- Zmiana zasad obliczania rent i równoczesne obniżanie składki rentowej spowodują gwałtowny spadek wysokości tych świadczeń - twierdzi Krzysztof Pater, minister polityki społecznej w rządzie Marka Belki. - Jeśli wziąć pod uwagę fakt, że rocznie jest przyznawanych około 80 tys. rent, to już w 2009 roku, kiedy mają wejść nowe zasady, wiele osób odczuje to na własnej skórze.
- Jeśli rząd chce podnieść pracownikom pensje, trzeba zmniejszyć podatki, a nie składkę - mówi Ewa Lewicka-Banaszak, wiceminister pracy w rządzie Jerzego Buzka, była pełnomocnik rządu ds. reformy zabezpieczenia społecznego. -Pomysł z obniżeniem składki rentowej, który pojawił się ostatnio dość niespodziewanie, może zakłócić prowadzoną od kilkunastu lat reformę ubezpieczeń społecznych -dodaje.
Według niej rząd słusznie podąża w kierunku zmiany zasad obliczania i wypłaty rent na podstawie kapitału zgromadzonego na koncie ubezpieczonego.
Trwający od końca lat 90. proces reformy systemu ubezpieczeń społecznych ma się zakończyć na początku przyszłego roku, gdy wejdą w życie opracowywane przez rząd ustawa o emeryturach pomostowych i od 2009 roku nowe zasady obliczania rent. Plany rządu może pokrzyżować obniżenie składki na ubezpieczenie rentowe, zaproponowane przez Ministerstwo Finansów. Z obliczeń MF wynika, że jeszcze w tym roku wpływy do ZUS, po zmniejszeniu składki, zmaleją o 3,5 miliarda złotych, a w przyszłym roku o kolejne 20 miliardów. Samo obniżenie składki rentowej nie będzie miało wpływu na wysokość tego świadczenia, gdyż będzie ono obliczane od wysokości kapitału zgromadzonego na koncie emerytalnym.
- Moim zdaniem zmiana zasad obliczania rent zaproponowana przez rząd jest niekonstytucyjna - mówi Krzysztof Pater. Według niego każdy, kto płaci składki na ubezpieczenia społeczne, ma prawo się spodziewać, że w razie wypadku dostanie rentę (która zostanie obliczona w relacji do dotychczasowych zarobków danej osoby i płaconych od nich składek). Tymczasem zasady, jakie mają obowiązywać od stycznia 2009 r., będą bardzo niekorzystne, zwłaszcza dla młodych ludzi.