Materiał powstał we współpracy ze Stowarzyszeniem na Rzecz Likwidacji Szarej Strefy Gier i Zakładów Wzajemnych „Graj Legalnie”
W debacie „Rzeczpospolitej” pt. „Jak walczyć z nielegalnym hazardem w sieci” eksperci podkreślali, że bez gruntownej reformy prawa, edukacji społecznej i międzynarodowej współpracy walka z szarą strefą pozostanie iluzoryczna. W dyskusji udział wzięli: Henryk Kowalczyk, poseł na Sejm RP, Olgierd Cieślik, były prezes Totalizatora Sportowego, oraz Zdzisław Kostrubała, prezes stowarzyszenia Graj Legalnie.
Wyzwanie dla państwa
Na początku debaty Tomasz Pietryga, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”, zarysował problem nielegalnego hazardu online jako jednego z najpoważniejszych wyzwań społecznych, gospodarczych i legislacyjnych ostatnich lat. – Nielegalny hazard jest poważnym problemem społecznym. W Polsce trwa dyskusja, jak walczyć z tym niepokojącym zjawiskiem, które ma też swoje skutki ekonomiczne – zaznaczył.
Poseł Henryk Kowalczyk przypomniał, że obecna ustawa hazardowa powstała jako odpowiedź na tzw. aferę hazardową sprzed kilkunastu lat. Według niego, choć jej zapisy uporządkowały sytuację w kasynach stacjonarnych i automatowych, to kompletnie nie przewidziały dynamiki rozwoju internetu.
– Te regulacje nie są najgorsze, z wyjątkiem hazardu w internecie. Nie mamy jeszcze odpowiednich narzędzi, aby skutecznie temu przeciwdziałać, właściwie bez przerwy gonimy króliczka – mówił poseł.
Podobną diagnozę przedstawił Olgierd Cieślik, który przypomniał, że nowelizacja ustawy w 2017 roku znacznie zredukowała szarą strefę w zakładach bukmacherskich, osiągając legalizację dochodzącą do 80 proc. tego rynku.
– Jeśli chodzi o gaming, czyli kasyna internetowe, to poziom legalności wynosi 60 proc., ale od dwóch lat ta walka się zatrzymała. Państwo nie nadąża za zwinnością i szybkością reagowania szarej strefy, która bezkarnie szuka luk prawnych, działa szybko, bez obciążeń – zauważył Olgierd Cieślik.
Najbardziej jednoznaczny głos krytyki płynął jednak od Zdzisława Kostrubały, który określił obowiązujące mechanizmy jako całkowicie nieskuteczne. – Przepisy są anachroniczne. Narzędzia, jak rejestr domen, blokady płatności czy system kar, które miały przeciwdziałać nielegalnemu hazardowi, są łatwe do obejścia, nieaktualne technologicznie i często fikcyjne w działaniu – mówił ekspert.
Na to wszystko nakłada się luka egzekucyjna i bezkarność operatorów.
Zdzisław Kostrubała zwrócił uwagę, że przez ostatnie cztery lata nie nałożono ani jednej kary na zagraniczne podmioty prowadzące nielegalny hazard w Polsce. Karane są wyłącznie legalnie działające firmy. To, jego zdaniem, legitymizuje w oczach graczy działalność nielegalnych operatorów i potęguje wrażenie ich bezkarności.
Poseł Kowalczyk dodał, że jest to wyścig technologiczny, który państwo przegrywa. Konieczne jest stałe nowelizowanie przepisów. – Nie możemy być kilka lat za nielegalnymi operatorami. Powinniśmy być najwyżej kilka miesięcy w tyle – podkreślał poseł
Ważna gra o świadomość
W opinii wszystkich panelistów brak wiedzy i świadomości graczy to jeden z kluczowych czynników podtrzymujących szarą strefę. Henryk Kowalczyk postulował wręcz wprowadzenie do szkół średnich edukacji matematycznej w kontekście hazardu. – Każdy, kto gra, powinien mieć świadomość, że statystycznie – przy większej liczbie powtórzeń – przegrywa. Taka wiedza powinna być przekazywana wraz z rachunkiem prawdopodobieństwa.
Zdzisław Kostrubała zauważył, że znaczna część graczy nawet nie wie, iż korzysta z nielegalnych serwisów, ponieważ te domeny swobodnie funkcjonują w przestrzeni publicznej. – Nielegalne kasyna są uwiarygadniane przez polskie metody płatności, influencerów, znane marki. Gracze myślą, że grają legalnie, a są w szarej strefie – stwierdził.
Olgierd Cieślik wskazał, że w walce z tym zjawiskiem pomocne mogą być dobre praktyki europejskie, np. program BeGambleAware w Wielkiej Brytanii czy systemy z Norwegii i Szwecji.
– Edukacja połączona z polityką społeczną potrafi zmniejszyć udział graczy w szarej strefie – zauważył były prezes Totalizatora Sportowego.
A co z gospodarką?
Zdzisław Kostrubała przedstawił konkretne dane: codziennie z Polski wypływa do nielegalnych operatorów 180 mln zł. W skali roku to 65 mld zł – ogromna suma, nieopodatkowana, nieinwestowana, często trafiająca do organizacji przestępczych.
Przypomniał też, że brytyjski portal śledczy ujawnił, iż jedna z popularnych firm hazardowych w Europie jest powiązana z Grupą Wagnera – strukturą militarną związaną z rosyjskim wywiadem.
Według Olgierda Cieślika w 2024 r. nielegalny obrót w hazardzie online w Polsce sięgnął 65 mld zł. Oznacza to 2,5 mld zł marży brutto dla operatorów offshore – to pieniądze, które nie pracują w Polsce.
Henryk Kowalczyk zaznaczył, że wpływy z legalnego hazardu stanowią realne źródło dochodu dla państwa, zaś te pozyskiwane przez zagranicznych operatorów funkcjonujących poza systemem podatkowym są bezpowrotnie tracone. – To są miliardy złotych, które mogłyby wspierać polskie finanse publiczne – podkreślał poseł.
Hazard w szarej strefie przynosi także poważne konsekwencje społeczne. – Nielegalni operatorzy stosują coraz bardziej subtelne techniki, by wciągać ludzi do gry i prowadzić do uzależnienia. To skutkuje tragediami rodzinnymi, rozpadem relacji, degradacją całych gospodarstw domowych – mówił Kowalczyk.
W ocenie posła uzależnienia powstałe w wyniku niekontrolowanego dostępu do hazardu online to problem systemowy, który – jeśli nie zostanie rozwiązany – pociągnie za sobą długofalowe skutki społeczne i zdrowotne.
Potrzeba działań ponadnarodowych
W debacie poruszono także potencjał współpracy międzynarodowej. Henryk Kowalczyk przyznał, że bez synchronizacji działań z krajami Unii Europejskiej walka z nielegalnym hazardem jest skazana na porażkę.
Jednak, jak zaznaczył Zdzisław Kostrubała, problem leży także w UE. – Najwięcej nielegalnych podmiotów operujących w Polsce pochodzi z Malty, kraju członkowskiego UE. Próby harmonizacji prawa hazardowego były już podejmowane, ale były blokowane przez interesy lobby.
Według Kostrubały rozwiązaniem jest zmiana modelu rynku. – Monopol sprzyja szarej strefie. Przykład zakładów wzajemnych pokazał, że po otwarciu rynku legalni operatorzy wyparli nielegalnych. W kasynach online może być podobnie.
Straty budżetowe i konsekwencje społeczne
Zdzisław Kostrubała zwrócił uwagę na wyjątkową sytuację Polski w europejskim krajobrazie regulacyjnym. Jak podkreślił, jesteśmy dzisiaj ostatnim państwem Unii Europejskiej, w którym utrzymuje się monopol na kasyna online. Nie chodzi tu o liberalizację na oślep, ale o stworzenie bezpiecznej, kontrolowanej przestrzeni dla legalnej konkurencji – takiej, która będzie działać według polskiego prawa i w interesie polskiego gracza.
Zaznaczył, że przykład zakładów wzajemnych dowodzi skuteczności otwarcia rynku. Jeszcze przed wprowadzeniem systemu licencyjnego cały segment rynku należał do szarej strefy. Dziś funkcjonuje na nim 18 legalnych operatorów, a nielegalny udział spadł do kilkunastu procent. Według danych Ministerstwa Finansów – nawet do 12 proc.
To wyjście z patowej sytuacji. Gracz zyskuje wybór, państwo – kontrolę i wpływy, a nielegalni operatorzy stają się mniej atrakcyjni. Tak długo, jak będziemy bronić monopolu w imię nieaktualnych argumentów, będziemy przegrywać tę wojnę. Potrzebna jest nowelizacja ustawy i międzynarodowa ofensywa – zaznaczył Kostrubała.
Olgierd Cieślik, podsumowując debatę, podkreślił konieczność działań wielopoziomowych. Jego zdaniem skuteczność państwa w walce z nielegalnym hazardem będzie zależeć od tego, na ile uda się połączyć reformy krajowe ze współpracą międzynarodową i porozumieniem różnych interesariuszy – od fintechów po instytucje nadzorcze.
– Najefektywniej będzie wykorzystać to, co już mamy, czyli nowelizację ustawy hazardowej, która nie tylko uwzględni rozwój technologii i potrzeby graczy, ale przede wszystkim stworzy ramy dla rynku zróżnicowanego, atrakcyjnego i legalnego. Jednocześnie niezbędna jest ofensywa międzynarodowa: współdzielenie baz domen zakazanych, globalna blokada przepływów finansowych, współpraca z dostawcami internetu i mediów społecznościowych – podkreślał Cieślik.
Wskazał także, że bez systemowej współpracy z tzw. krajami hazardowymi, które udzielają licencji podmiotom kierującym ofertę do Polaków, skuteczność działań będzie ograniczona.
Zdaniem eksperta potrzebujemy nie tylko prawa, ale też presji dyplomatycznej wobec krajów, które tolerują eksport szarej strefy hazardowej do innych państw Unii Europejskiej. To wspólna odpowiedzialność.
Wniosek był jednoznaczny: dalsze trwanie w obecnym stanie prawnym to ciche przyzwolenie na wzrost szarej strefy i utratę kontroli nad rynkiem. Potrzebne są: nowelizacja ustawy hazardowej, różnorodność legalnej oferty, zaawansowane narzędzia technologiczne i budowanie świadomości społecznej.
OPINIA DLA RZECZPOSPOLITEJ
Wojciech Król poseł na Sejm (PO)
Nielegalny hazard online to dziś jedno z największych wyzwań regulacyjnych i fiskalnych w Polsce. Mamy do czynienia z czarnym rynkiem, który generuje już ponad kilkadziesiąt miliardów złotych rocznego obrotu, co przekłada się na realne straty dla budżetu państwa, sięgające nawet 5,8 mld zł z tytułu nieodprowadzonego podatku od gier. To są środki, które mogłyby zasilić system ochrony zdrowia, edukację czy inwestycje infrastrukturalne. Zamiast tego trafiają do podmiotów zarejestrowanych w rajach podatkowych – często całkowicie poza jurysdykcją polskiego państwa.
Dziś potrzebujemy nie tylko silniejszej egzekucji istniejącego prawa – np. skuteczniejszego blokowania płatności, IP czy reklam nielegalnych serwisów – ale przede wszystkim zmiany filozofii podejścia do rynku hazardu online. Polska powinna rozważyć przejście na model licencyjny, który z powodzeniem funkcjonuje w większości krajów Unii Europejskiej. Umożliwiłoby to realny nadzór nad wszystkimi podmiotami działającymi na rynku, zwiększyłoby wpływy budżetowe oraz zapewniło wyższy poziom ochrony graczy – w tym niepełnoletnich.
Walka z nielegalnym hazardem online musi być także prowadzona na poziomie międzynarodowym. Potrzebujemy lepszej współpracy organów nadzorczych i instytucji finansowych, jak również jasnych wytycznych i kampanii edukacyjnych dla obywateli. Nielegalny hazard to nie tylko strata dla budżetu – to również ryzyko prania pieniędzy, finansowania działalności przestępczej, a nawet zagrożeń geopolitycznych, gdy mówimy o operatorach związanych z kapitałem rosyjskim czy zlokalizowanych w państwach o ograniczonym nadzorze finansowym.
Dziś nie możemy sobie pozwolić na bierność. Potrzebujemy otwartej debaty, odwagi regulacyjnej i współpracy między rządem, sektorem legalnych operatorów, organizacjami branżowymi i instytucjami międzynarodowymi. Tylko w ten sposób odzyskamy kontrolę nad rynkiem hazardu online i zagwarantujemy bezpieczeństwo naszych obywateli.
Materiał powstał we współpracy ze Stowarzyszeniem na Rzecz Likwidacji Szarej Strefy Gier i Zakładów Wzajemnych „Graj Legalnie”