37-letni Marek Chrzanowski, do ubiegłej środy szef Komisji Nadzoru Finansowego, zrobił błyskotliwą karierę nie tylko w polityce. Równie szybko potoczyła się jego kariera naukowa. Uzyskał na SGH tytuł doktora habilitowanego nauk ekonomicznych mimo zarzutów o plagiat w pracy habilitacyjnej (monografia dotyczyła regionalnych funduszy europejskich). Stawiał mu je prof. Wojciech Misiąg, były wiceminister finansów, później wiceszef NIK.
Miażdżącą recenzję wydała z kolei prof. Beata Zofia Filipiak z Uniwersytetu Szczecińskiego. Wskazała: „skrótowe ujęcie tematu, brak precyzji, stosowanie skrótów myślowych, niedomówień, szczątkowe poglądy, czasem wyrwane z kontekstu lub niepełne". Jej zdaniem Chrzanowski nie powinien dostać habilitacji. Powody? Tylko 30 publikacji przez 10 lat od otrzymania stopnia doktora, brak wydawnictw o zasięgu międzynarodowym, ledwie jeden wygłoszony referat za granicą, brak udziału w sieciach badawczych, tylko jedna indywidualna nagroda (rektora SGH).