Taki projekt nowelizacji wnieśli do Sejmu posłowie PiS. Renta przysługiwałaby po zmarłym wskutek wypadku przy pracy w górnictwie.
Chodzi o świadczenie z ubezpieczenia wypadkowego, chociaż projektodawcy chcieliby zamieścić odpowiedni przepis w [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=D606F7468D09877298232F1B97FDC815?id=172511]ustawie o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych[/link], a nie w ustawie wypadkowej (na nieprawidłowość tej konstrukcji wskazał ZUS).
Byłoby to odstępstwo od ogólnych zasad. Obecnie tzw. wdowia renta rodzinna (z art. 70 ustawy emerytalnej) przysługuje kobiecie, która w chwili śmierci męża osiągnęła 50 lat lub była niezdolna do pracy. Należy się także tej, która wychowuje co najmniej jedno z dzieci, wnuków lub rodzeństwa uprawnione do renty rodzinnej po zmarłym mężu, które nie osiągnęło 16 lat, a jeśli się kształci w szkole – 18 lat, lub jeśli jest niezdolne do pracy.
Prawo to nabywa też wdowa, która osiągnęła 50 lat lub stała się zdolna do pracy po śmierci męża, ale nie później niż w ciągu pięciu lat od jego śmierci lub zaprzestania wychowywania dzieci.
Projektodawcy uzasadniają, że w ten sposób rent są pozbawiane wdowy po górnikach, które urodziły dzieci w młodym wieku. Roczny koszt przyznania im świadczeń wyniósłby ok. 1 mln zł.