Rodzice dzieci z autyzmem obawiają się, że na skutek zmiany przepisów dotyczących zatrudniania nauczycieli i pracowników pedagogicznych w przedszkolach i szkołach ich dzieci mogą mieć utrudniony dostęp do specjalistów, terapeutów, a także nauczycieli wspomagających i asystentów nauczycieli dla uczniów ze szczególnymi potrzebami edukacyjnymi. Od 1 września, zgodnie z art. 10a Karty nauczyciela, nauczyciel – w tym także wychowawca i inny pracownik pedagogiczny (np. pedagog, logopeda) – będzie mógł być zatrudniony tylko na podstawie umowy o pracę. To znaczy, że szkoły i przedszkola będą kosztować o wiele więcej.
Czytaj także: Środowiskowe domy samopomocy przyjazne osobom z autyzmem
Istotną zmianą, o co zabiegały związki zawodowe, jest likwidacja stanowiska asystentów. Do tej pory byli zatrudniani na podstawie umowy z kodeksu pracy. Od września szkoły będą mogły ich zatrudniać wyłącznie na podstawie Karty nauczyciela. To oznacza, że do ich pensji będą doliczane dodatki z KN i określane przez MEN podwyżki. Słowem – będzie drożej. A na to nie stać wielu samorządów.
Drożej, czyli gorzej
Poprawa warunków pracy nauczycieli może się odbić na sytuacji uczniów z niepełnosprawnościami. Przedstawiciele Fundacji Jaś i Małgosia, która od 15 lat pomaga dzieciom z autyzmem i ich rodzicom, podkreślają, że zmiana przepisów wywoła negatywne skutki dla dzieci niepełnosprawnych, szczególnie w placówkach niepublicznych. Dotychczas prywatne przedszkola czy szkoły zatrudniały wielu specjalistów na podstawie umowy innej niż o pracę. Zalecenia z orzeczenia o potrzebie kształcenia specjalnego, a więc np. terapii integracji sensorycznej, hydroterapii czy hipoterapii, szkoły zlecały innym placówkom albo specjalistom i opłacały je ze środków pochodzących z dotacji na wydatki wynikające z takich orzeczeń. Najczęściej placówka lub terapeuta wystawiali szkole fakturę. Teraz nie będzie to możliwe, co w praktyce może pozbawić dzieci dostępu do takich terapii w ramach zajęć szkolnych. Teraz szkoły powinny organizować je same. Ale ponieważ w większości brakuje środków na wyposażenie pracowni, prawdopodobnie nie będą.
– Ta zmiana pozbawia mojego synka szansy na terapię, która jest warunkiem lepszego funkcjonowania. Od kiedy zaczął pracować z terapeutami, postępy obserwowałam dosłownie z dnia na dzień. Wcześniej synek nie mówił w ogóle. Teraz składa całe zdania. Nie wiem, dlaczego rządzący odbierają mu szansę na normalność. Mnie samej nie stać na zapewnienie mu terapii z własnej kieszeni – mówi mama czterolatka z autyzmem, która woli pozostać anonimowa.