Reklama

Polska wciąż importuje rosyjskie węglowodory

Sankcje na rosyjski LPG są omijane dzięki importowi z Rosji do Polski węglowodorów, które – teoretycznie – miałyby służyć do produkcji... aerozoli.

Publikacja: 13.08.2025 10:46

Polska wciąż importuje rosyjskie węglowodory

Foto: AdobeStock

Komisja Europejska ogłasza kolejne pakiety sankcyjne i konkretyzuje plan odejścia Unii Europejskiej od rosyjskich węglowodorów. USA ogłaszają plan objęcia 100-proc. dodatkowymi cłami towarów importowanych z krajów, które korzystają z dostaw surowców naturalnych z Rosji. Tymczasem Polska, wbrew deklaracjom, wciąż importuje rosyjskie węglowodory. I w dodatku niewiele robi, aby ten fakt zmienić.

Wynika to z luki w sankcjach dla n-butanu, będącego podstawą do produkcji LPG. N-butan od grudnia 2024 r. zalewa polski rynek. Branża paliwowa apeluje o podjęcie zdecydowanych kroków zarówno na poziomie krajowym, jak i Unii Europejskiej.

Kolejne pakiety sankcyjne przeciwko Rosji

Po rozpoczęciu przez Rosję w lutym 2022 r. pełnoskalowej agresji na Ukrainę, Unia Europejska zaczęła, m.in. dzięki zabiegom Polski, ograniczać możliwość handlu z Rosją, szczególnie importu węglowodorów będących podstawą gospodarki wschodniego sąsiada. Jeszcze w 2021 r. wartość importu ropy naftowej i paliw do państw Wspólnoty wyniosła przeszło 70 mld euro, gazu ziemnego – blisko 30 mld euro, a LPG – ok. 2 mld euro.

Na pierwszy ogień, w ramach szóstego pakietu sankcyjnego już w czerwcu 2022 r. (z półroczną karencją) poszła ropa naftowa sprowadzana drogą morską. W dziewiątym pakiecie, przyjętym w grudniu owego roku, znalazły się produkty ropopochodne (benzyny, olej napędowy), a rok później, z rocznym vacatio legis – LPG.

Jednocześnie pozostawiono szereg wyjątków, i to nie tylko w odniesieniu do konkretnych państw, jak Węgry czy Słowacja, ale także niektórych surowców. Wartość wyłomów w sankcjach jest przy tym niemała – Rosja nadal pozostaje jednym z ważniejszych dostawców gazu ziemnego, odpowiadając w 2024 r. za ok. 19 proc. unijnego importu, oraz w mniejszym stopniu ropy naftowej (3 proc.). Wartość importu rosyjskich węglowodorów w 2024 r. sięgnęła ok. 22 mld euro, z czego 16 mld euro to gaz ziemny. Największymi importerami były takie kraje jak Węgry, Słowacja i Francja. W bieżącym roku z grona znaczących importerów ubyły Czechy (dzięki uruchomieniu alternatywnego rurociągu z Triestu – red.), odpowiedzialne jeszcze w 2024 r. za import ropy naftowej o wartości blisko 1,5 mld euro.

Reklama
Reklama

W reakcji na wciąż istotną obecność rosyjskich węglowodorów na unijnym rynku 17 czerwca Komisja Europejska ogłosiła założenia kolejnego pakietu sankcyjnego, zgodnie z którym od 1 stycznia 2026 r. zakazane miałoby być zawieranie nowych kontraktów na dostawy gazu ziemnego, ropy i paliw z Rosji, a dotychczasowe musiałyby zostać wygaszone do końca 2027 r. Propozycja Komisji nie przewiduje wyjątków dla Słowacji i Węgier. Trwają polityczne rozmowy dotyczące wprowadzenia tego pomysłu w życie.

Polska na czele walki z rosyjskimi węglowodorami?

Teoretycznie Polska pozostaje w awangardzie państw pozbywających się rosyjskich surowców, począwszy od błyskawicznego, wprowadzonego już w kwietniu 2022 r. na poziomie krajowym zakazu importu węgla kamiennego z Rosji i Białorusi, aż po całkowite zaprzestanie importu gazu ziemnego z tego kierunku.

Rok 2023 był pierwszym bez błękitnego paliwa stamtąd, a 2024 r. bez choćby kropli ropy naftowej. A warto przypomnieć, że jeszcze w 2012 r. import z Rosji stanowił 96 proc. dostaw ropy naftowej do Polski, a jeszcze w 2022 r. – blisko 47 proc. W odniesieniu do gazu ziemnego „rozwód” przyszedł nieco szybciej, a nie sposób zapomnieć, że w 2010 r. Rosja zaopatrywała nas w ten surowiec w blisko 90 proc., a w 2021 r. – wciąż w ponad 50 proc.

Od grudnia 2024 r. do maja 2025 r. do Polski trafiło łącznie blisko 110 tys. ton nadmiarowego n-butanu i izobutanu za 250 mln zł 

Jak wprowadzono sankcje na import LPG z Rosji?

Jednocześnie na marginesie świadomości pozostaje import innych paliw, jak choćby gaz płynny LPG, którego powszechne wykorzystanie w samochodach w Polsce jest ewenementem na skalę kontynentu. Mieszanka propanu i butanu, będąca niejako odpadem przy produkcji rafineryjnej, najczęściej wykorzystywana jest do celów grzewczych lub przemysłowych i – do pewnego stopnia – także jako paliwo silnikowe.

W Polsce rynek LPG, wspierany przez niższe ceny surowca i stawki podatków (akcyzy, opłaty paliwowej i opłaty emisyjnej) rozwinął się aż do 2,5 mln t rocznie. To drugi po Francji wynik w Europie. Aż 13 proc. samochodów w Polsce ma instalacje LPG, co jest najwyższym wskaźnikiem w UE.

Reklama
Reklama

Głównym źródłem LPG przez lata była Rosja, w 2022 r. zapewniała blisko połowę dostaw do Polski. Wartość całego europejskiego importu tego paliwa i surowców służących do jego wytwarzania w 2021 r. wyniosła 163 mln euro, z czego aż 71 mln euro przypadało na dostawy z Rosji.

W grudniu 2023 r. przyszedł czas na decyzję dotyczącą sankcji również na ten surowiec. Z uwagi na trudności ze zmianą logistyki dostaw (LPG dostarczano do Polski głównie koleją) zdecydowano się na roczne vacatio legis.

Mimo obaw o możliwość zastąpienia Rosji, udało się zapewnić wystarczającą ilość LPG na rynku. To zasługa inwestycji polskich firm, także w zagranicznych terminalach (np. Grupy Unimot w Wilhelmshaven). A także łagodnej zimy zmniejszającej zapotrzebowanie na ciepło z gazu płynnego.

Sankcje weszły w życie 20 grudnia 2024 r. i od tego czasu teoretycznie nie ma możliwości importu LPG z Rosji. W 2025 r. głównymi jego dostawcami są: Szwecja, Norwegia i USA. Jednocześnie jednak import LPG nie wrócił do poziomu sprzed grudnia 2024 r. Bynajmniej nie był to tylko efekt korzystania ze zgromadzonych wcześniej zapasów.

Mimo że luka w przepisach sankcyjnych jest ewidentna i rodzi zagrożenia dla rodzimego rynku paliw, polski rząd niewiele robi, aby tę sytuację zmienić

W sankcjach nałożonych na Rosję jest luka

Wraz z wejściem w życie sankcji na LPG rozpoczął się import z Rosji – i to na masową skalę – innego surowca: n-butanu i izobutanu. Dotychczas był on wykorzystywany w przemyśle chemicznym (aerozole), ale okazało się, że może być mieszany z propanem, w efekcie czego powstaje LPG. W wyniku działań Słowacji i Węgier, został wyłączony spod sankcji jako produkt o rzekomo nieenergetycznym przeznaczeniu.

Reklama
Reklama

Import n-butanu i izobutanu z Rosji wzrósł z poziomu 8,3 tys. ton miesięcznie przed jesienią 2024 r. do blisko 38 tys. ton w marcu 2025 r. Od grudnia 2024 r. do maja 2025 r. do Polski trafiło łącznie blisko 110 tys. ton nadmiarowego n-butanu i izobutanu za 250 mln zł. Importowana ilość tych węglowodorów w dużym stopniu odpowiada obserwowanej luce w imporcie LPG.

Import tańszych węglowodorów nasyconych z Rosji nie tylko stanowi wsparcie dla gospodarki tego kraju, lecz także poważnie zakłóca mechanizmy konkurencji na polskim rynku. Gdyby tak duży nadmiarowy import n-butanu i izobutanu się utrzymał, to w ciągu roku rynek zostałby zalany przez 200 tys. ton tańszego surowca, który po zmieszaniu pół na pół z propanem dałby 400 tys. ton LPG, co daje aż 16-proc. udział w rynku.

Taka sytuacja odbiłaby się niekorzystnie na przedsiębiorcach, którzy pozyskują LPG z innych źródeł i inwestują w nowe szlaki dostaw. Dość wspomnieć o zakończonej w połowie 2025 r. inwestycji Orlen Paliwa w wartą 150 mln zł rozbudowę terminala gazu płynnego w Szczecinie, która zwiększa moce przeładunkowe o ponad 150 tys. ton rocznie, czy o zapowiedzi firmy Gaspol rozbudowy terminala LPG w Gdańsku.

Czekamy na działania polskiego rządu

Mimo że luka w przepisach sankcyjnych jest ewidentna i rodzi zagrożenia dla rodzimego rynku paliw, polski rząd niewiele robi, aby tę sytuację zmienić. Pierwsze sygnały, że importerzy rosyjskiego LPG znaleźli sposób na kontynuowanie działalności, pojawiły się w danych celnych już pod koniec 2024 r. W marcu 2025 r. Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN) wystąpiła do Ministerstwa Przemysłu z pakietem propozycji uszczelnienia rynku.

Najbardziej pożądane byłoby, rzecz jasna, rozciągnięcie unijnych sankcji na n-butan i izobutan. To o tyle trudne, że konieczna byłaby jednomyślność w Radzie UE. Rozwiązaniem mogłyby być cła antydumpingowe, co nie wymaga zgody wszystkich państw członkowskich.

Reklama
Reklama

Niestety, mimo sprawowanej przez Polskę prezydencji w Radzie UE, kwestia sankcji na ten produkt nie stała się przedmiotem prac Komisji Europejskiej – zabrakło jej choćby w przedstawionej 17 czerwca propozycji stopniowej rezygnacji z importu rosyjskiego gazu i ropy naftowej. Komisja zaproponowała wprowadzenie całkowitego zakazu importu od 2027 r., sygnalizując przy tym, że wymaga to jedynie większości kwalifikowanej.

Inicjatywy polski rząd nie przejawia również w odniesieniu do mechanizmów, które można by wprowadzić na poziomie krajowym. Pokusić by się można o sankcje krajowe, jak w przypadku węgla kamiennego w 2022 r. (co jednak rodzi ryzyko ich omijania za pośrednictwem innych państw). Do rozwiązań godnych rozważenia należy choćby wciągnięcie węglowodorów nasyconych na listę towarów objętych obowiązkiem koncesyjnym, a także objęcie ich Systemem Elektronicznego Nadzoru Transportu. Pozwoliłoby to na śledzenie, co dzieje się z ładunkiem na terenie Polski i czy nie jest mieszany z propanem, czego można by zabronić.

Należy zatem mieć nadzieję, że świadomość istnienia luki w polityce sankcyjnej i ryzyka z nią związanego dotrze w końcu do decydentów na poziomie krajowym i unijnym. Co musi się wydarzyć, by Polska zaczęła dbać o interesy swoje i swoich przedsiębiorców, którzy nie chcą korzystać z surowców z Rosji? Może powiew nadziei przyniesie nowe Ministerstwo Energii?

O autorze

Wojciech Labuda

Dyrektor ds. regulacji w Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN)


Reklama
Reklama

Komisja Europejska ogłasza kolejne pakiety sankcyjne i konkretyzuje plan odejścia Unii Europejskiej od rosyjskich węglowodorów. USA ogłaszają plan objęcia 100-proc. dodatkowymi cłami towarów importowanych z krajów, które korzystają z dostaw surowców naturalnych z Rosji. Tymczasem Polska, wbrew deklaracjom, wciąż importuje rosyjskie węglowodory. I w dodatku niewiele robi, aby ten fakt zmienić.

Wynika to z luki w sankcjach dla n-butanu, będącego podstawą do produkcji LPG. N-butan od grudnia 2024 r. zalewa polski rynek. Branża paliwowa apeluje o podjęcie zdecydowanych kroków zarówno na poziomie krajowym, jak i Unii Europejskiej.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Szkodliwe skutki pseudoafery z KPO
Opinie Ekonomiczne
Beata Jurkschat: Czy my jeszcze wierzymy w ESG?
Opinie Ekonomiczne
Maciej Stańczuk: Dotychczasowy potencjał wzrostu już wykorzystaliśmy
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: KPO jest sukcesem. Nic tego nie zmieni
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Dziękuję Karolowi Nawrockiemu za euro
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama