Reklama

„Mój ojciec zginął nie za to!”. Ludzie w Kijowie bronią organów antykorupcyjnych

Ukraińskie społeczeństwo jest zmęczone, ale nie ślepe. I nawet w czasie pełnoskalowej wojny z Rosją protestuje. Czasami w internecie, czasami na ulicach.

Publikacja: 24.07.2025 17:07

Protest w Kijowie w obronie niezależności instytucji antykorupcyjnych: NABU i SAP

Protest w Kijowie w obronie niezależności instytucji antykorupcyjnych: NABU i SAP

Foto: PAP/EPA/Rostyslav Averchuk

Korespondencja z Kijowa

Kijów, 22 lipca, godz. 20:10. Stoję z przyjaciółmi na skwerze Iwana Franki, pod oknami budynku Kancelarii Prezydenta, w samym sercu miasta. Wokół setki ludzi, których zjednoczyło jedno: zdecydowane „nie” dla projektu ustawy nr 12414. Tego dnia, niespełna dobę po wprowadzeniu poprawek, parlament przyjął dokument, który – zdaniem wielu prawników, dziennikarzy i przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego – otwiera drogę do faktycznego podporządkowania niezależnych organów antykorupcyjnych, SAP (Specjalistyczna Prokuratura Antykorupcyjna) i NABU (Narodowe Biura Antykorupcyjne), Prokuraturze Generalnej.

Akcję protestacyjną zwołał weteran Dmytro Koziatynski. Spotkanie miało charakter spontaniczny – bez sceny, mikrofonów czy transparentów. Ludzie stali, dzielili się emocjami i wiadomościami z kanałów Telegramu, ale brakowało jasności, jak zacząć coś robić. W powietrzu wisiało poczucie niepokoju, ale i głębokiej odpowiedzialności za kraj. Podeszła do nas dziewczyna i zaproponowała, by wymyślić hasła. Taka „burza mózgów”. Pierwsze, co przyszło mi wtedy do głowy, to: „Weto do ustawy”.

Czytaj więcej

Rusłan Szoszyn: Ukraińcy wyszli na ulice. To zła wiadomość dla Zełenskiego

W tamtym czasie kontrowersyjny projekt ustawy nr 12414 nie został jeszcze podpisany przez prezydenta, istniała więc wciąż szansa na uniknięcie błędu, który cofnąłby naszą eurointegrację o kilka lat. Drugie hasło zaproponowała moja przyjaciółka: „Nie dla korupcji we władzy!”. Zaczęliśmy od niego, ale się nie przyjęło – było zbyt długie. Moje – celne, krótkie, zrozumiałe. „Weto do ustawy!” – krzyczy już cały plac. Dołączają kolejne osoby, jest nas już kilka tysięcy. Większość trzyma w rękach kartonowe z napisami. Najbardziej poruszył mnie jeden: „Mój ojciec zginął nie za to…”. Podsycamy protest, a wraz z nim – społeczne żądanie uczciwości.

Reklama
Reklama

Stan wojenny jako narzędzie centralizacji władzy

Pełnoskalowa wojna zmieniła nasz kraj. Zmieniła też system zarządzania państwem. Prezydencka pionowa struktura władzy, która jeszcze w 2019 r. wydawała się szansą na restart systemu, dziś coraz bardziej przypomina autorytarną centralizację. Stan wojenny pozwala na szybkie podejmowanie decyzji i brak lęku przed wyborami – zgodnie z art. 64 Konstytucji Ukrainy, w czasie stanu wojennego lub wyjątkowego mogą zostać ograniczone niektóre prawa i wolności obywateli. Art. 83 wyraźnie stwierdza, że jeśli kadencja parlamentu wygasa w czasie trwania stanu wojennego – działa on do czasu wyboru nowego składu po jego zakończeniu. Art. 19 ustawy „O reżimie prawnym stanu wojennego” bezpośrednio zakazuje przeprowadzania wyborów jakiegokolwiek szczebla, a także strajków, zgromadzeń i manifestacji. W praktyce oznacza to, że w czasie wojny władza wykonawcza zachowuje pełnię kompetencji bez konieczności przechodzenia przez elekcję. To jest logiczne: wybory rzeczywiście są niemożliwe, a nawet niebezpieczne w warunkach ostrzałów, okupacji, niestabilnej gospodarki i obecności znacznej części obywateli w strefie działań wojennych. Ale istnieje też druga strona medalu – brak wyborów i zakaz protestów tworzy pokusę, by ignorować opinię publiczną i unikać kontroli.

Stan wojenny przekształca władzę wykonawczą w niemal niekontrolowanego gracza, nastawionego na realizację celów politycznych, które nie zawsze pokrywają się z interesem społecznym. W takich warunkach parlament staje się coraz częściej narzędziem, a nie niezależną instytucją. Choć warto zaznaczyć, że przyjęciem tego projektu ustawy było zainteresowanych wielu deputowanych – ponieważ wielu z nich ma już otwarte sprawy karne prowadzone przez NABU w związku z podejrzeniami o korupcję. W związku z tym organy antykorupcyjne traktują jak osobistego wroga. I w tym przypadku zagłosowali deputowani ze wszystkich frakcji, ale największym zaskoczeniem jest to, że partia Sługa Narodu de facto zjednoczyła się w głosowaniu z deputowanymi zakazanej w Ukrainie prorosyjskiej partii OPZŻ, która zmieniła nazwę i podzieliła się na Platformę dla Życia i Pokoju oraz Dovirę. Zawarli też taktyczny sojusz w tej sprawie z partią Julii Tymoszenko Batkiwszczyna.

Zdecydowana większość, jaką ma partia Wołodymyra Zełenskiego w parlamencie, pozwala na szybkie uchwalanie projektów ustaw forsowanych przez administrację prezydenta (tzw. Bankową, od nazwy ulicy, przy której ma siedzibę). Jeśli weźmiemy pod uwagę kontrolę Biura Prezydenta nad organami ścigania, to ostatni raz podobną tendencję obserwowano za czasów Leonida Kuczmy (1994-2005).

Zgodnie z rozporządzeniem z 25 czerwca 2019 r., funkcją Biura Prezydenta Ukrainy miała być administracyjna „współpraca” z władzami. W praktyce oznacza to dziś „bezpośrednie zarządzanie”: sterowane głosowaniami frakcji, lojalne nominacje, zniesienie konkursów. Wszystko to pod pozorem „wojennej konieczności”.

Społeczeństwo jest zmęczone, ale nie ślepe. I nawet w czasie wojny protestuje – choćby w sieci. Wśród spraw, które wywołały największy rezonans i zmusiły elity polityczne do reakcji, były: zniesienie poprawek Łozowego w kontekście zamykania głośnych spraw oraz głosowanie nad ustawą nr 11340, która pozwalała urzędnikom przyłapanym na korupcji legalnie wpłacić określoną kwotę i uniknąć kary oraz ujawnienia współsprawców.

Czytaj więcej

Ukraiński rząd do dymisji? W tle afera korupcyjna
Reklama
Reklama

Jednak kiedy chodzi o otwarty atak na dorobek Rewolucji Godności, jak w przypadku projektu nr 12414 „O zmianie Kodeksu postępowania karnego Ukrainy w odniesieniu do szczególnych zasad śledztwa w sprawie zaginięć osób w warunkach stanu wojennego”, który został przyjęty przez deputowanych i przekazany do podpisu prezydentowi w zaledwie pięć godzin – cierpliwość się kończy. Wspomniane dokumenty łączy jedno słowo: korupcja. A zapotrzebowanie społeczne na walkę z nią gwałtownie wzrosło w czasie wojny i pozostaje najważniejszym problemem dla przyszłości Ukrainy.

Dlatego trzeba podkreślić: to nie jest protest przeciwko prezydentowi Zełenskiemu, ani próba zamachu stanu – to zupełnie pokojowa akcja przeciwko korupcji i w obronie niezależności organów antykorupcyjnych.

Najważniejsze daty z życia Wołodymyra Zełenskiego

Najważniejsze daty z życia Wołodymyra Zełenskiego

Foto: PAP

Co w tej ustawie jest nie tak? 

Dokument, który wywołał falę oburzenia, został wniesiony 16 stycznia 2025 r. pod szlachetnym pretekstem – ułatwienia poszukiwań osób zaginionych. W pierwszej wersji rzeczywiście nie budził zastrzeżeń. Jednak w nocy z 21 na 22 lipca – na kilka godzin przed głosowaniem – został gruntownie przeredagowany. W nowej wersji znalazła się w nim jawna próba podporządkowania NABU i SAP Prokuraturze Generalnej. To w istocie demontaż systemu, który Ukraina budowała latami przy wsparciu zachodnich partnerów. Systemu, który umożliwiał przedstawianie zarzutów nawet osobom bliskim władzy – od urzędników programu Wielka Odbudowa po wpływowych polityków.

W ciągu dziesięciu lat działalności SAP i NABU przyniosły wymierne rezultaty. Według danych magazynu „Forbes”, w latach 2015–2023 te instytucje zwróciły państwu ponad 6,7 mld hrywien (ok. 580 mln zł). Dzięki ich pracy Ukraina otrzymała pozytywną opinię Komisji Europejskiej, niezbędną do rozpoczęcia negocjacji o członkostwo w UE.

Oficjalna wersja autorów zmian: potrzeba walki z prorosyjską agenturą, która rzekomo przeniknęła do struktur antykorupcyjnych. Konkretnie chodzi o kontakty kierownika regionalnych struktur NABU Rusłana Mahamedrasułowa z byłym deputowanym frakcji Opozycyjna Platforma – Za Życie, Fedirem Chrystenką.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Ukraina zmierza ku autorytaryzmowi? Wielu Ukraińców uważa, że tak

Jednak nawet jeśli konkretny funkcjonariusz rzeczywiście został skompromitowany – nie jest to powód do demontażu całego systemu. Tym bardziej że analogiczne przypadki, np. ujawnienie agenta FSB w ścisłym kierownictwie Służby Bezpieczeństwa Ukrainy w lutym 2025 r., nie stały się pretekstem do podporządkowania całej służby ani do jej głębokiej reformy. Pozostaje więc pytanie: dlaczego Kancelaria Prezydenta potrzebuje kontroli nad SAP i NABU? I dlaczego „reforma” nastąpiła akurat w momencie, kiedy instytucje antykorupcyjne zaczęły ujawniać przestępstwa korupcyjne bliskiego otoczenia Wołodymyra Zełenskiego?

Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to. Są jedynie przypuszczenia. Jakie? Po pierwsze, wskutek opisanej wcześniej samowoli władza straciła kontakt z rzeczywistością, sprowadzając dorobek Rewolucji Godności do corocznych postów w mediach społecznościowych, a prezydent Zełenski zaczął kierować się opiniami doradców, a nie własnym rozsądkiem.

Po drugie, prezydent celowo podjął tę decyzję, próbując uratować resztki tego, co uważa za reputację bliskiego sobie otoczenia, a być może i własnej osoby, uznając, że reakcja Brukseli i spowolnienie procesu integracji europejskiej Ukrainy będzie mniejszym złem dla jego kariery politycznej niż ujawnienie kolejnych skandali korupcyjnych.

I po trzecie, w obliczu przyszłych negocjacji może to być próba „oczyszczenia pola” przed nadchodzącymi wyborami prezydenckimi, które odbędą się po zakończeniu stanu wojennego.

Reklama
Reklama

Tak czy inaczej, żadne z tych wyjaśnień nie usprawiedliwia działań parlamentu ani prezydenta – a wręcz działa na korzyść przeciwnika. Zarzuty wobec działalności NABU i SAP były przez Rosję formułowane bezpośrednio: Władimir Putin w swoim wystąpieniu w lutym 2022 r. stwierdził, że instytucje te są rzekomo sterowane przez ambasadę USA. Jeśli taki sygnał płynie z Kremla, należy go traktować jako ostrzeżenie, a nie instrukcję do działania.

Działania antykorupcyjne to warunek wejścia Ukrainy do UE

System antykorupcyjny to nie tylko nasz wewnętrzny front. To nasz klucz do przyszłości w Europie. Stanowi jeden z siedmiu kryteriów, które Komisja Europejska postawiła Ukrainie. Każdy atak na niezależność NABU czy SAP to zarazem sygnał dla Brukseli: reformatorska energia ukraińskich władz się wyczerpała. Stąd właśnie ta gwałtowna fala oburzenia. Ludzie wychodzą na ulice, bo rozumieją: walka o Europę to nie tylko wojna z Rosją, ale też wewnętrzna walka o zasady.

Odpowiedź społeczeństwa zmusza władze do refleksji, a partnerów zagranicznych – do działania. Tak, żyjemy w czasie wojny. I żadna akcja, która destabilizuje zaplecze, nie powinna szkodzić państwu. Ale milczenie to także broń. Tyle że w rękach tych, którzy chcą zawrócić kraj z właściwej drogi. Dlatego dziś ważne jest nie tylko zwyciężać na froncie, lecz także nie utracić tego, o co walczyliśmy na Majdanie. Demokracja w Ukrainie nadal żyje. A każdy z nas jest jej obrońcą.

O autorce

Kateryna Danylewycz

 współpracowniczka Centrum Mieroszewskiego w Kijowie, specjalistka ds. współpracy polsko-ukraińskiej

Korespondencja z Kijowa

Kijów, 22 lipca, godz. 20:10. Stoję z przyjaciółmi na skwerze Iwana Franki, pod oknami budynku Kancelarii Prezydenta, w samym sercu miasta. Wokół setki ludzi, których zjednoczyło jedno: zdecydowane „nie” dla projektu ustawy nr 12414. Tego dnia, niespełna dobę po wprowadzeniu poprawek, parlament przyjął dokument, który – zdaniem wielu prawników, dziennikarzy i przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego – otwiera drogę do faktycznego podporządkowania niezależnych organów antykorupcyjnych, SAP (Specjalistyczna Prokuratura Antykorupcyjna) i NABU (Narodowe Biura Antykorupcyjne), Prokuraturze Generalnej.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Polityka
Holenderski parlament miał debatować o Strefie Gazy. Posłowie wybrali wakacje
Polityka
Europa gotowa ulec Ameryce? UE ma w odwodzie handlową „bazookę”
Polityka
Emmanuel Macron zapowiedział, że Francja uzna Państwo Palestyńskie. Wskazał termin
Polityka
Włosi chcieli wysyłać imigrantów do Albanii. Nie udalo się, a zapłacili krocie
Polityka
Trump nie kryje radości po wyborach w Polsce. Opublikował wpis o Nawrockim
Reklama
Reklama