Konfiskata sprzętu wędkarskiego czy podanie wyroku do publicznej wiadomości nie będą groziły za każdym razem, gdy sprawy za wykroczenia związane z połowem ryb trafią do sądów. Sędziowie nie będą już obligatoryjnie orzekać takich środków karnych, ale pozostanie taka możliwość. To zmiany jakie przewiduje projekt nowelizacji ustawy o rybactwie śródlądowym, którego w czwartek odbyło się pierwsze czytanie w sejmowej komisji rolnictwa.
Obecnie takie konsekwencje grożą nie tylko tym, co w ogóle nie mają uprawnień wędkarskich. Narażają się na nie ci, którzy po prostu zapomną zabrać ze sobą nad wodę karty wędkarskiej. Takie same kary (oprócz grzywny) grożą za połów ryb z niezarejestrowanej łódki. Ponadto sąd w tych przypadkach orzeka o odebraniu karty wędkarskiej przynajmniej na rok. Zmiana przewidziana w komisyjnym projekcie noweli da więcej swobody sędziom, gdy sprawy tego rodzaju trafia na wokandę.
Na problem obligatoryjnych kar nawet za drobne naruszenia zwróciła uwagę także prof. Irena Lipowicz, rzecznik praw obywatelskich. W październiku wystąpiła do ministra rolnictwa z prośbą o zmianę tych przepisów (pisaliśmy o tym w Rzeczpospolitej z 24 października 2012 r. w artykule „Kary za brak karty wędkarskiej zbyt surowe"). Rzecznik praw obywatelskich wskazywała wówczas, że system kar i środki karne wymierzane za wykroczenia określone w art. 27a ust. 1 ustawy o rybactwie śródlądowym są nadmiernie surowe. Zwróciła uwagę, że są nieproporcjonalne do przewinienia i mogą naruszać zasadę równości wyrażoną w art. 32 konstytucji. Prof. Lipowicz podkreśliła wówczas, że wędkarze, którzy zapomnieli ze sobą dokumentów nad wodę są surowiej karani niż kierowcy, którzy wsiedli do auta, nie mając przy sobie prawa jazdy.
Po tym wystąpieniu RPO na wędkarskich forach internetowych zawrzało. Wędkarze zaczęli się obawiać, że takie podejście spowoduje łagodne traktowanie kłusowników, którzy trzebią i tak ubogie zasoby ryb w polskich wodach.
Zmiana przepisów pozwoli jednak, by sąd mógł np. surowiej potraktować tego co przy użyciu sieci bądź prądu kłusuje, niż turystę, który bez uprawnień wybrał się na ryby z dzieckiem. Oczywiście nie znaczy to, że takie wykroczenie ma nie zostać ukarane. Z tym, że właśnie obecne prawo powoduje, że jak sprawa takiego turysty trafi do sądu, to jedyna kara jaka go spotyka to chwila strachu na sali. Robert Kucyk, komendant wojewódzki Państwowej Straży Rybackiej w Warszawie zwraca uwagę, że sąd może odstąpić od wymierzenia kary za wykroczenie tylko dlatego, że nie chce zastosować zbyt dolegliwego środka karnego. W takiej sytuacji nie ma żadnej kary, co też nie jest dobre.