Z tego artykułu się dowiesz:
- Jakie mogą być konsekwencje powierzenia nadzoru nad rynkiem kryptoaktywów ESMA?
- Dlaczego niektóre państwa członkowskie mogą nie popierać centralizacji nadzoru kryptoaktywów w Unii Europejskiej?
- Jakie wyzwania stoją przed Polską w kontekście implementacji przepisów MiCA?
- Dlaczego fragmentacja rynku kryptoaktywów w Unii Europejskiej jest problemem dla przedsiębiorców?
- Jakie są potencjalne zagrożenia związane z niewdrożeniem krajowej ustawy regulującej kryptoaktywa w Polsce?
– Wprowadzenie nadzoru ESMA nad rynkiem kryptoaktywów w całej Europie na pewno pomogłoby ujednolicić rynek. Dziś w części krajów działają bardziej, w innych mniej restrykcyjni nadzorcy; jeszcze inne – tak jak Polska – w ogóle ich nie ustanowiły. Jednak trzeba pamiętać, że konkurencja legislacyjna, polegająca na tym, że w jednym kraju bardziej niż w innym opłaca się inwestować w dany sektor, jest zjawiskiem naturalnym – tak pomysł UE komentuje adw. Leszek Kieliszewski, partner zarządzający kancelarii Legality.
Przykład? Ekspert obrazuje: – Na Cyprze i Malcie łatwiej jest uzyskać zezwolenie na działalność finansową i krypto. W tych krajach najwięcej mieszkańców pracuje w sektorach turystycznym i usługowym, więc bardziej liberalne przepisy stanowią o przypływie kapitału, a wraz z nim o miejscach pracy, czy wzroście dochodów z podatków.
Unia Europejska zabierze nadzór nad kryptoaktywami instytucjom krajowym? Eksperci: tego pomysłu nie poprą kraje członkowskie
Choć sygnały o planach przeniesienia nadzoru do ESMA płyną z Unii Europejskiej, trzeba pamiętać, że na nowelizację obowiązującego już rozporządzenia MiCA – tego, które pomóc ma zapanować nad rozwijającym się sektorem – musiałyby się zgodzić kraje członkowskie. A na to widoki mogą być marne, bo o ile Polska wciąż nie wdrożyła krajowych przepisów, które przenosiłyby unijne wskazania na rodzimy grunt (niedawno przyjęta ustawa czeka obecnie na podpis prezydenta, ale według przewidywań części ekspertów i branży, Karol Nawrocki ją zawetuje), o tyle w części krajów – jak wspomina mec. Kieliszewski – prężnie działają już nadzorcy rynku. U nas takim swoistym watchdogiem miałaby zostać Komisja Nadzoru Finansowego – i to właśnie jej wybór stał się jedną z głównych osi sporu przy forsowaniu krajowych regulacji.
Z nieoficjalnych rozmów z ekspertami wynika jednak, że przeniesienie nadzoru na szczebel europejski – choć mogłoby budzić obawę o ryzyko dominacji dużych krajów nad mniejszymi, tymi, które np. stworzyły bardziej przyjazne dla rynku zasady i dzięki temu przyciągnęły inwestorów – to pomysł zasługujący na uwagę. Specjaliści rynkowi są bowiem zdania, że wspólny nadzór mógłby zakończyć rywalizację między krajami o najlepszych dostawców, bo reguły dla wszystkich byłyby takie same; pozytywne aspekty potencjalnej zmiany nie wpływają jednak na realność wcielenia jej w życie.