Wiedza o podstawach samoobrony

Kradzieże, napady, rozboje i pobicia. Miejskie statystyki są nieubłagane. Pewności siebie może dodać wiedza o podstawach samoobrony.

Publikacja: 06.07.2013 15:20

Krav Maga to system samoobrony i walki opracowany na potrzeby izraelskiego wojska. Nauka tej sztuki

Krav Maga to system samoobrony i walki opracowany na potrzeby izraelskiego wojska. Nauka tej sztuki jest w Polsce coraz popularniejsza, pomaga zachować pewność siebie, gdy zostaniemy napadnięci na ulicy

Foto: AFP

Unik i obrona. Ćwiczenia z zachowania się w sytuacji, gdy napastnik wyciągnie nóż albo bronią palną będzie celował w nasz brzuch lub w głowę. Okazuje się, że nawet wtedy nie jesteśmy bez szans. Odpowiednio przygotowani, z wyćwiczonymi reakcjami i z pewnością siebie zdobytą podczas treningów możemy uniknąć najgorszego.

– Pamiętajcie, że napastnik, który macha przed wami bronią, zazwyczaj w kwestii posługiwania się nią nie jest profesjonalistą – przestrzega kursantów Istvan Nagy, szef wyszkolenia Defendo Alliance i Krav Maga Network. To system samoobrony i walki wręcz, który w latach 90. przyszedł do nas z Izraela.

W pierwszą wakacyjną niedzielę, zamiast wygrzewać się na plaży czy żeglować po mazurskich jeziorach, kilkadziesiąt osób z kilku polskich miast zjechało do Warszawy, by wspólnie ćwiczyć techniki samoobrony. Na strzelnicy Wojskowej Akademii Technicznej nie tylko uczyli się użycia broni palnej i strzelali do tarczy, ale także wyciągnęli rękawice bokserskie, maty, atrapy noży i pistoletów, pałki. Instruktor demonstruje chwyty, aranżuje sytuacje, a uczestnicy w parach powtarzają je niezliczoną ilość razy. Nie chodzi tu o to, by wygrać z przeciwnikiem, położyć go na łopatki czy drasnąć nożem. Nikt tu się z nikim nie bije. Cel to wyćwiczenie odpowiednich odruchów w sytuacji zagrożenia.

Wśród uczestników są zaledwie trzy panie. Ćwiczą jak wszyscy, bez żadnej taryfy ulgowej.  – Bardzo często w mieście spotykamy się z sytuacjami zagrożenia, agresji. Dzięki tym zajęciom czujemy się bezpieczniej, pewniej – mówią.

Kiedyś ludzie zwracali uwagę na zagrożenie ze strony innych, ale także dzikich zwierząt. Dziś chodzą po ulicach ze słuchawkami na uszach, z kapturem na głowie, pisząc esemesy. Są dobrym celem dla „drapieżników"

Bracia Jacek i Karol Rawa na treningi Krav Magi chodzą już od kilku lat. – Żyjemy w bardzo brutalnych czasach. To, co tu ćwiczymy, czyli sytuacje, gdy możemy zostać napadnięci, nawet z użyciem noża czy broni, to wcale nie jest science fiction. Ciągle o takich wypadkach słyszymy z mediów. Mnie się to na szczęście nie przydarzyło i mam nadzieję, że się nie przydarzy, ale i na to trzeba być przygotowanym – mówi Jacek Rawa. – Mam rodzinę, jestem za nią odpowiedzialny, dlatego chciałem się nauczyć, jak prawidłowo zareagować w sytuacji zagrożenia. Nikt nie wie, czy w życiu zachowa się dokładnie tak, jak był uczony na treningu, ale uczestnictwo w takich zajęciach daje więcej pewności siebie. Ja mam większe poczucie bezpieczeństwa, wiem, co mógłbym zrobić w sytuacji zagrożenia – tłumaczy.

Karol Rawa zaznacza, że na zajęciach starają się jak najlepiej odwzorować to, co może ich spotkać na ulicy. – Czasem ta osoba, która symuluje atak, jest proszona, by dodatkowo krzyczeć czy przeklinać, bo prawdopodobnie tak by to wyglądało w rzeczywistości – mówi Rawa. Przyznaje, że dzięki zajęciom z samoobrony jest bardziej czujny, chociażby wtedy, gdy ze znajomymi wychodzi na miasto. – Mam już nawyk skanowania otoczenia, nie idę zupełnie beztrosko, ale patrzę wokół, zwracam uwagę na niebezpieczeństwo. W samoobronie chodzi przede wszystkim o to, by unikać niebezpiecznych sytuacji – zwraca uwagę.

Nożownicy, rozbójnicy

Takie umiejętności mogą się przydać szczególnie w wakacje. Wtedy to jako turyści, w obcych miastach jesteśmy w kręgu zainteresowania złodziei. Interesują ich nie tylko portfele z zapasem gotówki na wakacyjne wydatki, ale i aparaty fotograficzne, tablety czy coraz to droższe smartfony, które nosimy ze sobą. Rozluźnieni i rozkojarzeni urlopową atmosferą jesteśmy dla nich łakomym kąskiem. Zamiast pilnować wartościowych przedmiotów, które nosimy ze sobą, rozglądamy się, zwiedzając nowe miasta.

Sprawni przestępcy bez problemu wyłapują w tłumie te osoby, które są najłatwiejszym celem, i na te właśnie najchętniej polują. Technika dowolna. Południe Włoch słynie ze złodziei na skuterach wyrywających torebki przechodniom, w brazylijskim Rio de Janeiro bandy młodocianych rabusiów atakują pasażerów odkrytych turystycznych tramwajów lub podchodzą z nożem, żądając portfela.

Miejscowi zalecają, żeby albo nic ze sobą nie nosić, albo przynajmniej mieć obok prawdziwego portfela także atrapę z niewielką sumą pieniędzy, którą w razie gróźb bez większego żalu możemy oddać napastnikom.

W polskich pociągach popularna jest metoda „na pomocnika". Współpasażer jedną ręką pomaga nam włożyć bagaż na półkę, a drugą wyciąga portfel z podręcznej torebki. A to i tak nie najgorsze scenariusze.

Pod koniec czerwca w Grodzisku Mazowieckim napastnik napadł na mężczyznę i zabrał mu zegarek, przy czym dotkliwie pobił swoją ofiarę. 22-letni Kamil S. został złapany przez policję następnego dnia, rozpoznano go po tatuażu.

Bywa, że przestępcy nie boją się nawet policji. W Warszawie ofiarą napaści padła policjantka. W trakcie służby została napadnięta przez dwóch mężczyzn, którzy złapali ją za szyję i próbowali odebrać broń służbową. Po chwili popchnęli ją i przewrócili na ziemię. Jeden z napastników zabrał policjantce telefon komórkowy. Ta musiała oddać strzał ostrzegawczy i drugi w kierunku napastnika. Policyjny pościg dogonił mężczyzn. Jeden z nich, 42-letni Zbigniew C., był poszukiwany listem gończym.

Z kolei w Oświęcimiu 23-latek postrzelił z broni pneumatycznej 16-letnią uczennicę, która z klasą czekała na przystanku na wyjazd na zieloną szkołę.

Kilka dni temu w dolnośląskim Bolesławcu chłopak, wracając z pociągu z dziewczyną, mijał innych przechodniów, aż nagle został uderzony przez napastnika pięścią w twarz. Drugi zaczął go bić pięściami po głowie. Chłopak musiał osłaniać się bagażem, stracił równowagę i przewrócił się. Wtedy dopiero napastnicy uciekli.

Bezpiecznie nie mogą się czuć nawet kelnerzy i restauratorzy. Ostatnio w Krakowie policja zatrzymała 28-latka, który najadł się i napił w jednej z restauracji, a kiedy kelner poprosił o uregulowanie rachunku, ten zaczął grozić personelowi śmiercią i okaleczeniem.

Trudno policzyć nożowników, którzy atakują w miastach. Tylko w czerwcu policja zatrzymała kilku sprawców przestępstw z nożem w ręku. Na warszawskim dworcu aresztowano kryminalistę, który najpierw zabił własną matkę, a potem zranił włoskiego turystę. W Białymstoku osiedlowy sklep zaatakował 16-letni nożownik, zabijając 50-letniego właściciela. Przed dwoma tygodniami stołeczni policjanci zatrzymali „nożownika z Bemowa", który na przystanku pchnął nożem mężczyznę, który odmówił mu, gdy prosił o pieniądze na alkohol.

To tylko kilka przykładów przestępstw z ostatnich dni. Statystyki warszawskiej policji pokazują, że w 2012 r. w stolicy wszczęto przeszło tysiąc postępowań w sprawie rozbojów z bronią palną, blisko 600 w sprawie zabójstw, 12 tys. dotyczyło rozbojów, kradzieży rozbójniczych i wymuszeń rozbójniczych.

– Wciąż jest wiele kradzieży kieszonkowych, np. portfeli z torebek, ale także kradzieży rozbójniczych. Dotyczy to chociażby zrywanych z szyi łańcuszków lub kradzieży kolczyków. Robią to często młodzi ludzie, sprawni fizycznie. Zrywają biżuterię i natychmiast uciekają. Liczą na efekt zaskoczenia ofiar – mówi aspirant Mariusz Mrozek, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.

Miasto jak Animal Planet

Istvan Nagy przyznaje, że choć dziś dość głośne są sprawy napadów, pobić czy zabójstw na ulicy, nie znaczy, że nasi przodkowie nie mieli podobnych problemów. – Kiedyś świadomość ludzi na temat bezpieczeństwa była większa. Musieli zwracać uwagę na zagrożenie ze strony innych, ale także dzikich zwierząt. Dziś po ulicach chodzą ludzie ze słuchawkami na uszach, z kapturem na głowie, piszący po drodze esemesy. Wszystkie ich zmysły są zajęte. Są więc dobrym celem dla „drapieżników" szukających łatwej ofiary. Czy „antylopa" da się złapać, czy zauważy zagrożenie i ucieknie. Większość niebezpiecznych sytuacji zawdzięczamy sami sobie, bo nie dostrzegamy znaków ostrzegawczych – mówi Nagy.

I proponuje porównanie. Jak mówi, w telewizyjnym kanale Eurosport pokazywane widzom dyscypliny mają swoje reguły, sędziego, zawodnicy muszą mieć odpowiednie przygotowanie kondycyjne, sprawdzają, który jest lepszy. – Ale to nie to, co spotykamy na ulicy. Ulica to raczej kanał Animal Planet, gdzie hieny działają w stadzie, atakują słabszego. Wygrywa ten, kto jest szybszy, silniejszy i skuteczniejszy. Dlatego też Krav Maga nie jest żadnym sportem z regułami, rywalizacją, zawodami. To nie żadna bijatyka. Uczymy tego, jak uciec przed niebezpieczeństwem, a jeśli to nie jest możliwe, jak przyjąć atak, obronić się, a jeśli i to nie wystarczy, jak skutecznie zaatakować i wydostać się z zasadzki – dorzuca.

Patryk Malara, instruktor samoobrony z Sosnowca, przyznaje, że stereotypowo nauka samoobrony jest postrzegana jako sztuka walki z przeciwnikiem za pomocą prostych sprzętów, jakie mamy pod ręką, np. parasolki. – To zupełnie nie jest tak. W pierwszej kolejności uczymy tego, jak być czujnym, jak unikać sytuacji zagrożenia, jak je rozpoznać, jak uciec, zanim dojdzie do konfrontacji. Czasem w takich sytuacjach wystarczy pewniejszy ton głosu, krzyknięcie na osobę, która nam zagraża, żeby się wycofała – opowiada Malara.

– Oczywiście może się zdarzyć, że przydatne będą nam sprzęty, jakie mamy w torebce, ale trzeba wiedzieć, jak ich użyć, gdzie uderzyć. Napastnik jest pod wpływem adrenaliny. Nie poczuje za wiele, gdy  drobna kobieta będzie na oślep uderzać go parasolem. Trzeba celować w krtań, oczy, krocze, próbować oślepić lub ogłuszyć przeciwnika. Świetnie nadaje się do tego gaz pieprzowy. Jest bardzo efektywny, a wcale nie zajmuje dużo miejsca. Zmieści się w damskiej torebce – radzi Patryk Malara.

Od prezesów do studentów

Zdaniem instruktorów zainteresowanie samoobroną w naszym kraju wzrasta. Są kursy dla ludzi młodych i dla seniorów. Dla pań i panów. Malara przyznaje, że właśnie otwiera nową szkołę w Sosnowcu. Na razie myśli o tym, by szkolić tylko kobiety. – Część z nich przychodzi na zajęcia, by się poruszać, być aktywnym, spalić trochę tłuszczu. Przy okazji chcą nauczyć się czegoś nowego, poczuć się pewniej i bezpieczniej – mówi Malara.

Zaznacza, że miesiąc czy dwa kursu samoobrony to za mało. – Trzeba na zajęcia chodzić stale, bo żeby się skutecznie bronić, trzeba się wyuczyć konkretnych odruchów, a tego nie da się zrobić w miesiąc czy dwa. Potrzebne jest kilkaset powtórzeń różnych sytuacji – zaznacza. Szkolenia organizują także kluby seniorów, ośrodki prowadzące zajęcia dla osób starszych. – Ale to bardziej prelekcje dotyczące zachowania bezpieczeństwa, unikania sytuacji zagrożenia, omijania niebezpiecznych miejsc niż praktyczne zajęcia. Trudno, żeby senior uczył się obezwładniania dużo większego zazwyczaj napastnika – wyjaśnia.

Coraz większą popularnością cieszy się wspomniana na wstępie Krav Maga. Technika stworzona przez urodzonego w Budapeszcie i wychowanego w Bratysławie Żyda, Imi Sade Ora, wymyślona na potrzeby izraelskiego wojska, jest dziś chyba popularniejsza nad Wisłą niż w Izraelu. Tam, choć też techniki tej uczy się dziś cywilów, kilka lat temu mało kto był w stanie skojarzyć z czymś jej nazwę.

U nas wciąż powstają nowe grupy Krav Magi w kolejnych miastach. Na popołudniowe zajęcia w jednym z ośrodków w centrum Warszawy przychodzi spory tłum. Są ludzie młodsi i starsi. Niektórzy panowie na salę wchodzą w dobrze skrojonych garniturach, które zamieniają na strój sportowy i ochraniacze. – Na zajęciach mamy pełen przekrój społeczny. Od prezesów firm, dyrektorów, specjalistów po studentów i bezrobotnych. Od nastolatków po najstarszych kursantów w wieku niemal 70 lat. Razem z panami ćwiczą także kobiety. Zazwyczaj stanowią około 10 proc. grupy – mówi Nagy.

– Część osób przychodzi, żeby się poruszać i zadbać o formę, poprawić kondycję, ale niekoniecznie chce w tym celu chodzić na aerobik. Są i tacy, którzy mają za sobą przykre doświadczenia, boją się albo wykonują zawód, który naraża ich na różne zagrożenia. Są ochroniarzami, strażnikami miejskimi, policjantami, pracują w jednostkach specjalnych – wylicza instruktor.

Nie tracić głowy

Aspirant Mrozek przyznaje, że każde zajęcia poprawiające sprawność fizyczną, przypominające o zagrożeniach, pokazujące, jak można się zachować, mają korzystny wpływ na nasze bezpieczeństwo. – Nie mam informacji, jakoby osoby po kursie samoobrony masowo obezwładniały napastników i czekały na przyjazd policji, ale też nie chodzi o to, by drobna kobieta powaliła na ziemię większego od siebie złodzieja. Czasami wystarczy, żeby wiedziała, jak się zachować, i nie straciła głowy – mówi rzecznik stołecznej policji.

Przyznaje, że policjanci regularnie ćwiczą samoobronę. – Najpierw przechodzimy kilkumiesięczny kurs podstawowy. Uczymy się, jak się zachować w różnych sytuacjach zagrożenia, jak obezwładnić przeciwnika. Potem trzeba to ćwiczyć stale, żeby nie wyjść z wprawy – zaznacza.

Patryk Malara zaznacza, że zdarzyło mu się, iż złodziej czy napastnik zaatakował go, nie wiedząc, że jest specjalistą od samoobrony, ale także zna karate, uprawiał boks i kick boxing oraz jujitsu. – To się zazwyczaj szybko kończyło, a napastnik zwykle był w szoku, zupełnie zaskoczony, choć to on się nastawiał, że zaskoczy swoją ofiarę – mówi Malara. – Kursanci za to rzadko zgłaszają, że byli zmuszeni zdobyte na kursie umiejętności wykorzystać w praktyce – na szczęście. Im mniej takich sytuacji, tym lepiej. Mam poczucie, że dzięki zajęciom nauczyli się unikać niebezpiecznych sytuacji – podkreśla.

Istvan Nagy z kolei zaznacza, że w grupach, które prowadzi on i inni trenerzy, często zdarza się, że ktoś przyznaje się do tego, iż musiał zastosować zdobyte podczas kursu umiejętności. W Warszawie łatwiej natknąć się na złodziei, napastników czy osoby podpite i agresywne.  – W miesiącu mamy kilka takich zgłoszeń. Prowadzimy nawet rejestr zgłaszanych do nas tego typu incydentów. Zazwyczaj chodzi o podpitego agresora, prostego, niewyszkolonego. Ale to nie oznacza, że można go lekceważyć – mówi Nagy.

Specjaliści od samoobrony zaznaczają, że w trudnej sytuacji sami musimy podjąć decyzję, czy jest szansa na ucieczkę, czy trzeba podjąć walkę. Gorzej jest w zamkniętej przestrzeni, kiedy na oddalenie się nie ma szans, jak np. w windzie, autobusie czy tramwaju. – Kiedy już decydujemy się na walkę, to trzeba uderzyć tak, by ją szybko zakończyć i nie dopuścić do tego, żeby napastnik wyjął nóż czy broń – radzi Nagy.

Eksperci od bezpieczeństwa radzą, by mieć uszy i oczy szeroko otwarte. Niezależnie od tego, czy wracamy autobusem z pracy, czy relaksujemy się na greckiej wyspie. Warto obserwować otoczenie i szybko oddalać się z miejsc, które wydadzą się nam niebezpieczne.

Co zrobić, gdy napastnik stanie z nami twarzą w twarz i zażąda portfela? Czasem lepiej go oddać, by nie musieć się przekonać, jak zdeterminowany jest złodziej. – Nikt z nas nie wie, jak się zachowa, jeśli ktoś mi zabiera coś mojego, to odruchowo chce mu to wyrwać. Ale racjonalnie rzecz biorąc, myślę, że jeżeli chodzi o portfel, telefon czy inne przedmioty, lepiej się ze złodziejem nie kłócić i nie walczyć – mówi Jacek Rawa. Nasze bezpieczeństwo w mieście w dużej mierze zależy właśnie od nas samych.

Opinia eksperta

Zadbaj o poczucie bezpieczeństwa

Ewa Szopińska, AGENT MOCNO POMOCNY PZU

Napad to wedle definicji słownikowych wszelkie odmiany „przestępstw rozbójniczych" (rozbój, kradzież rozbójnicza oraz wymuszenie rozbójnicze), które charakteryzują się agresywnym zachowaniem wobec ofiary, oparte są na grożeniu jej lub wykorzystaniu przeciwko niej przewagi fizycznej bądź niebezpiecznych narzędzi, jak broń palna, nóż, pałka, kastet, łańcuch, itp. dla osiągnięcia korzyści materialnej. Przestępstwa te, z uwagi na zastosowanie przez napastnika przemocy, połączonej nieraz z poważnymi obrażeniami fizycznymi ofiary, wywołują silne poczucie krzywdy, a co za tym idzie, pozostawiają bardzo duże piętno w psychice. Dlatego też unikanie stania się ich ofiarą jest bardzo istotnym zachowaniem.

Uczestnicy kursów samoobrony, jak sami mówią, czują się bezpieczniej, pewniej, mając  wiedzę, jak unikać niebezpiecznych sytuacji. Oto kilka zasad, których należy przestrzegać, aby ograniczyć szansę stania się ofiarą ulicznego napadu:

Natomiast jeżeli staniemy się już ofiarą napadu, należy oczywiście w miarę możliwości ocenić sytuację, czy warte jest narażenie naszego życia bądź zdrowia dla rzeczy, które chcą nam zabrać napastnicy. Starać się wzywać pomocy oraz ocenić sytuację, czy można uciec.

Wiedza nabyta podczas kursów samoobrony daje więcej pewności siebie oraz poczucie bezpieczeństwa. Warto również przyjrzeć się ubezpieczeniom chroniącym nas od nieszczęśliwych wypadków. Skutkiem ulicznych napaści w dużej mierze są złamania np. nosa, rąk, nóg. Poważniejszym uszkodzeniem może być np. utrata ręki czy nogi, a w skrajnych przypadkach nawet śmierć. Bardzo dobrym zabezpieczeniem w takich sytuacjach jest polisa na życie, która posiada zapis   w umowie, że w przypadku złamania kości w wyniku nieszczęśliwego wypadku oraz doznania trwałego inwalidztwa (kalectwa) bądź pobytu w szpitalu firma ubezpieczeniowa wypłaci należne świadczenie. Aby odszkodowanie z ubezpieczenia było relatywnie wysokie, należy korzystać z ubezpieczeń z wysoką sumą ubezpieczenia, gdyż to głównie od niej zależy wysokość odszkodowania, a tym samym będzie stanowiło odczuwalną pomoc finansową po wypadku. Mając polisę  na życie, zapewniamy sobie wsparcie finansowe, poczucie bezpieczeństwa dla samych siebie oraz naszych najbliższych w przypadku zajścia nieszczęśliwego wypadku.

Unik i obrona. Ćwiczenia z zachowania się w sytuacji, gdy napastnik wyciągnie nóż albo bronią palną będzie celował w nasz brzuch lub w głowę. Okazuje się, że nawet wtedy nie jesteśmy bez szans. Odpowiednio przygotowani, z wyćwiczonymi reakcjami i z pewnością siebie zdobytą podczas treningów możemy uniknąć najgorszego.

– Pamiętajcie, że napastnik, który macha przed wami bronią, zazwyczaj w kwestii posługiwania się nią nie jest profesjonalistą – przestrzega kursantów Istvan Nagy, szef wyszkolenia Defendo Alliance i Krav Maga Network. To system samoobrony i walki wręcz, który w latach 90. przyszedł do nas z Izraela.

Pozostało 97% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów