Wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się dopiero w 2014 r., ale przyszłość Unii staje się głównym tematem dla prawicy. PiS stara się utrzymać wizerunek chadeckiego, eurorealistycznego centrum stojącego na straży polskich interesów, Solidarna Polska przesunęła się do prawego narożnika.
– To element batalii o prawicowych wyborców w Polsce – ocenia dr Maciej Drzonek, politolog z Uniwersytetu Szczecińskiego. – Ziobryści, jeśli chcą ich pozyskać, muszą się wyraźnie różnić od PiS. A forum UE to doskonałe pole na uzyskanie takiej wyrazistości – dodaje.
W poniedziałek czterech eurodeputowanych Solidarnej Polski: Zbigniew Ziobro, Jacek Kurski, Tadeusz Cymański i Jacek Włosowicz, przeszło z uważanej za eurorealistyczną frakcji Europejskich Reformatorów i Konserwatystów (piąta pod względem wielkości w PE, liczy obecnie 53 członków) do eurosceptycznej frakcji Europa Wolności i Demokracji, najmniejszej w Parlamencie Europejskim – 33 osoby. Współprzewodniczącym EWD jest Nigel Farage, brytyjski polityk znany ze sceptycznego stosunku do UE.
– Idziemy do grupy, która kwestionuje traktat lizboński – mówi "Rz" jeden z eurodeputowanych Solidarnej Polski.
Ostatnie dwa lata ziobryści funkcjonowali w ramach frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. – EKR ostatnio się zmienia. Frakcja opowiada się za pakietem klimatycznym, który dla nas jest nie do przyjęcia, bo uderzy w domowe budżety milionów Polaków podwyżkami cen prądu, czy za legalizacją małżeństw homoseksualnych. To nieakceptowalne – twierdzi nasz rozmówca.