Chodzi o zakaz wstępu do Sejmu dla fotoreportera „Super Expressu" Pawła Dąbrowskiego, który sfotografował bosą stopę posłanki PO Lidii Gądek, siedzącej w ławie sejmowej. Dziennikarz stracił na rok akredytację sejmową. ?Stowarzyszenie dopatruje się w decyzji marszałka przestępstwa nieudostępnienia informacji publicznej wbrew ciążącemu obowiązkowi, o czym mówi art. 32 ustawy o dostępie do informacji publicznej, oraz naruszenia gwarantowanego w art. 61 konstytucji prawa do uzyskiwania informacji o działalności władz.

Sama posłanka jest zbulwersowana decyzją marszałka i zapowiedziała, że wstawi się za fotoreporterem.

To kolejny przykład dyscyplinowania dziennikarzy w Sejmie. Od maja obowiązuje tu tzw. dress code dla dziennikarzy, zawierający wskazania dotyczące ubioru dziennikarzy pracujących w Sejmie. Zaleca się m.in., aby kobiety nie przychodziły do Sejmu w bardzo krótkich spódnicach czy sukienkach, a mężczyźni np. w sandałach.

Podobne zasady są jednak znane i powszechne, zwłaszcza w świecie biznesu, a ich przestrzegane jest standardem. Takie regulacje ma wiele parlamentów, m.in. w Czechach czy Izraelu. Ale jeszcze przed wprowadzeniem dress code'u w Polsce ostrzegano, aby tego rodzaju rygory nie służyły też innym celom niż deklarowane, tj. ograniczaniu dziennikarzom dostępu do informacji, i pełnieniu społecznej kontroli parlamentu, posłów.

Złożenie doniesienia do prokuratury na marszałka, pomijając jego wartość merytoryczną, to początek, gdyż do uruchomienia postępowania karnego przeciwko marszałkowi Sejm musiałby uchylić mu immunitet, a to raczej nie wchodzi w rachubę.