Reklama
Rozwiń
Reklama

Wojna, której Ukraina nie potrafi wygrać. Z korupcją przegrywa tam każdy prezydent

Operacja ukraińskich służb pod kryptonimem „Midas”, która doprowadziła do ujawnienia procederu płacenia łapówek skorumpowanym urzędnikom, biznesmenom i politykom powiązanym z państwową spółką Enerhoatom, to najnowsza afera korupcyjna na Ukrainie. To również kolejny skandal w kraju, który ponad 30 lat po upadku ZSRR nie potrafi poradzić sobie z problemem korupcji wśród elity politycznej i biznesowej. Skandale towarzyszyły wszystkim prezydentom po 1991 roku.

Publikacja: 18.11.2025 16:00

Wojna, której Ukraina nie potrafi wygrać. Z korupcją przegrywa tam każdy prezydent

Foto: Adobe Stock

Śledztwo przeprowadzone przez Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) uderza w prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, ponieważ wśród osób, które miały być zaangażowane w „wypranie” co najmniej 100 milionów dolarów jest Timur Mindycz, współzałożyciel wytwórni filmowej Kwartał 95 i bliski przyjaciel ukraińskiego prezydenta.

Reklama
Reklama

Operacja „Midas” ujawniła, że w państwowym gigancie energetycznym Enerhoatom działał system nielegalnego „szlabanu”, który powodował, że każda firma chcąca uzyskać kontrakt, musiała zapłacić do 15 proc. wartości planowanej umowy. W związku z aferą zawieszony został Herman Hałuszczenko, minister sprawiedliwości, który wcześniej kierował resortem energetyki. Z dokumentów i nagrań, do których dotarli agenci NABU wynika, że osoby zamieszane w przyjmowanie łapówek rozmawiały m.in. o podnoszeniu stawek, transportowaniu dużych kwot pieniędzy czy ukrywaniu pieniędzy za granicą i przepisywaniu majątków na członków rodziny.

Mindycz uciekł z kraju zanim doszło do przeszukania jego domu i biura w Kijowie. O planowanych działaniach służb miał zostać ostrzeżony. Z publikowanych informacji wynika, że Mindycz przekroczył samochodem granicę z Polską, a później samolotem odleciał do Izraela. 

Czytaj więcej

„Wyprano” co najmniej 100 mln dolarów. Największa afera korupcyjna za rządów Wołodymyra Zełenskiego
Reklama
Reklama

Operacja przeprowadzona przez NABU udowadnia, że nawet w czasie trwającej od trzech lat pełnoskalowej wojny Ukraina nie poradziła sobie z korupcją. Problem dostrzegają też sami mieszkańcy kraju, którzy latem protestowali przeciwko podpisaniu przez prezydenta ustawy podporządkowującej Prokuraturze Generalnej niezależne organy antykorupcyjne - SAP (Specjalistyczna Prokuratura Antykorupcyjna) i NABU (Narodowe Biura Antykorupcyjne).

Ukraina: Wojna nie zatrzymała korupcji. Jest wręcz odwrotnie

W czasie wojny dochodziło do korupcji również na niższym szczeblu. Ukraińskie media wielokrotnie informowały o przypadkach płacenia od kilku do kilkunastu tysięcy dolarów za uniknięcie służby wojskowej. Ujawniano nazwiska członków wojskowych komisji lekarskich, u których w domach znaleziono majątki liczone w setkach tysięcy dolarów. Dzięki przekupieniu urzędnika, wykreśleni z listy mężczyźni unikali wysłania na front lub otrzymywali możliwość wyjazdu za granicę. 

W maju 2023 roku funkcjonariusze organów ścigania zatrzymali w Kijowie prezesa Sądu Najwyższego Ukrainy Wsiewołoda Kniaziewa i prawnika Olega Goreckiego, gdy ten przekazywał Kniaziewowi łapówki na łączną kwotę 2,7 mln dolarów. Kilka miesięcy wcześniej w rozmowie z „Rzeczpospolita” ówczesny prezes ukraińskiego SN przekonywał, że walka z korupcją nie może być prowadzona na skróty. – Choroba korupcji dotyczy zresztą nie tylko sądów i innych organów władzy. Przeżarła całe nasze społeczeństwo. Jedną z przyczyn jest słabość gospodarki, która powoduje brak pieniędzy w budżecie. To z kolei powoduje, że np. lekarze i pracownicy szpitali są słabo wynagradzani, a więc próbują uzupełnić słabe zarobki np. żądaniem łapówki za przyjęcie do szpitala. To zresztą działa też w drugą stronę, bo korupcja osłabia gospodarkę. Wierzę jednak, że ten zamknięty krąg rozerwiemy, a reforma sądownictwa jest jednym ze sposobów, by tak się stało – mówił w marcu 2023, dwa miesiące przed zatrzymaniem za przyjęcie łapówki.

Czytaj więcej

Prezes SN Ukrainy: Nasze sądy będą chronić zagraniczne inwestycje

Korupcja towarzyszyła wszystkim prezydentom Ukrainy

Problem korupcji nie został rozwiązany na Ukrainie od ponad 30 lat. W 1991 roku Ukraina uzyskała niepodległość, a obietnice wyborcze późniejszego pierwszego prezydenta Leonida Krawczuka skupiały się na zapewnieniu państwu silnych instytucji demokratycznych i dobrobytu gospodarczego. Dotrzymanie tego okazało się później znacznie trudniejsze niż początkowo oczekiwano. W praktyce okazało się, że urzędnicy odpowiedzialni za kierowanie polityczną i gospodarczą transformacją nie posiadali wystarczającej wiedzy, by przeprowadzić zmiany na Ukrainie, a słabe instytucje państwowe były dla obywateli źródłem rozczarowania. Na znaczeniu zyskiwała trzymająca się blisko władzy niewielka grupa biznesmenów, przyszłych ukraińskich oligarchów. 

– Jako prezydent starałem się temu zapobiec. Ale po mnie przyszli kolejni prezydenci i każdy wdrażał własny plan rozwoju. Leonid Kuczma od razu uznał, że to, co robiłem, nie było właściwe. Chciał budować potężne grupy finansowo-przemysłowe. Sądził, że zapewnią Ukrainie postęp. Niestety, ludzie, którzy stanęli na czele tych grup, przekształcili się w oligarchów. Potem przyszedł Wiktor Juszczenko. On też uznał, że jego poprzednik działał źle, że trzeba inaczej. Ale popełnił wiele błędów. Janukowycz z kolei odciął się, mówiąc w uproszczeniu, od kursu na Europę. Lawirował trochę w tę stronę, trochę w inną. Na Ukrainie nigdy nie było więc jednego, przemyślanego planu budowy państwa, który kontynuowaliby kolejni prezydenci – mówił Krawczuk w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Leonid Krawczuk dla "Rz": Zachód oszukał Ukrainę

Jedna z głośnych spraw z pierwszych lat niepodległości Ukrainy dotyczyła Juchyma Zwiahilskiego, który pełnił funkcję premiera w latach 1993–1994. Po utracie władzy przez Krawczuka Zwiahilski został oskarżony przez organy ścigania o sprzeniewierzenie co najmniej 20 milionów dolarów środków publicznych, w tym zysków z operacji walutowych. W toku śledztwa pojawiały się również nazwiska Krawczuka oraz jego następcy, Leonida Kuczmy. Zwiahilski spędził kilka lat w Izraelu, aby uniknąć ewentualnego postępowania karnego. 

Następca Krawczuka, Leonid Kuczma krytykowany jest za przeprowadzony system reformy gospodarczej, który umożliwił wejście oligarchów do życia politycznego. Nieliczni dorobili się fortun na prywatyzacji radzieckich przedsiębiorstw. W 1998 roku do parlamentu dostali się biznesmeni, których nazwiska łączone były później ze skandalami dotyczącymi korupcji, prania pieniędzy i oszustw bankowych.

Członkami Rady Najwyższej zostali m.in. Ihor Bakaj, którego nazwisko padało w aferach dotyczących handlu gazem, Mykoła Martynenko, wobec którego prowadzono dochodzenia na Ukrainie, w Szwajcarii i Czechach w sprawie korupcji w sektorze energii jądrowej, Wiktor Medwedczuk, ojciec chrzestny córki Władimira Putina czy Kostiantyn Żewaho, najmłodszy miliarder Europy na liście „Forbesa”. 

Podczas prezydentury Kuczmy doszło również do ucieczki z kraju byłego premiera Pawło Łazarenki, który pełnił funkcję od maja 1996 roku do sierpnia 1997 roku. Był podejrzany o kradzież ponad 300 milionów dolarów podczas sprzedaży w imieniu państwa ukraińskiego prywatyzowanych zakładów pracy. Z Ukrainy uciekł w 1999 roku, dzień przed głosowaniem w parlamencie w sprawie odebrania mu immunitetu. W ocenie ukraińskich mediów, uciekł z kraju za zgodą Kuczmy.

Afera kasetowa. „Ukraina bez Kuczmy”

Leonid Kuczma z największym kryzysem podczas swojej prezydentury mierzył się w 2000 roku, gdy doszło do porwania i zabójstwa dziennikarza Heorhija Gongadze, który opisywał w gazecie internetowej „Ukraińska Prawda” powiązania oligarchów z prezydentem. Ciało Gongadzego, pozbawione głowy, odnaleziono później na przedmieściach Kijowa. Kuczma był podejrzany o wydawanie kierownictwu MSW poleceń, które doprowadziły do zamordowania Gongadzego, a dowodem miały być ujawnione w 2001 roku taśmy, na których prezydent w swoim gabinecie sugerował „uciszenie dziennikarza”.

Reklama
Reklama

Zabójstwo dziennikarza doprowadziło do utworzenia ruchu obywatelskiego „Ukraina bez Kuczmy”, a zaangażowanie Ukraińców utrzymało się do 2004 roku, gdy doszło do Pomarańczowej Rewolucji w związku ze sfałszowaniem wyborów prezydenckich przez otoczenie ówczesnego premiera i kandydata w wyborach Wiktora Janukowycza.

Protest przeciw prezydentowi Leonidowi Kuczmie, Kijów październik 2002 r.

Protest przeciw prezydentowi Leonidowi Kuczmie, Kijów październik 2002 r.

Foto: EPA/SERGEI SUPINSKY

Wiktor Juszczenko – rozwiana nadzieja na zmianę po Leonidzie Kuczmie

Przed wyborami w 2004 roku kandydat Wiktor Juszczenko zapowiadał odejście od systemu stworzonego przez ówczesnego prezydenta, w którym wskazane osoby bogaciły się na przejmowaniu państwowego majątku. Późniejsze lata pokazały jednak, że oligarchowie dalej powiększali swoje majątki, a w kraju zaczęli pojawiać się kolejni.

W 2006 roku prezydent Juszczenko uhonorował odznaczeniem „Za zasługi” czterech najzamożniejszych oligarchów: Rinata Achmetowa, Ihora Kołomojskiego, Serhija Tarutę i Hryhorija Surkisa. Dwa lata później pojawił się w prywatnym japońskim ogrodzie Wiktora Pinczuka, oligarchy i kolekcjonera sztuki, którego majątek znacząco wzrósł w okresie rządów jego teścia, Leonida Kuczmy. Ten gest został odebrany jako sygnał, że wpływowi biznesmeni mogą liczyć na przychylność władz za rządów Juszczenki.

W tamtych latach miliardy dolarów na imporcie gazu z Rosji zarobili również dwaj biznesmeni - Dmytro Firtasz i Iwan Fursin – właściciele połowy udziałów w spółce RosUkrEnergo. Biznesmen Serhij Taruta działający w branży energetycznej i metalurgicznej przekonywał, że prezydent nie był osobiście skorumpowany, ale jego doradcy, w tym brat Juszczenki, czerpali korzyści na relacjach z prezydentem. Zarzuty padały m.in. pod adresem ówczesnego szefa Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, a późniejszego prezydenta Petra Poroszenki.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Gazprom ostatecznie zlikwidował RosUkrEnergo

Jak zdobytą władzę wykorzystał Wiktor Janukowycz? 

Po objęciu prezydentury w 2010 roku, Janukowycz wykorzystywał skorumpowany ukraiński system sądownictwa do konsolidacji swojej władzy politycznej. Szybko przystąpił do ścigania swojej głównej rywalki, Julii Tymoszenko. Jego najpoważniejsza konkurentka w wyborach została skazana za nadużycie władzy i sprzeniewierzenie w związku z umową gazową z Rosją z 2009 roku, otrzymując siedem lat więzienia i grzywnę w wysokości 188 milionów dolarów. Międzynarodowe organizacje uważały sprawę przeciw Tymoszenko za motywowaną politycznie. W 2013 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że jej aresztowanie i skazanie były bezprawne.

Janukowycz w pełni wykorzystywał uzyskaną władzę i w czasie swojej prezydentury zaczął zbierać wokół siebie różne grupy biznesowe, które nazywano „rodziną”. Wśród nich był Serhij Kurczenko, niespełna 30-letni biznesmen, który zarobił 100 mln dolarów na zakupie rosyjskiego gazu po preferencyjnej stawce i sprzedaniu go po wyższych cenach.

W 2014 roku, po jego ucieczce z Ukrainy wraz z Janukowyczem i innymi członkami „rodziny”, Ukraińska Służba Bezpieczeństwa (SBU) oskarżyła Kurczenkę i jego współpracowników o przestępstwa związane z handlem energią, w tym fikcyjne umowy dostawowe dla przedsiębiorstw państwowych oraz defraudację funduszy państwowych. SBU zarzucała też Kurczence wyprowadzenie z państwowej kasy co najmniej 1 mld dolarów dla osobistych korzyści.

Czytaj więcej

Dynastia Janukowyczów
Reklama
Reklama
Meżyhirja – symbol rozrzutności prezydenta Ukrainy

Najbardziej rozpoznawalnym symbolem korupcji ukraińskich władz jest willa Janukowycza nazywana Meżyhirja, położona około 25 kilometrów na północ od Kijowa.

Rozciągająca się na 140 hektarach posiadłość zapewniała wszelkie możliwe luksusy: spa i siłownie, kort tenisowy, pole golfowe, statek imprezowy, lądowisko dla śmigłowców, kolekcję zabytkowych samochodów i nowoczesnych jachtów, nowoczesne laboratorium do testowania żywności, szklarnie do uprawy, a nawet zoo i hodowlę psów.

Posiadłość owiana była tajemnicą – strzegły jej środki bezpieczeństwa rodem z więzienia oraz pięciometrowy płot otaczający cały teren. Jak wynika z dokumentów, przy budowie posiadłości nie oszczędzano na niczym. Gdy zamówiono drewniane dekoracje do sali bilardowej w głównym budynku, nazywanym potocznie Honką, rachunek opiewał na 2,2 mln dolarów. Drewniane elementy w innych częściach rezydencji kosztowały 3,7 mln dolarów. Dziesiątki tysięcy dolarów wydano na akcesoria łazienkowe, które były tak przesadnie luksusowe, że powszechnie zaczęto mówić o „złotych toaletach”. Po obaleniu Janukowycza posiadłość przekształcono w muzeum prowadzone przez wolontariuszy, będące świadectwem jego rozrzutności.

Ostatecznie Janukowycz, wraz ze swoimi najbliższymi współpracownikami, uciekł do Rosji. W 2018 roku  uczestniczył w konferencji prasowej w Moskwie i zapowiedział, że wróci na Ukrainę, by „wskrzesić” kraj. Rok później został skazany zaocznie na Ukrainie na 13 lat pozbawienia wolności za zdradę stanu.

Foto: PAP/CTK

Petro Poroszenko – miliarder na fotelu prezydenta

Problem z łapówkarstwem wśród polityków i urzędników nie ominął także następcy Janukowycza, Petra Poroszenki. W 2017 roku doszło do zatrzymania dyrektora Państwowej Służby Fiskalnej Romana Nasirowa, który naraził budżet państwa na straty około 2 mld hrywien. W toku śledztwa wykazano, że Nasirow miał udzielać nieuzasadnionych odroczeń podatkowych m.in. spółkom powiązanym z deputowanym Rady Najwyższej Ołeksandrem Oniszczenką. Spółki te miały sprzedawać gaz przedsiębiorstwom państwowym po zawyżonych cenach. 

Czytaj więcej

Ukraina: Łapówkarstwo w obozie prezydenta Poroszenki

W 2019 roku Poroszenko tłumaczył się również ze skandalu związanego z wiceprzewodniczącym Rady Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy (RNBO) Ołehem Gładkowskim. Dziennikarskie śledztwo wykazało, że jego syn Ihor przemycał z Rosji części dla ukraińskiego przemysłu zbrojeniowego. Sprzęt często nadawał się tylko na złom. Grupa, której członkiem był Ihor Gładkowski, miała w ciągu pięciu lat otrzymać z państwowego koncernu Ukroboronprom co najmniej 250 mln hrywien.

Reklama
Reklama

Poroszenko przed wygraniem wyborów również zgromadził majątek, który w dniu wyborów w 2014 roku szacowano na 1,3 mld dolarów. Spotkał się z oskarżeniami o czerpanie korzyści z bycia u władzy, czy to poprzez uzyskiwanie lukratywnych kontraktów na dostawy, lobbowanie na rzecz swoich firm, czy też wykorzystywanie wymiaru sprawiedliwości na korzyść siebie i swoich partnerów.

Podczas jego prezydentury wprowadzono prawo, które zobowiązało urzędników publicznych do wypełniania szczegółowych elektronicznych deklaracji dotyczących ich majątku i źródeł dochodów. Gdy dokumenty te pojawiły się w internecie, Ukraińcy odkryli, że w kraju jest wielu pozornie niezamożnych urzędników, których żony – według deklaracji – zarabiały miliony i posiadały ogromne posiadłości. Przykładem może być prokurator wojskowy Anatolij Matios, który w 2014 roku zarobił 17 tys. dolarów, a dochód jego żony w tym samym roku przekroczył 2,2 mln dolarów.

Czytaj więcej

Hiszpańska willa ukraińskiego prezydenta

Wołodymyr Zełenski i relacje z Igorem Kołomojskim

Podczas wyborów prezydenckich w 2019 roku Poroszenko nazywał Wołodymyra Zełenskiego „marionetką Ihora Kołomojskiego”. Zełenski przez wiele lat był związany ze stacją 1+1, która transmitowała jego kabaret Kwartał 95. To za pośrednictwem należącej do oligarchy stacji komik zwrócił się do Ukraińców w noc sylwestrową 31 grudnia 2018 roku i ogłosił start w wyborach.

W 2023 roku Kołomojski został oskarżony o oszustwa i legalizację pieniędzy pochodzących z przestępstw. Zarzucono mu nielegalne zawłaszczenie 9,2 mld hrywien (równowartość ponad 1 mld złotych) wyprowadzonych z niegdyś należącego do niego Privatbanku, największego banku komercyjnego nad Dnieprem, który w  2016 roku musiało ratować państwo i w ramach nacjonalizacji wydało na to ponad 155 mld hrywien (wówczas równowartość niemal 6 mld dol.). Obecnie przebywa w areszcie.

Czytaj więcej

Upadek Ihora Kołomojskiego. Oligarchy, który nad Dnieprem mógł wszystko

Obecnie ukraińskie władze próbują jak najszybciej zareagować na aferę, w którą zamieszani są bliscy współpracownicy Zełenskiego. – Musimy działać szybko i zdecydowanie na polu walki, a także w kluczowych obszarach państwa. Zadaniem rządu jest pokazanie społeczeństwu ukraińskiemu i partnerom, że w żadnym wypadku nie będziemy tolerować korupcji i będziemy szybko reagować na wszelkie fakty – powiedziała Politico premier Julia Swyrydenko.

– W czasie pełnej wojny agresji, kiedy Rosja dzień po dniu niszczy nasz system energetyczny, a nasi obywatele cierpią z powodu ciągłych przerw w dostawach energii, musimy walczyć z korupcją z taką samą determinacją, z jaką walczymy z zagrożeniem zewnętrznym – zadeklarowała szefowa rządu.

Śledztwo przeprowadzone przez Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) uderza w prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, ponieważ wśród osób, które miały być zaangażowane w „wypranie” co najmniej 100 milionów dolarów jest Timur Mindycz, współzałożyciel wytwórni filmowej Kwartał 95 i bliski przyjaciel ukraińskiego prezydenta.

Operacja „Midas” ujawniła, że w państwowym gigancie energetycznym Enerhoatom działał system nielegalnego „szlabanu”, który powodował, że każda firma chcąca uzyskać kontrakt, musiała zapłacić do 15 proc. wartości planowanej umowy. W związku z aferą zawieszony został Herman Hałuszczenko, minister sprawiedliwości, który wcześniej kierował resortem energetyki. Z dokumentów i nagrań, do których dotarli agenci NABU wynika, że osoby zamieszane w przyjmowanie łapówek rozmawiały m.in. o podnoszeniu stawek, transportowaniu dużych kwot pieniędzy czy ukrywaniu pieniędzy za granicą i przepisywaniu majątków na członków rodziny.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Polityka
Benjamin Dousa: Możliwe, że Ukraina wejdzie do UE już za pięć lat
Polityka
Kreml krąży wokół Australii - czy Rosjanie będą mieli bazę w Indonezji?
Polityka
Afera w USA. Czy to przełom, który może pogrążyć prezydenta Trumpa?
Polityka
Donald Trump wzywa do opublikowania akt ze sprawy Jeffreya Epsteina
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Polityka
Epstein nie przestaje prześladować Trumpa
Opinie Ekonomiczne
USA kontra Chiny: półprzewodniki jako pole bitwy?
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama