Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Aktualizacja: 15.06.2025 04:45 Publikacja: 20.04.2025 19:27
Protest przeciwko prezydentowi Tunezji Kaisowi Saiedowi
Foto: REUTERS/Jihed Abidellaoui
Prawie 15 lat temu na tunezyjskiej prowincji, z dala od turystycznych kurortów nad Morzem Śródziemnym, zrodził się bunt, który dał początek rewolucjom w wielu krajach arabskich. Najpierw, w grudniu 2010 roku, niezauważany, po kilkunastu dniach rozlał się po całej Tunezji. Ponad miesiąc później upadł dyktator Zin al-Abidin Ben Ali, a wielkie protesty rozlały się po Egipcie, Libii, Jemenie, Bahrajnie, Syrii i innych krajach.
Wtedy zaczęło się w tunezyjskim mieście Sidi Bu Zajd, gdzie podpalił się obwoźny sprzedawca warzyw i owoców, upokorzony i pełen rozpaczy Mohamed Buazizi. Z losem Buaziziego utożsamiły się tysiące młodych ludzi, którzy, mimo wykształcenia, nie mogli znaleźć pracy pozwalającej na godne życie. Do protestów ruszyli i inni zmęczeni dyktaturą, nie bacząc na opór policji i służb.
Podczas cotygodniowego wystąpienia w radiu Kossuth Viktor Orbán ostro odpowiedział na słowa Wołodymyra Zełenskie...
W najnowszym odcinku „Politycznych Michałków” Michał Szułdrzyński i Michał Kolanko analizują burzliwy tydzień w...
Stany Zjednoczone wykonują kolejne gesty pod adresem Kremla i próbują przekonać rosyjskiego dyktatora do zawiesz...
To, że Donald Trump zupełnie zawładnął Partią Republikańską, wiadomo od dawna. Jak się okazuje, zaburzył też rów...
Lokalizacja, lokalizacja, lokalizacja – to trzy główne czynniki, które należy brać pod uwagę decydując się na inwestycję w mieszkanie – czy to z myślą o przechowaniu lub wzroście wartości, czy zwrocie z najmu.
Kremlowscy propagandyści są wniebowzięci z powodu amerykańskich protestów. Jednocześnie twierdzą, że zza kulis s...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas