Wczoraj Trybunał Konstytucyjny (sygnatura akt: SK 30/10) rozpatrzył skargę dwóch doktorantów: Wojciecha Fabisiaka i Adama Kowalskiego. Obaj uważają, że art. 12 ust. 1 ustawy z 14 marca 2003 r. o stopniach naukowych (DzU nr 5, poz. 595 z późn. zm.) narusza konstytucję, nie zobowiązując rady wydziału czy instytutu naukowego do nadania stopnia doktora w sytuacji, gdy kandydat spełnia wszystkie wymagania. Godzi to w zasady praworządności oraz demokratycznego państwa prawnego, a także w prawo podmiotowe doktoranta.
Aby otrzymać stopień doktora, trzeba poddać się ocenie, czyli otworzyć tzw. przewód doktorski. Rada wydziału uczelni czy instytutu naukowego musi podjąć pięć uchwał w sprawie: wszczęcia przewodu, przyjęcia rozprawy doktorskiej i dopuszczenia jej do obrony, przyjęcia publicznej obrony oraz nadania stopnia doktora. Skarżący wskazują, że jeśli pierwsze cztery uchwały są pozytywne, to piąta automatycznie też powinna być.
Tymczasem Rada Wydziału Geodezji i Gospodarki Przestrzennej Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie nie nadała Wojciechowi Fabisiakowi stopnia doktora, choć wcześniej podjęła cztery pozytywne uchwały. Podobnie było w sprawie Adama Kowalskiego, który przewód przeprowadził w Instytucie Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej w Warszawie.
Mec. Łukasz Przystypa, pełnomocnik Wojciecha Fabisiaka, wskazywał, że ostatnia uchwała nie może być negatywna, skoro wszystkie poprzednie były pozytywne. Z kolei Dariusz Bzdyra, radca prawny i pełnomocnik Adama Kowalskiego, podkreślał, że po obronie rozprawy kandydat na doktora powinien wyjść z doktoratem albo informacją, że go nie uzyska. Obecna interpretacja powoduje zaś, że mimo pozytywnego przejścia postępowania nie ma pewności, czy zostanie doktorem. To zależy od jeszcze jednego głosowania, w którym nie ma elementów oceny.
Kandydat na doktora musi mieć świadomość, że zostanie oceniony przez kolegów