Tusk jak Birgitte Nyborg? Czego premier może się nauczyć z serialu „Borgen”

Polityczna maszyna Donalda Tuska i jego koalicjantów zgrzyta coraz bardziej. Czy zamiast kolejnych narad nie lepiej byłoby obejrzeć kilka odcinków duńskiego serialu „Borgen”?

Publikacja: 20.06.2025 04:40

Donald Tusk

Donald Tusk

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Co dalej z koalicją, która zawiązała się po wyborach dwa lata temu? I z przywództwem premiera Donalda Tuska? Po jego „drugim exposé” oba pytania wybrzmiewają w rządowych – szerzej sejmowych – kuluarach. Tusk ma przed sobą chyba najtrudniejsze wyzwanie od 2007 roku. A ważą się przecież losy kolejnych wyborów parlamentarnych.

PiS liczy na polityczne gnicie i powtórkę z historii (do tej pory szefowie rządu, raz utraciwszy poparcie, staczali się po równi pochyłej) albo na wariant niemiecki (rozpad koalicji i szybsze wybory). Sytuacja wymaga więc zmiany modelu działania obecnej koalicji. 

Czytaj więcej

Marek Migalski: Niekonstruktywne wotum zaufania

Duńska (fikcyjna) lekcja. Birgitte Nyborg, Tusk i koalicja

Birgitte Nyborg nie jest zapewne najbardziej popularną w Polsce fikcyjną polityczką. Serial „Borgen” jest raczej niszowy. Daleko jej do takich postaci, jak prezydent Josiah Bartlet z „West Wing” („Prezydencki poker”), Kate Wyler („Dyplomatka”) i oczywiście Frank Underwood z „House of Cards”. Nie wiem, czy premier Donald Tusk oglądał „Borgen”. Z książki „Nie dajmy się podzielić”, opublikowanej w ubiegłym roku, wiemy natomiast, że serial ten na pewno zna marszałek Sejmu Szymon Hołownia.

Premier Nyborg od początku znajduje się w sytuacji nieco podobnej do tej, w której jest dziś premier Tusk. Rządzi wielobarwną koalicją oraz musi reagować na wewnętrzne i zewnętrzne kryzysy, a także zagrożenia. Jest rozpięta między idealizmem a „realpolitik”, między realizacją światłych planów a cyniczną i wielopoziomową (partnerzy koalicyjni, media) grą.

Ale koalicja w „Borgen” zwykle działa. Nawet najtrudniejsze i najbardziej dzielące ją kwestie są przedmiotem długich wewnętrznych ustaleń. Prędzej czy później dochodzi do kompromisu (jasne, bywa, że się nie udaje, a część porozumień zawieranych jest za wysoką cenę). Rządowy wehikuł leci dalej mimo turbulencji. Koalicja w tym serialu to wspólna misja, a nie walka wszystkich przeciw wszystkim, która rozlewa się na media i platformy społecznościowe.

Ważna jest kultura kompromisu: narady, spotkania, transparentność, komunikacja, opinia publiczna. U premier Nyborg widać dużą elastyczność w kwestii metod działania, ale jednocześnie jasność co do celów i wartości. To bardzo dalekie od narracji typu: „Zatrzymać powrót PiS do władzy”, a zapewne to będzie głównym hasłem PO przed wyborami w 2027 roku. Adam Price, twórca serialu, mówił w jednym z wywiadów, że w duńskim systemie demokratycznym rządy koalicyjne nie są traktowane jako słabość, lecz jako szansa na budowanie kompromisów, również społecznych, co jest istotą systemu. – Przywódcy polityczni muszą czasem pozwolić innym usiąść przy stole – uważa Adam Price. 

Duńska lekcja. Tusk stoi przed wyborem, który może zdefiniować resztę jego politycznego dziedzictwa 

W drugiej połowie czerwca 2025 roku rząd Donalda Tuska czeka rekonstrukcja. Ma być sprawniejszy. Gabinet zostanie „odchudzony”, zasady gry – zredefiniowane. Pojawi się jego rzecznik. Do tej pory Tusk utrzymywał, że sam najlepiej pełni tę rolę, ale w warunkach współczesnej demokracji medialnej nawet tak utalentowany polityk jak on nie może skutecznie łączyć funkcji szefa rządu i jego głównego narratora. Ale wciąż brakuje odpowiedzi na najważniejsze pytanie: jak ma działać koalicja?

Czytaj więcej

Koniec Trzeciej Drogi. Czy ludowcy myślą o sojuszu z Platformą Obywatelską?

Czy będzie to model, w którym sukces ministra lub ministerki z jednej partii staje się sukcesem całego rządu, a kompromisy wzmacniają nie tylko poszczególnych liderów, ale i koalicję? Czy też wszystko zostanie po staremu: rywalizacja o wpływy, przecieki, gry interesów, w których sukces jednej strony oznacza stratę drugiej?

Duńska lekcja z „Borgen” może być tu realną wskazówką. W przeciwnym razie koalicji grozi dryfowanie w atmosferze konfliktu relacjonowanego przez media, przepychanek na X (jak w sprawie rozwodów pomiędzy PSL a Nową Lewicą), dalszych spadków poparcia w CBOS, paniki tylnych szeregów w Sejmie i nieuchronnego zużycia. W konsekwencji – powrót opozycji do władzy. 

Zamiast więc kolejnej rundy jałowych narad i zmiany nazwisk – co tylko wzmacnia wrażenie, że politycy koalicji zajmują się głównie sobą, a nie sprawami obywateli – może premier Tusk powinien zaprosić liderów koalicji na Parkową i po prostu… włączyć kilka odcinków „Borgen”? By zobaczyć, jak może działać rząd, w którym mimo różnic i napięć realizacja wspólnych celów jest możliwa (podpowiedź: musi chodzić o coś więcej niż utrzymywanie PiS z dala od władzy), a kompromis nie jest oznaką słabości, lecz dojrzałości.

Co dalej z koalicją, która zawiązała się po wyborach dwa lata temu? I z przywództwem premiera Donalda Tuska? Po jego „drugim exposé” oba pytania wybrzmiewają w rządowych – szerzej sejmowych – kuluarach. Tusk ma przed sobą chyba najtrudniejsze wyzwanie od 2007 roku. A ważą się przecież losy kolejnych wyborów parlamentarnych.

PiS liczy na polityczne gnicie i powtórkę z historii (do tej pory szefowie rządu, raz utraciwszy poparcie, staczali się po równi pochyłej) albo na wariant niemiecki (rozpad koalicji i szybsze wybory). Sytuacja wymaga więc zmiany modelu działania obecnej koalicji. 

Pozostało jeszcze 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Jacek Murański szykuje pozwy wobec oponentów. Z jednym właśnie wygrał
Polityka
Koniec Trzeciej Drogi. Czy ludowcy myślą o sojuszu z Platformą Obywatelską?
Polityka
Kołodziejczak: Minister nie do końca korzystał z mojej pomocy. Siekierski: Szkodził jedności koalicji
Polityka
Czy Karol Nawrocki będzie miał dostęp do tajemnic NATO? ABW odpowiada
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Polityka
Donald Tusk po posiedzeniu RBN: Postawiłem kwestię wiarygodności wyborów