Sejmowi wystarczyły dwa dni, by zmienić kodeks karny. Zdaniem opozycji naruszono przy tym zasady prawidłowej legislacji. A jeśli potwierdzi to Trybunał Konstytucyjny, trzeba będzie płacić spore odszkodowania wszystkim, którzy na podstawie zmienionych przepisów pójdą do więzienia.
Czytaj także: Nowelizacja kodeksu karnego: za ekspresową zmianę prawa zapłacą podatnicy
Duże zmiany w prawie karnym. Zniknie kara 25 lat więzienia
Regulaminowe zamieszanie
Ponad 50 stron nowelizacji i prawie setka zmian w kodeksie karnym przeszły bowiem przez Sejm jak burza. We wtorek przyjął je rząd. Dzień później były już w Sejmie. W czwartek posłowie je uchwalili – a opozycja wyciągnęła karty do głosowania.
– Nie chcemy brać w tym udziału – mówił Borys Budka, poseł PO, były minister sprawiedliwości. Chodzi m.in o tempo prac. Regulamin Sejmu w art. 89 ust. 1 mówi bowiem, że pierwsze czytanie projektu kodeksu może się odbyć nie wcześniej niż 30. dnia od doręczenia posłom druku projektu. Centrum Informacyjne Sejmu w komunikacie opublikowanym 15 maja 2018 r. wyjaśnia jednak, że na podstawie art. 87 ust. 2 Regulaminu Sejmu marszałek Marek Kuchciński zdecydował, że ta nowelizacja to nie jest projekt kodeksowy. Dzięki temu mógł być uchwalony szybciej. W finale nowelą w najbliższy piątek, na nadzwyczajnym posiedzeniu, zajmie się Senat. Potem jeszcze tylko podpis prezydenta, publikacja w Dzienniku Ustaw. Po trzech miesiącach, pewnie tuż po wakacjach, surowe kary wejdą w życie.