36 lat po wyborach 4 czerwca 1989 roku – uznawanych za początek III RP – prof. Antoni Dudek analizował znaczenie tej daty w kontekście wydarzeń politycznych. Który czwarty czerwca dominuje w polskiej polityce, 1989 czy 1992?
Wspomnienie o 4 czerwca 1989 wygra
– One mają bardzo zbliżoną siłę... w dłuższej perspektywie wygra rok 1989, bo wtedy się zaczęła realna zmiana ustrojowa – ocenia prof. Dudek. Profesor tłumaczy, dlaczego to właśnie wybory z 1989 roku, mimo że częściowo wolne, stanowią cezurę końca PRL. – To był plebiscyt na temat tego, czy PRL ma trwać, czy nie. I ten plebiscyt obrońcy PRL-u przegrali. Opisując rok 1992 prof Dudek wskazuje na rolę legendy upadku rządu Olszewskiego i krytykuje jej nadużywanie: – To mit, że agenci bezpieki obalili rząd. Ten rząd i tak by upadł.
– Te dwie daty będą ze sobą rywalizowały tak długo, jak długo ktoś będzie się do nich chciał odwoływać – stwierdza gość podcastu.
Czytaj więcej
Po porażce planu „wygrać prezydenturę” premier Donald Tusk stoi przed wyzwaniem, jak nie przegrać...
Dlaczego Władysław Kosiniak-Kamysz złożył prezydentowi Nawrockiemu „ofertę normalności”?
Analiza politycznych konsekwencji wyboru Karola Nawrockiego jako prezydenta prowadzi do rozważań o przyszłości rządu Donalda Tuska. – Czeka nas bardzo burzliwa kohabitacja, znacznie bardziej burzliwa od tej z Dudą – prognozuje prof. Dudek. Nie zabrakło refleksji o możliwych scenariuszach zmian w rządzie: – Każdy dzień i miesiąc pozostawania Donalda Tuska na boisku w roli premiera osłabia przyszły wynik obozu demokratycznego. Władysław Kosiniak-Kamysz, proponując „ofertę normalności”, sygnalizuje chęć nowej strategii współpracy. – Kosiniak-Kamysz wykonał ruch, który pokazuje, że jest bardzo zręcznym politykiem – mówi prof. Dudek.