Trzydniowa wizyta chińskiego przywódcy Xi Jinpinga w Rosji (7–10 maja) sama w sobie nie jest przełomem. Co prawda, na paradzie zwycięstwa w Moskwie Xi po raz ostatni był w 2015 roku (z okazji 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej), już po aneksji Krymu, ale w Rosji bywa często. W 2023 roku odwiedzał Moskwę z oficjalną wizytą, w ubiegłym roku udał się do Kazania na szczyt BRICS. Zaskakujące jest jednak to, że tym razem Chińczycy w sprawie trwającej od ponad trzech lat wojny Rosji z Ukrainą niemal w całości skopiowali punkt widzenia Kremla.
Czytaj więcej
Urzędujący od ćwierć wieku Władimir Putin oferuje rodakom pozorne poczucie bycia częścią potężneg...
„Strony są przekonane, że dla długoterminowego i trwałego uregulowania kryzysu ukraińskiego konieczne jest wyeliminowanie jego pierwotnych przyczyn” – czytamy we wspólnym chińsko-rosyjskim oświadczeniu. Mówiąc o „pierwotnych przyczynach konfliktu”, Putin ma na myśli nadanie językowi rosyjskiemu nad Dnieprem statusu państwowego, powrót do Ukrainy prorosyjskich partii politycznych i kremlowskich mediów, przywrócenie potęgi rosyjskiej Cerkwi i – co najważniejsze – zamknięcie na zawsze drzwi do NATO dla Ukrainy.
Dotychczas Chińczycy starali się unikać jednoznacznych stwierdzeń, ale tym razem Xi Jinping najwyraźniej podpisał się pod najważniejszymi postulatami Rosji.
Xi Jinping zacieśnia współpracę z Rosją Putina. Ekspert: Chinom ta wojna pasuje
– Chińczycy popierali Rosję od początku wojny na Ukrainie, tylko bardziej się krygowali i nie stawiali kropki nad „i”. Teraz już mniej się krygują, coraz bardziej otwarcie popierają narrację rosyjską – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Michał Lubina z Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu Uniwersytetu Jagiellońskiego.