Dokładna treść plakatu: „W tym lokalu nie obsługujemy funkcjonariuszy policji i ich rodzin. W podziękowaniu za: bicie i gazowanie ludzi, nękanie przedsiębiorców, kultywowanie tradycji ZOMO". Decyzję o jego powieszeniu właściciel restauracji Byczy Burger uzasadnił dezaprobatą dla działań policji na protestach, a także wizytami funkcjonariuszy u przedsiębiorców, którzy otworzyli swoje lokale wbrew rządowym zakazom. Jak mówi, sam doświadczył przemocy ze strony policji podczas majowego strajku przedsiębiorców w Warszawie. Tłumaczy, że plakat ma wymiar symboliczny i policjant w cywilu oczywiście zostanie obsłużony.
Akcja wywoła falę komentarzy w serwisach społecznościowych w internecie. Część internautów ją poparła, ale spory jest odsetek krytycznych opinii. Wielu internautów pyta, co właściciele restauracji zrobiliby, gdyby faktycznie potrzebowali pomocy policji. Właściciel odpowiedział, że policja nigdy mu nie pomogła.
- Jakieś 2,5 roku temu zgłosiłem uszkodzenie mojego mienia policji. Do tej pory nie dostałem informacji nawet o umorzeniu śledztwa, a co dopiero o wyniku - mówi restaurator serwisowi torun.naszemiasto.pl. - Jeśli mam na kogoś liczyć, to jedynie na siebie - dodaje.
Do akcji odniosła się też Policja.
"Zdecydowanie przeciwstawiamy się takim zachowaniom, jasno podkreślając, iż nie ma przyzwolenia Komendanta Głównego Policji ani kierownictwa polskiej na fizyczne i werbalne ataki na policjantów i ich rodziny, a także szykany czy dyskryminację" - napisał w oświadczeniu dla Money.pl podkomisarz Antoni Rzeczkowski z biura Komunikacji Społecznej Komendy Głównej Policji.