Naszym „towarem" są bowiem ludzie, a ci potrafią być nieobliczalni. Piszę tutaj o sytuacji, gdy (podobnie jak to bywa w miłości) obie strony z miejsca „zakochują się" w sobie.
Klienci wielokrotnie informowali mnie po spotkaniu z pierwszym kandydatem z listy, że nie chcą już widzieć kolejnych. Tłumaczenia zazwyczaj amykają się w słowie-kluczu: chemia. Czym jest ta cudowna „chemia", która potrafi zamieszać w głowach kandydatom i pracodawcom? I czy jest ona gwarancją sukcesu obu stron? Każdy z nas dąży do otaczania się ludźmi z podobnym stylem życia, myślenia. Chcemy móc rozmawiać na tematy, które nas interesują i rozumieć się z otoczeniem często bez słów. Psycholodzy nazywają to różnie: wspólnota myśli, poglądów, „bratnie dusze". W rekrutacjach przyjęło się to nazywać chemią. To słowo-klucz sprawia, że pracodawca nie musi się tłumaczyć z podjętej decyzji o zatrudnieniu konkretnej osoby. Jednak we wszystkich przypadkach, które miałem okazję obserwować, początkowaeuforia obu stron wystarczała na kilka miesięcy. Potem dochodziło do rozstania - najczęściej z powodów merytorycznych. Nic bowiem nie psuje tak wizji drugiej osoby jak bez mała ślepe zapatrzenie bez głębszej analizy jej kompetencji zawodowych.
„Chemia" w rekrutacjach jest niezwykle istotna, ale nie może przesłonić ich głównego celu – dobrania właściwego członka zespołu, który swoją pracą zapewni realizację wyznaczonych zadań. Co więcej może ona mieć dość niekorzystny wpływ na pozostałych pracowników w grupie, którzy widząc fascynację szefa nowym pracownikiem mogą przeżywać frustracje, co może doprowadzić do obniżenia ich chęci do pracy a nawet do odejścia.
Można uniknąć błędów rekrutacyjnych spowodowanych „chemią", jeśli się zastosuje bardzo proste rozwiązania. Po pierwsze nigdy nie należy rezygnować ze spotkania pozostałych kandydatów. Dzięki temu początkowa fascynacja osłabnie pod wpływem poznania innych osób. Po drugie zawsze warto zaangażować w proces rekrutacyjny kogoś z zespołu lub też kolegę z innego działu, który szczerze i bez emocji będzie w stanie dokonać analizy kandydatów.
Bartłomiej Piwnicki dyrektor zarządzający firmy doradczej UBP Consulting z wieloletnim doświadczeniem w rekrutacji specjalistów