Gminy wyciągną nieco pieniędzy z kieszeni rolników i innych osób użytkujących grunty rolne. Stanie się tak za sprawą przygotowywanego przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji pakietu zmian w ustawach o finansach samorządu terytorialnego.
Ograniczona ma być ulga dla wyższych uczelni. W praktyce nie tylko akademie rolnicze są właścicielami gruntów zakwalifikowanych jako rolne. Często je wydzierżawiają innym podmiotom. Wtedy podatku rolnego nikt nie płaci, mimo że uprawy na takich gruntach nie mają nic wspólnego z procesem dydaktycznym. Dlatego właśnie po „przekazaniu w posiadanie innym podmiotom" takich gruntów ulga ma zniknąć.
Surowsze będą także zasady przyznawania ulg klęskowych. Według dzisiejszych przepisów gmina musi zaniechać poboru podatku w całości lub w części, gdy rolnik poniesie straty w wyniku klęski żywiołowej. Projekt wciąż zobowiązuje do tego gminy, ale tylko po wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej. Nadal będą mogły zaniechać poboru podatku, gdy mimo np. powodzi czy huraganu rząd nie wprowadzi stanu klęski żywiołowej. Nie będą już jednak do tego ustawowo zobowiązane. Tymczasem w III RP stan klęski żywiołowej nigdy nie został wprowadzony, nawet w czasie wielkich powodzi w 1997 i 2010 r.
Gminy będą mogły wycisnąć nieco więcej pieniędzy z rolników nie tylko w sytuacjach nadzwyczajnych. Do ustawy zostały wpisane jako przedmiot opodatkowania także grunty zadrzewione i zakrzewione na użytkach rolnych, rowy oraz grunty rolne zabudowane. Każdy hektar takich gruntów ma być obłożony ulgową stawką – jak za 0,20 hektara przeliczeniowego. Z uzasadnienia ustawy dowiadujemy się, że dziś trudno je poddać opodatkowaniu według kryterium klasy ziemi, gdyż takie grunty nie posiadają klasyfikacji gleboznawczej.
Nowelizacja ma wprowadzić kilka udogodnień w nakładaniu małych kwot podatku. Jeśli nie przekroczą one kosztów doręczenia listu poleconego, to gmina podatku nie pobierze. Jeśli będzie wyższa, ale nie przekroczy 100 zł, to podatek będzie płatny jednorazowo w terminie płatności pierwszej z czterech rat.