Kiedy
pan postanowił zmienić swoje życie?
W 2014 roku, gdy po Majdanie Rosja zaatakowała Ukrainę. Wtedy pogubiłem się, nie wiedziałem, co mam robić. Maski opadły i okazało się, że ludzie, z którymi przyjaźniłem się i pracowałem, uwierzyli w to, że ich kraj wstaje z kolan i teraz „pokażą całemu światu”. Uwierzyli też w to, że Stany Zjednoczone spiskują przeciwko Rosji. I to mówili ludzie, którzy kończyli amerykańskie uniwersytety. To zniechęciło mnie do pracy.
Ukończyłem jeden z trzech najlepszych uniwersytetów rosyjskich. Robiłem w karierę w Moskwie, miałem mieszkanie w centrum i drogi nowy samochód. Niczego mi nie brakowało
Nie mogłem więcej się rozwijać i tworzyć w tym kraju. To była trudna decyzja, bo miałem wiele do stracenia. Ale nie mogłem milczeć, otwarcie mówiłem, co myślę. Przez to zostałem zwolniony. Nikt nie ukrywał, że powodem były moje poglądy. Były niedopuszczalne w firmie, która ma do czynienia z najważniejszymi osobami w państwie rosyjskim. Nie jest tajemnicą, że wszyscy najważniejsi biznesmeni w Rosji kręcą się wokół Putina, dostają kredyty od banków państwowych.
Od
kiedy pan walczy po stronie Ukrainy?
Przez jakiś czas mieszkałem w Europie. Do Ukrainy przeprowadziłem się w 2019 roku. A w siłach zbrojnych jestem od 2024 roku. Chciałem walczyć po stronie Ukrainy jeszcze w 2022 roku, po rozpoczęciu pełnoskalowej agresji zgłosiłem się do wojskowej komendy uzupełnień. Nie było to łatwe, bo mam rosyjski paszport. Gdy zobaczyłem w mediach informacje o Rosyjskim Korpusie Ochotniczym, zrozumiałem, że jest to szansa dla mnie.
Motywacja
żołnierzy Putina jest znana. Ktoś idzie na wojnę dla pieniędzy, a ktoś szczerze
popiera chore imperialne idee dyktatora. O co walczy Rosyjski Korpus
Ochotniczy?
Każdy ma różną motywację. Mamy prawicowe i konserwatywne poglądy. Co to oznacza? Dla nas są ważne moralność, godność i honor. Jesteśmy ochotnikami, którzy walczą o swój honor. Nie mogliśmy nie uczestniczyć w tej wojnie. Walczymy z Putinem i innymi wspierającymi go reżimami, które pozbawiają ludzi wolności i godności. Uważam, że wojna Rosji z Ukrainą jest jedynie początkiem. Trwa starcie dwóch sprzecznych ze sobą idei. Po jednej stronie wolny świat zachodni, a po drugiej kraje, które nakazują swoim obywatelom, co mają myśleć i w jaki sposób mają postępować. To jest niedopuszczalne. Wolność jest najważniejszym osiągnięciem ludzkości. Dotychczasowa historia świata była przeważnie historią niewoli. Na wolność trzeba zasłużyć. O to właśnie walczą rosyjscy ochotnicy.
W
waszych szeregach walczą również tacy Rosjanie, którzy trafili do ukraińskiej
niewoli. Czyli nie wszyscy są ochotnikami?
Wszyscy są ochotnikami, bo nikt nikogo nie zmuszał. By do nas trafić, trzeba się bardzo postarać. Co więcej, chętni muszą udowodnić, że się nadają. W naszych szeregach walczą nie tylko ochotnicy, którzy przyjeżdżają z Rosji. Są ludzie z państw europejskich, m.in. z Niemiec, Finlandii, ale też są obywatele Izraela. Nie wszyscy są Rosjanami. Odnosimy sukcesy na froncie i wielu chce służyć w naszych szeregach. Razem z nami służą też obywatele Ukrainy, bo nasze dowództwo ma dobrą reputację i mamy bardzo dobre warunki służby.