Ustawa o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób dotyczy m.in. sprawców seryjnych zabójstw i gwałtów, skazanych w czasach PRL na śmierć. Na mocy amnestii w 1989 r. zamieniono im te wyroki na 25 lat więzienia. W tym roku zaczną wychodzić na wolność.
Już 11 lutego więzienie opuści – jako pierwszy – Mariusz Trynkiewicz, zabójca czterech chłopców, nazywany potworem z Piotrkowa Trybunalskiego. We wrześniu 1989 r. został on czterokrotnie skazany na karę śmierci (za każde zabójstwo z osobna). Mężczyzna jeszcze za kratami zapowiadał, że będzie nadal zabijał, ponieważ to jest silniejsze od niego.
Szybko więc przystąpiono do pisania ustawy, która miała zabezpieczyć społeczeństwo przed takimi skazanymi. Ci, których wyroki dobiegały końca, a istniała obawa, że znów popełnią przestępstwo, mieli być wysłani do specjalnego ośrodka. Zanim jednak morderca tam trafi, dyrektor więzienia musi złożyć do sądu wniosek o skierowanie go do tej placówki. Sąd musi powołać swoich biegłych i zbadać więźnia. Jeśli potwierdzi się, że jest chory, pójdzie na leczenie.
Przepisy ustawy od początku budziły ogromne emocje. Sejmowi udało się jednak ją uchwalić. Ale dyskusjom nie było końca. Zarzucano autorom niekonstytucyjne rozwiązania, milionowe koszty izolacji itd. Prezydent, choć nie bez wątpliwości (skierował ustawę do Trybunału Konstytucyjnego), doceniając powagę sytuacji i skalę zagrożenia, podpisał ją 13 grudnia 2013 r. Trzy dni później ustawa trafiła do Kancelarii Premiera. Tam najprawdopodobniej zapomniano, że z publikacją przepisów należy się spieszyć, ponieważ pierwsi mordercy niebawem zaczną wychodzić na niczym nieograniczoną wolność. Społeczeństwo nie przyjmuje i nie przyjmie tłumaczenia, że był okres świąteczno-urlopowy i ktoś czegoś nie dopilnował. To za poważna sprawa – przyznają rację karniści.
Ustawa została opublikowana w Dzienniku Ustaw dopiero przedwczoraj. W życie wejdzie za kolejne dwa tygodnie – 22 stycznia. Dopiero wtedy będzie można rozpocząć procedurę umieszczenia więźnia Trynkiewicza w ośrodku izolacyjnym. Potrzeba więc czasu na jego zbadanie. Większość karnistów jest pewna, że ustawa go nie obejmie, ponieważ ma takie opóźnienie. Ustawa dotyczy bowiem osób pozbawionych wolności. Jeżeli przed wyjściem z więzienia nie zakończy się postępowanie, dana osoba opuszcza więzienne mury. Gdy wyjdzie, nie obejmuje jej ustawa. Wygląda więc na to, że nikt nie zmusi Trynkiewicza, by dobrowolnie stawił się u biegłych i poddał badaniu.