Trudno się zdecydować, jakiemu problemowi poświęcić felieton w tym tygodniu. W kraju po prostu „dzieje się"... Akcja-reakcja. Opinia-kontropinia. Atak–obrona. Demonstracja-kontrdemonstracja. I tak dalej – jak w kalejdoskopie.
Polityczne wydarzenia ostatnich dni są niezwykle istotne dla przyszłości Polski. Wylano morze atramentu oceniając działania poszczególnych partii i organów państwa. Przyjdzie zapewne czas na ich ocenę również z mojej strony. Dziś jednak, dla odmiany, chciałbym opisać historię Tahira Elci, kurdyjskiego adwokata, znanego z bezkompromisowości obrońcy praw człowieka, który został zastrzelony w Diyarbakirze w Turcji w chwilę po tym, jak publicznie apelował o zakończenie turecko-kurdyjskiego konfliktu. Konfliktu, który od 1983 r. pochłonął, według ostrożnych szacunków, 50 tysięcy ofiar.
Tahir Elci był dziekanem izby adwokackiej w Diyarbakirze. Od lat upominał się o prawa Kurdów, ale jednocześnie stanowczo krytykował stosowanie przemocy przez obie strony sporu. Tureckim władzom naraził się szczególnie wypowiedziami, że zdelegalizowana przez władze w Ankarze Partia Pracujących Kurdystanu nie jest organizacją terrorystyczną, co przeczyło oficjalnej wykładni uzasadniającej eskalację represji wobec Kurdów.
Bezkompromisowość w walce z bezprawiem, obrona praw każdego człowieka, bez względu na kolor skóry, poglądy, narodowość czy wyznanie – to cechy, którymi powinien legitymować się każdy profesjonalny prawnik. Tahir Elci za głoszenie swoich poglądów został oskarżony przez tureckie władze o uprawianie terrorystycznej propagandy. To czyn, który w Turcji podlega karze co najmniej siedmiu lat więzienia. Ostatnie wpisy Elci na Twitterze wskazują, że dostawał jednoznaczne pogróżki. Obawiał się o swoje życie. Dziekan izby adwokackiej w Diyarbakirze nie poddał się. Pomimo szykan i informacji o możliwym zamachu działał dalej. Aż do feralnej listopadowej soboty, kiedy – jak zwykle w takich przypadkach – „nieznani sprawcy" zastrzelili go na stopniach meczetu, przed którym przemawiał.
Śmierć Tahira Elci wywołała ogromną falę protestów. Stał się symbolem walki o prawa człowieka. Jego postawa – jako człowieka i prawnika – powinna stać się wzorem dla wszystkich reprezentujących zawody prawnicze. Przykład Elci pokazuje, jakie ryzyko niesie z sobą wykonywanie zawodu prawniczego w krajach, które trudno uznać za demokratyczne.