W Komisji Europejskich w tych dniach często wraca się do doświadczeń z lat 80. XX wieku. Hiszpania przystąpiła wtedy (1986 rok) do Unii, ale za cenę pogodzenia się z wieloletnim okresem przejściowym przed uzyskaniem pełni praw w ramach Wspólnej Polityki Rolnej (CAP). To był warunek, jaki stawiała Francja, wówczas, jak i dziś największy producent żywności zjednoczonej Europy. Nie tylko francuscy rolnicy obawiali się potężnego rywala z południa, ale i Paryż nie chciał się podzielić subwencjami dla rolników, finansowanymi głównie przez Niemcy.
Dziś Unia staje przed podobnym wyzwaniem. 16 lipca komisarz ds. budżetu Piotr Serafin przedstawi Komisji Europejskiej projekt Wieloletnich Ram Finansowych na lata 2028–2034. To, jak duże środki zostaną w nim zarezerwowane dla Ukrainy, pokaże, czy Bruksela na serio widzi ją w Unii w nadchodzącej dekadzie.
Ukraina musi pogodzić się ze stopniowym uzyskiwaniem dopłat dla rolników
Z naszych informacji wynika, że z pewnością Kijów nie może liczyć na pełnię praw finansowych w tym okresie, w szczególności jeśli chodzi o rolnictwo. Chodzi nie tylko o stopniowe zrównanie dopłat bezpośrednich do hektara upraw (na co musiała się zgodzić, wstępując do Unii, i Polska), ale także szybkie, pełne otwarcie europejskiego rynku na import żywności z Ukrainy.
Czytaj więcej
Zebrani w czwartek w Brukseli przywódcy Unii Europejskiej pogodzili się z tym, że wolny handel z...
– Albo Kijów pogodzi się z długoletnim okresem przejściowym, gdy idzie o Wspólną Politykę Rolną, albo będzie musiał się pożegnać z marzeniem o przystąpieniu do Wspólnoty – mówią nasi rozmówcy.