A o to coraz trudniej – za sprawą nadaktywności urzędników, którzy wymyślają kolejne rygory dotyczące kierowców. I nie chodzi o prowadzących po alkoholu, piratów drogowych czy przeładowane tiry wyciskające koleiny w asfalcie, ale o zwykłych, Bogu ducha winnych kierowców.
Ostatnio znów słyszy się o planach wprowadzenia zakazu parkowania na chodnikach.Postanowiliśmy sprawdzić, czy to prawda. Owszem, trwają prace nad zmianą kodeksu drogowego, ale przedstawiciele MSWiA oraz KG Policji zapewnili "Rz", że dotyczą tylko miejsc parkingowych dla inwalidów (tylko z nich samochody mają być ściągane na lawetach). Nie zamierzają natomiast generalnie zakazać parkowania na chodnikach. Problem w tym, że wiele osób potraktowało te pogłoski bardzo serio. Byli i tacy – jak toruńscy drogowcy – którzy zaczęli się martwić, czy starczy im pieniędzy na wdrożenie tych pomysłów.Wyrażali jednocześnie nadzieję, że egzekwowanie nowych rygorów może okazać się niemożliwe i zasilą one długą listę martwych przepisów.
Tu się jednak ci zdroworozsądkowcy mylą. Niewiele jest przepisów tak intensywnie i sprawnie egzekwowanych jak te dotyczące parkowania. Mieszkańcy średnich i większych miast oraz przyjezdni dobrze wiedzą, ile krwi może zepsuć założona na koło blokada, gdy akurat śpieszymy się do pracy, na ważną rozmowę czy choćby na randkę. Nie ma zmiłuj, mamy zmarnowane dwie – trzy godziny w środku dnia. A dlaczego? – bo miasto straciło złotówkę czy 50 groszy albo zajęliśmy nieco chodnik.
Znamy też liczne wciskane za wycieraczki (zwykle pod nieobecność kierowcy) mandaty straży miejskiej, które potem trafiają do sądów grodzkich, a na końcu do firm windykacyjnych.
Skąd ta wyjątkowa w polskich warunkach efektywność ścigania? Odpowiedź wydaje się prosta: wszyscy na tym zarabiają. Straż miejska ma proste zajęcie: nie musi się przy wymierzaniu mandatu użerać z obwinionym, jak przy innych wykroczeniach. Podobnie sąd grodzki – ma łatwą sprawę i dobrą statystykę. Zysk firm windykacyjnych jest oczywisty. Nic dziwnego, że nie tylko rozszerzają się strefy płatnego parkowania i rosną opłaty (czeka to wkrótce warszawiaków), ale i pojawiają pomysły wyrzucenia samochodów z chodników. Są też ideowi przeciwnicy samochodów. "Jezdnie dla kierowców, chodniki dla pieszych" – to często powtarzane hasło na forach internetowych.