Z tego artykułu się dowiesz:
- Dlaczego Gavin Newsom, gubernator Kalifornii, nazwał Donalda Trumpa „gatunkiem inwazyjnym”?
- W jaki sposób wycofanie USA z polityki klimatycznej wpływa na globalne wysiłki na rzecz ograniczenia emisji?
- Jakie są różnice między podejściem administracji Trumpa a międzynarodowymi założeniami porozumienia klimatycznego?
- Na jakie działania klimatyczne planowane przez Trumpa zwrócił uwagę Newsom i dlaczego wzbudzają one sprzeciw?
10 listopada w brazylijskim Belém rozpoczęła się konferencja klimatyczna ONZ (COP30). Już po raz trzydziesty przedstawiciele krajów z całego świata spotkali się, by przeciwdziałać zmianom klimatu. Światowi liderzy oraz eksperci spotkali się po raz kolejny, by uzgodnić dalsze działania na rzecz rozwiązania kryzysu i podsumować, co udało się już w tej sprawie zrobić.
Po raz pierwszy w historii w szczycie nie biorą oficjalnie udziału Stany Zjednoczone. Powodem jest sceptyczne podejście administracji Donalda Trumpa do zmian klimatycznych. Biały Dom przekazał, że USA nie wyślą na wydarzenie żadnych wysokich rangą przedstawicieli oraz że Trump „nie będzie narażał gospodarki i bezpieczeństwa narodowego kraju, dążąc do realizacji mętnych celów klimatycznych, które niszczą inne kraje”.
Prezydenta USA podczas wydarzenia ostro skrytykował między innymi gubernator Kalifornii, który nazwał amerykańskiego przywódcę „gatunkiem inwazyjnym”.
Czytaj więcej
Eksperci alarmują – mamy za sobą najcieplejszy rok w historii pomiarów. Tymczasem politycy wciska...