Postawił je łódzki sąd pracy, który zwrócił uwagę, że obowiązujące przepisy emerytalne traktują odmiennie kobiety i mężczyzn. Pozwalają panom przejść na wcześniejszą emeryturę po osiągnięciu 60. roku życia, jeżeli mają co najmniej 25 lat okresów składkowych i nieskładkowych oraz orzeczoną całkowitą niezdolność do pracy (dawna II grupa inwalidzka). Kobiecie natomiast dają szansę skorzystania z tego przywileju – po pierwsze – o pięć lat wcześniej, a po drugie – na lepszych warunkach. Przysługuje on paniom już po 55. roku życia i przy osiągnięciu 30 lat składkowych i nieskładkowych, a jeśli mają orzeczoną całkowitą niezdolność do pracy, to do uzyskania tego świadczenia wystarczy 20 lat okresów ubezpieczeniowych.
Łódzcy sędziowie mają wątpliwości, czy to niekorzystne dla mężczyzn zróżnicowanie nie narusza konstytucyjnego nakazu równego traktowania obywateli przez władze publiczne i zakazu dyskryminowania z jakiejkolwiek przyczyny
(art. 32 konstytucji). Przypominają, że w Polsce kobieta i mężczyzna mają równe prawa – także do ubezpieczenia społecznego (art. 33).
Pytanie sprowokowała sprawa Mariana R., która toczy się przed łódzkim sądem. Po osiągnięciu wieku 60 lat i 40 lat pracy złożył on wniosek o przyznanie wcześniejszej emerytury, bo po śmierci żony przejął opiekę nad niepełnosprawnym dzieckiem i musiał zrezygnować z zatrudnienia. ZUS odmówił mu tego świadczenia i sprawa trafiła do sądu. A ten sugeruje, że odmienne ukształtowanie przesłanki wieku, a także stażu emerytalnego nie może być uznane za przejaw faktycznej równości kobiet i mężczyzn. Przeciwnie – prowadzi do nierówności w prawie do zabezpieczenia społecznego, która dyskryminuje mężczyzn z długoletnim stażem ubezpieczeniowym (sygn. P 10/07).