Reklama

Facebook i Instagram zakazują reklam politycznych. Zyska na tym PiS i Konfederacja

Meta, czyli właściciel Facebooka i Instagrama, zakazuje reklam politycznych. Przepis ma wejść w życie jeszcze w 2025 roku. Rozmówcy „Rzeczpospolitej” nie mają wątpliwości – to prawdziwy przewrót kopernikański w polityce i kampaniach wyborczych.

Publikacja: 12.08.2025 16:51

Facebook i Instagram zakazują reklam politycznych. Zyska na tym PiS i Konfederacja

Foto: AdobeStock

Zakaz reklam politycznych – jak wynika z komunikatu Mety – to efekt nowych regulacji wprowadzonych przez Unię Europejską, znanych jako TTPA (Transparency and Targeting of Political Advertising). Pod tym skrótem kryją się przepisy dotyczące zasad prowadzenia przejrzystej polityki w internecie. I ma większe znaczenie niż być może jakakolwiek inna regulacja tej materii od lat. Bo dzisiaj polityka w internecie to jakby polityka w ogóle. Już jakiś czas temu przeniosła się do sieci na stałe i tam trwa realna bitwa o elektoraty.

Reklama
Reklama

Co na to eksperci? – Nie wiem, czy „zakaz” to właściwe słowo. Unia Europejska chciała przede wszystkim zadbać o przejrzystość reklam politycznych, a najbardziej znanym przykładem była sprawa wyborów w Rumunii. UE przygotowała więc własne regulacje. Niestety doprowadziły one do wycofania się tzw. big techów z rynku reklam politycznych. W praktyce politycy będą teraz w większym stopniu opierać się na treściach organicznych, czyli mówiąc językiem branżowym, na „contencie”. To jednak sprawi, że media algorytmiczne będą jeszcze bardziej faworyzować polityków prawicy, bo prawica w sieci opiera się na prostym, emocjonalnym przekazie i ma proste rozwiązania na trudne problemy – mówi „Rzeczpospolitej” Mateusz Sabat, szef firmy Big Data For Leaders.

Zakaz reklam politycznych na Facebooku i Instagramie. Kto na nim zyska?

Rywalizacja w sieci między politykami i sztabami trwa od lat. – Ten zakaz wywraca cały układ, jeśli chodzi o obecność posłów głównych sił politycznych w mediach społecznościowych – mówi nam Michał Fedorowicz, szef kolektywu analitycznego Res Futura. – Bo zdecydowana większość posłów nie ma zbyt wiele do powiedzenia w social mediach. Z perspektywy big techów i algorytmów widać, że brakuje im pomysłów, strategii, a zasięgi były do tej pory podtrzymywane głównie dzięki płatnej promocji i reklamom – dodaje.

– Z przeciwnej strony mamy grupę młodych posłów PiS i Konfederacji, którzy rozumieją, jak działają algorytmy. Do 2023 roku istniała pewna równowaga między „politykami algorytmicznymi” a tymi, którzy bez płatnej promocji sobie nie radzili. Teraz można spokojnie stwierdzić, że około 80 proc. takich kont zniknie. W roku przedwyborczym znaczna część profili po prostu wyparuje z mediów społecznościowych – podkreśla Fedorowicz.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Europa pójdzie w ślady Australii ws. zakazu mediów społecznościowych dla nastolatków?

– Po pierwsze, zmienia się regulacja. Po drugie, bez reklam te profile nie są w stanie funkcjonować. Po trzecie, wyborcy będą szukać treści atrakcyjnych wizualnie i tekstowo. Będzie zatem „rzeź niewiniątek”, która w dużej mierze dotknie posłów PO oraz starszych posłów PiS. To jednak otwiera całe nowe pole dla posłów PiS i Konfederacji. Brak reklam to także konflikt pokoleniowy między posłami. To prawdziwy przewrót kopernikański dla tych, którzy do tej pory opierali swoją obecność na płatnej treści – ocenia Fedorowicz.

Sztaby polityczne szykują się na wybory parlamentarne w 2027 roku 

Co na to nasi rozmówcy ze sztabów głównych sił politycznych? PiS, Konfederacji oraz Platforma Obywatelska deklarują gotowość do dostosowania się do nowych realiów i zmian w strategiach komunikacyjnych. Choć każdy przyznaje, że w tym roku sytuacja rzeczywiście będzie nowa. – Dla nas to szansa, żeby jeszcze mocniej postawić na naturalny zasięg i bezpośredni kontakt z wyborcami. Udało się przetrzeć szlak już w kampanii Karola Nawrockiego – mówi osoba z kierownictwa powstającego na 2027 rok sztabu PiS.

– Nasi politycy od dawna rozumieją algorytmy, więc zakaz reklam nie jest dla nas problemem – przekonuje z kolei jeden z członków Konfederacji.

Foto: rp.pl/Weronika Porębska

– Będziemy stawiać na większą kreatywność i świeże formaty w mediach społecznościowych. Ofensywa Kancelarii Premiera i większa niż dotąd widoczność choćby rzecznika Adama Szłapki to przykład – zapowiada przedstawiciel sztabu Platformy Obywatelskiej.

Reklama
Reklama

Politycy KO podkreślają, że chcą wykorzystać zmianę do zbudowania trwałego, organicznego kontaktu z wyborcami. Wszyscy zgodnie twierdzą, że kampania w sieci po zmianach będzie wymagała więcej pracy i pomysłów, ale może stać się bardziej autentyczna.

Zakaz reklam politycznych – jak wynika z komunikatu Mety – to efekt nowych regulacji wprowadzonych przez Unię Europejską, znanych jako TTPA (Transparency and Targeting of Political Advertising). Pod tym skrótem kryją się przepisy dotyczące zasad prowadzenia przejrzystej polityki w internecie. I ma większe znaczenie niż być może jakakolwiek inna regulacja tej materii od lat. Bo dzisiaj polityka w internecie to jakby polityka w ogóle. Już jakiś czas temu przeniosła się do sieci na stałe i tam trwa realna bitwa o elektoraty.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Donald Tusk: 63 osoby będą musiały opuścić Polskę po koncercie Maksa Korża
Polityka
Nowy sondaż partyjny. KO zyskuje, PiS traci. Polska 2050 nad progiem, PSL na dnie
Polityka
Szymon Hołownia w rządzie? Chętniej widzieliby go tam wyborcy PiS, niż KO
Polityka
Niedokończona rekonstrukcja rządu, czyli czekając na Hołownię. Historia bez happy endu
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama