Mściwy Kreml ściga opozycyjnych artystów. Nawet w Azji

Grupa rockowa Bi-2, która krytykowała wojnę Putina, a teraz chciała występować w Tajlandii, ledwo się z niej wydostała zagrożona deportacją do Rosji.

Publikacja: 01.02.2024 13:58

Członkowie zespołu Bi-2 na lotnisku w Izraelu

Członkowie zespołu Bi-2 na lotnisku w Izraelu

Foto: PAP/EPA

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 708

Popularni wśród Rosjan muzycy chcieli wystąpić na wyspie Phuket chętnie odwiedzanej przez rosyjskich turystów. Prawie tydzień temu miejscowa policja aresztowała ich za wykonywanie pracy bez odpowiedniego zezwolenia (organizator koncertów przyznał, że wystąpił o niewłaściwe wizy dla nich).

Najpierw stanęli przed sądem, który skazał ich grzywnę o równowartości 84 dolarów - zapłacili od razu w budynku sądu. Ale nie zwolniono ich, lecz wysłano do aresztu dla oczekujących na deportację.

Przed muzykami ostro krytykującymi wojnę Putina z Ukrainą zamajaczyły kontury syberyjskich łagrów.

Czytaj więcej

Rosyjscy śledczy twierdzą, że samolot nad Rosją strącił zestaw Patriot

Rosyjski dyplomata naciskał na władze Tajlandii, by te wydały Rosji opozycyjnych muzyków?

Mieszkający na emigracji i przyjaźniący się z Bi-2 opozycjonista Dmitrij Gudkow powiedział, że to robota miejscowego konsula generalnego Rosji, niejakiego Sosnowa. Osobiście żądał od tajlandzkich władz deportowania muzyków do Rosji. Wcześniej przekazał Bangkokowi „czarną listę” rosyjskich artystów.

„Jesteśmy zainteresowani zakazem ich koncertów, zatrzymaniem i deportowaniem do Rosji” – miał powiedzieć tajlandzkim urzędnikom.

A ci, o dziwo posłuchali go.

Czytaj więcej

Turcja odcina Kreml od importu. Banki wyrzucają rosyjskie firmy

Członków opozycyjnego rosyjskiego zespołu bronią przedstawiciele Izraela i Australii

Tyle, że większość grupy Bi-2 miała podwójne obywatelstwo. Dlatego w ich obronie energicznie stanęli przedstawiciele Izraela i Australii. Jednak po każdej wizycie dyplomatów z tych krajów w tajlandzkim ministerstwie spraw zagranicznych przybiegał tam konsul Sosonow i wszystko zaczynało się od początku.

Sześciu muzyków spędziło w ten sposób prawie tydzień w 80-osobowej celi bez dachu w centrum dla oczekujących na deportację w Bangkoku.

Czytaj więcej

Sondaż: Czy Polska powinna strzelać do rosyjskich rakiet nad Ukrainą? Polacy są za

W końcu jednak tajlandzkie władze przyznały, że Rosjanie nie muszą wyjeżdżać do Rosji, lecz mogą udać się do innego kraju i wypuściły ich.

Rosyjski pościg po Azji za emigracyjnymi muzykami

Mieszkający na emigracji artyści, którzy sprzeciwili się wojnie lub już wcześniej dyktaturze Putina, często występują w krajach nadal masowo odwiedzanych przez rosyjskich turystów. To przede wszystkim Tajlandia, ale też Indonezja (wyspa Bali) czy państwa leżące nad Zatoką Perską (głównie Zjednoczone Emiraty Arabskie, gdzie na stałe mieszka wielu rosyjskich biznesmenów i ich rodziny).

Wszędzie tam wpadają w kłopoty z powodu energicznych zabiegów miejscowych, rosyjskich dyplomatów. Tak było jeszcze prawie rok temu z legendarnym w Rosji muzykiem Borysem Grebienszczikowem, który musiał odwołać swoje koncerty na Bali.

Rosyjskie władze chcą doprowadzić do jakiegoś pokazowego procesu emigracyjnych artystów, by zastraszyć wszystkich ich kolegów przebywających za granicą

Ostatnio zaś Indonezja nie wpuściła do siebie showmana Maksima Gałkina (piątego męża Ałły Pugaczowej, z którą mieszka obecnie w Izraelu). Podobno Dżakarta też otrzymała z Moskwy „czarną listę” rosyjskich artystów.

Rosjanie chcą przeprowadzić pokazowy proces opozycyjnych artystów?

Z kolei raper Aliszer Morgensztern mógł wystąpić w Tajlandii, ale dostał zakaz powrotu do swego domu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie mieszkał na stałe po emigracji z Rosji. Morgensztern uciekł jednak z ojczyzny jeszcze przed wybuchem wojny, zagrożony oskarżeniem o handel narkotykami.

„Mam taką teorię, że istnieją ludzie, którym się nie podoba, jak oni sami żyją i wściekają się, jeśli inni żyją lepiej. I ci źli ludzie obejrzeli moją rozmowę (opublikowany w internecie wywiad Morgenszterna z dziennikarką Ksenią Sobczak-red.) gdzie chwaliłem się, że w końcu, po dwu i pół roku w Dubaju stanąłem na nogi, kupiłem mieszkanie etc. Wreszcie wszystko u mnie jest w porządku, przestałem pić, wyszedłem z depresji i jestem znów gotów żyć. A ci ludzie na to: no, ni ch…” – wyjaśniał raper źródło swoich kłopotów.

Opozycjonista Gudkow sądzi zaś, że rosyjskie władze chcą doprowadzić do jakiegoś pokazowego procesu emigracyjnych artystów, by zastraszyć wszystkich ich kolegów przebywających za granicą, gdzie znaleźli się z powodu niezgody z polityką Kremla.

Popularni wśród Rosjan muzycy chcieli wystąpić na wyspie Phuket chętnie odwiedzanej przez rosyjskich turystów. Prawie tydzień temu miejscowa policja aresztowała ich za wykonywanie pracy bez odpowiedniego zezwolenia (organizator koncertów przyznał, że wystąpił o niewłaściwe wizy dla nich).

Najpierw stanęli przed sądem, który skazał ich grzywnę o równowartości 84 dolarów - zapłacili od razu w budynku sądu. Ale nie zwolniono ich, lecz wysłano do aresztu dla oczekujących na deportację.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Hiszpania wstrzymała oddech. Czy Pedro Sanchez zrezygnuje z polityki?
Polityka
Łukaszenko i jego oblężona twierdza. Dyktator izoluje i zastrasza
Polityka
Irak będzie surowo karać za stosunki homoseksualne. "Ochrona przed moralną deprawacją"
Polityka
Berliner Zeitung: PiS zrobi z Sikorskiego rosyjskiego agenta
Polityka
„Tylko my możemy zatrzymać brunatne siły w Europie”. Konwencja wyborcza Lewicy