Reforma przyznawania stypendiów miała wspierać studentów biedniejszych kosztem tych, którzy się dobrze uczyli. Prymusi mają więc mniejszą szansę na zdobycie wsparcia, choć jednocześnie studentom w trudnej sytuacji materialnej wcale nie jest łatwiej o pieniądze.
W 2011 r. aż 101 tys. studentów mniej niż w 2010 r. otrzymało stypendium za wyniki. To spadek aż o 56 proc. Powodem nie jest deficyt zdolnych młodych ludzi, ale wprowadzony przed rokiem nowy system. Stypendium za wyniki w nauce zostało zastąpione stypendium rektora dla najlepszych studentów. Na każdym kierunku może je pobierać nie więcej niż 10 proc. studentów.
Ostre kryteria
Okazuje się, że po wprowadzeniu tych limitów zwiększone środki na ten cel nie zostały wykorzystane przez uczelnie. Z danych GUS wynika bowiem, że w 2011 r. stypendia otrzymało raptem 129 tys. studentów, a rok wcześniej 230 tys. Eksperci zauważają, że uczelnie wprowadziły zbyt rygorystyczne kryteria. W niektórych student musi być np. współautorem publikacji w międzynarodowym czasopiśmie lub uczestniczyć w konferencjach. Sama średnia nie wystarczy.
– Otrzymanie stypendium rektora jest coraz trudniejsze, od studentów wymaga się osiągnięć jak od naukowców – mówi Wiesław Suchowiejko, poseł PO, członek stałej podkomisji ds. ekonomiki edukacji i nauki. Zdarza się, że sportowcy nie mają szans na pomoc, bo nie osiągnęli wysokich średnich. Uczelnie chciały w ten sposób zabezpieczyć się przed zbyt niską dotacją z budżetu. Gdyby zabrakło bowiem pieniędzy, musiałyby zapłacić z innych dochodów własnych.
W rozpoczynającym się roku akademickim mogłoby być lepiej, gdyby uczelnie zmniejszyły wymagania dotyczące pomocy materialnej.