Heather Conley: Rachunek Ameryki za rządy prawa

Kongres może ograniczyć fundusze na wojsko USA w Polsce – ostrzega Heather Conley, szefowa German Marshall Fund.

Aktualizacja: 11.11.2021 20:19 Publikacja: 09.11.2021 18:40

Heather Conley

Heather Conley

Foto: CSIS

„Być może powinniśmy zastanowić się nad rozlokowaniem amerykańskich wojsk w regionie": zdanie, które wypowiedziała pani w Kongresie 3 listopada w trakcie debaty o załamaniu demokracji w Polsce i na Węgrzech wywołało szok w Warszawie. Tak radykalny krok może okazać się konieczny, bo Polska zbliża się do momentu, w którym nie będzie odwrotu od systemu autorytarnego?

Jestem wielkim przyjacielem Polski i silnych relacji polsko-amerykańskich. Nigdy nie chciałam znaleźć się na podobnym przesłuchaniu, a tym bardziej formułować taki scenariusz. Jeżeli chodzi o zmiany ustrojowe, Polska z pewnością nie doszła jeszcze do miejsca, z którego nie ma powrotu. Ale właśnie dlatego, że Polska jest dla Ameryki tak ważna, musimy otwarcie rozmawiać o problemach polskiej demokracji i uświadomić władzom, że ich polityka prowadzi do osłabienia bezpieczeństwa kraju. Dzieje się to w momencie, gdy Rosja wzmacnia swoje wojska w regionie, a Łukaszenko mnoży prowokacje na granicy. Moja wypowiedź była przestrogą dobrego przyjaciela, który troszczy się o bezpieczeństwo waszego kraju. Proces osłabiania demokracji musi się zatrzymać – inaczej może to zagrozić bezpieczeństwu Polski. Wiem, że moje mocne słowa wywołały silne wrażenie w Warszawie – mam nadzieje, że skutkiem ich będzie początek zmian.

Pani obawy są podzielane w Kongresie, administracji Joe Bidena?

Jestem jedną z pierwszy osób, które powiedziały głośno o możliwym wpływie działań polskiego rządu na współpracę wojskową z USA. Zrobiłam to, aby uświadomić polskim władzom i obywatelom, jak poważnie sprawy kondycji polskiej demokracji są rozpatrywane w Waszyngtonie. Prywatnie coraz więcej członków Kongresu, tak demokraci jak i republikanie, o tym wspominają. Nikt nie życzyłby sobie, aby tak kształtowała się przyszłość relacji polsko-amerykańskich. To, że otwarcie rozważaliśmy taki scenariusz podczas posiedzenia Komisji Helsińskiej, pokazuje, jak daleko te sprawy zaszły. Słychać też coraz większe poparcie kongresmenów dla przeprowadzenia bilansu relacji polsko-amerykańskich stosunków.

Jarosław Kaczyński liczy, że przeczeka rządy demokratów. To płonna nadzieja?

Dla Polski jest kluczowe, aby polityka USA wobec Polski i Europy Środkowej była ponadpartyjna – wspierana zarówno przez republikanów, jak i demokratów. Najważniejsze wydarzenia w naszej wspólnej historii, takie jak rozszerzenie NATO, rozmieszczenie wojsk NATO-wskich na wschodniej flance, wstąpienie Polski do Unii Europejskiej – były popierane zarówno przez administracje demokratyczne, jak i republikańskie. Niestety później wsparcie dla Polski było w większym stopniu zależne od dynamiki partyjnej. Polityka USA wobec regionu zaczęła oscylować między brakiem zainteresowania i brakiem inwestycji politycznej z jednej strony a bezkrytycznym zbliżeniem politycznym z drugiej. W Kongresie panuje zgoda w obu ugrupowaniach, że wartość Polski jako sojusznika Ameryki jest mierzona siłą jej demokracji.

Czytaj więcej

Polski dylemat Ameryki. Czy USA powiążą współpracę wojskową z praworządnością

Na razie niewiele wskazuje na to, że polski rząd przejmie się pani ostrzeżeniem. Przeciwnie, szykowana jest reforma, która jeszcze bardziej podetnie niezależność wymiaru sprawiedliwości. Jakie to może nieść konkretne skutki dla polsko-amerykańskiej współpracy wojskowej?

Będziemy mieli więcej przesłuchań w Kongresie jak to, o którym wspomnieliśmy, więcej deklaracji ze strony wpływowych senatorów i członków Izby Reprezentantów, którzy mają wpływ na kształtowanie budżetu USA. W niedługim czasie powinien zostać opublikowany Globalny Przegląd Sił Zbrojnych. Tu mogą znaleźć się efekty osłabienia polskiej demokracji, o jakiej mówimy. Mogą one też pojawić się w innych decyzjach finansowych Kongresu, jak Europejska Inicjatywa Odstraszania. Gdy Kongres dysponuje pieniędzmi publicznymi, musi mieć mocne uzasadnienie, dlaczego chce wspierać wojskowo ten czy inny kraj. To jest najlepszy moment, aby Polska pokazała postępy w budowie demokracji, a nie była oskarżana o jej osłabianie.

Poczucie, że Polska już nie podziela tych samych wartości, może odwieść USA od przyjścia z odsieczą naszemu krajowi?

Gwarancje bezpieczeństwa, jakie Ameryka udzieliła Polsce w ramach artykułu 5. traktatu waszyngtońskiego, są niepodważalne. To wielokrotnie potwierdzał prezydent Biden. Warto jednakże pamiętać również o preambule do traktatu waszyngtońskiego, która jasno mówi o tym, ze NATO opiera się na wartościach demokracji i rządów prawa. Kraje, w których demokracja jest słaba, są bardziej podatne na wpływy państw trzecich. Dlatego ta sprawa jest przedmiotem troski wszystkich aliantów i powinna zostać przedyskutowana na forum NATO.

Turcja demokracją nie jest, a nikt jej z NATO nie wyrzuca.

Łamanie wartości, które wiążą NATO, niesie dla Turcji duże koszty. Została ona wykluczona z programu sprzedaży myśliwców F-35. W Kongresie kształtuje się też silne poparcie tak wśród demokratów, jak i republikanów na rzecz nałożenia kolejnych sankcji na Turcję za zakup rosyjskich systemów obrony przeciwpowietrznej S-400, które stanowią zagrożenie dla naszych samolotów.

Polska też kupuje od Ameryki najnowszą broń, w tym system obrony rakietowej Patriot, czołgi Abrams i F-35. Te kontrakty mogą zostać zawieszone?

Joe Biden niedawno przypomniał prezydentowi Erdoganowi, że kontrakty na sprzedaż broni muszą być zatwierdzane przez Kongres. Odnosi się to oczywiście także do Polski. A jeśli Kongres podnosi wątpliwości odnośnie do jakiegoś kraju, może kontrakty zawiesić, zmienić, zredukować. Mówimy więc o całej kaskadzie możliwych skutków. Nikt w Waszyngtonie nie powita tego z radością, bo chcemy, aby Polska miała nowoczesne siły zbrojne, jednak dla Kongresu utrzymanie standardów demokracji jest rzeczą kluczową.

Mówimy o wielkich pieniądzach, nie tylko na zakup broni, ale też siłowni jądrowych. Ameryka nie da się przekupić i darować karę za podcinanie demokracji?

Nie sądzę. Takie mogło powstać wrażenie za kadencji Donalda Trumpa, który celebrował każdy kontrakt dla Ameryki. Ale dla obu naszych partii demokracja nie ma ceny i musi pozostać podstawą polsko-amerykańskiego sojuszu.

Od przejęcia władzy przez PiS w 2015 r. Stany nie interesowały się zamachem na rządy prawa, zdawały się na Unię. USA doszły teraz do wniosku, że Bruksela nie jest skuteczna?

Trudno uniknąć poczucia, że Unia okazała się nieskuteczna. Jednak także Ameryka z całą pewnością popełniła błąd, nie interesując się przez tyle lat stanem demokracji w Polsce. To powinno być na agendzie stosunków transatlantyckich, bo te uchybienia osłabiają nie tylko Unię, ale i NATO. Zaczęliśmy się jednak w to angażować dopiero, gdy zostały naruszone nasze bezpośrednie interesy – w sprawie TVN. Musimy z tej lekcji wyciągnąć wnioski: demokrację buduje się bez przerwy. Trzeba inwestować w wolne media, społeczeństwo obywatelskie w Polsce. Na Węgrzech znów finansujemy działalność Radia Wolna Europa. Chciałabym, aby USA ponownie zaczęły inwestować w demokracje w Europie Środkowej – pracując wspólnie z Unią Europejską.

Unia i USA koordynują działania wobec Polski i Węgier?

Nie słyszałam o tym, choć robimy to wobec państw Partnerstwa Wschodniego i Bałkanów Zachodnich.

Ameryka może pozwolić sobie na wycofanie wojsk z Polski bez narażenia bezpieczeństwa krajów bałtyckich i Ukrainy?

To prawda, że nasza obecność wojskowa w Polsce jest bardzo ważna. Trzeba pamiętać, że USA mają globalną perspektywę i jest bardzo duże zapotrzebowanie na nasze siły zbrojne w wielu innych miejscach świata, dlatego analiza rozlokowania naszych wojsk trwa bez przerwy. Nikt z nas wolałby nawet nie myśleć o pozamilitarnych czynnikach mogących wpłynąć na tę analizę.

Gdy Ameryki nie będzie, Polsce będzie groziła inwazja Rosji?

Kreml nie naruszy granic krajów NATO: wie, że sprowokowałby porażającą odpowiedź. Ale w interesie Rosji jest słabość polskiej demokracji, coraz większa izolacja kraju w zachodniej wspólnocie narodów. Wtedy Polska staje się podatna na naciski Moskwy. Dlatego Putin będzie wtedy umacniał swoje siły w obwodzie kaliningradzkim, na Białorusi. I wykorzystywał presję dostaw gazu. Bo będzie to wówczas skuteczne.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Piekielna alternatywa

Za Bidena droga Polski do Ameryki wiedzie przez Niemcy?

Niemcy są kluczowym dla stosunków transatlantyckich państwem. Ale to nie podważa naszych silnych relacji bilateralnych z Polską. Ona może rozwijać się też na zasadzie trójstronnej z Niemcami. Niestety, obecny polski rząd przyjął bardzo wrogą postawę wobec zachodniego sąsiada. W naszym interesie byłyby bliższe relacje między Warszawą a Berlinem.

Donald Trump nie chciał uznać przegranej w 2020 r. Jak Ameryka może innych uczyć demokracji, skoro jej własna demokracja jest zagrożona?

Boleśnie przekonaliśmy się, że demokracja nie jest punktem, który się osiąga, ale wieczną wędrówką, w trakcie której nie można ustawać w staraniach o zachowanie wartości, niezależności instytucji państwa. Polsce powinno zależeć na dobrej kondycji amerykańskiej demokracji, bo od tego zależy wasze bezpieczeństwo. Podobnie jak nasze bezpieczeństwo zależy od stanu demokracji polskiej.

Wspomniała pani w Kongresie o możliwości nałożenia sankcji na Polskę. Jak mogłyby one wyglądać?

Jest tu wiele możliwości: przebudowy programów pomocowych, przeznaczenie ich dla innych krajów. I zaniechanie rozwoju nowych.

Węgry i Rosja to dwa kraje o rewizjonistycznej polityce: nie są zadowolone z obecnych granic. Orbán koordynuje swoje działania z Putinem?

Formalnej koordynacji nie ma. Ale od dziesięciu lat Orbán czerpie natchnienia z działań Kremla. Zrobił to, choćby rozdając paszporty Węgrom z zagranicy albo budując system kontroli finansów państwa przez małą grupkę osób wokół premiera.

Węgry to jeszcze demokracja?

O tym się przekonamy w najbliższych miesiącach. Bardzo trudno będzie tu zapewnić wolne i uczciwe wybory w przyszłym roku, tak bardzo została zniszczona niezależność instytucji państwa. Obywatele nie mogą przez to korzystać ze swoich praw. Sam Orbán już wiele lat temu powiedział, że lepiej czerpać wzór ze wschodu niż zachodnich demokracji.

Heather Conley była zastępcą sekretarza stanu ds. europejskich. Od 1 stycznia będzie szefową GMF. Teraz jest wiceprzewodniczącą waszyngtońskiego CSIS.

„Być może powinniśmy zastanowić się nad rozlokowaniem amerykańskich wojsk w regionie": zdanie, które wypowiedziała pani w Kongresie 3 listopada w trakcie debaty o załamaniu demokracji w Polsce i na Węgrzech wywołało szok w Warszawie. Tak radykalny krok może okazać się konieczny, bo Polska zbliża się do momentu, w którym nie będzie odwrotu od systemu autorytarnego?

Jestem wielkim przyjacielem Polski i silnych relacji polsko-amerykańskich. Nigdy nie chciałam znaleźć się na podobnym przesłuchaniu, a tym bardziej formułować taki scenariusz. Jeżeli chodzi o zmiany ustrojowe, Polska z pewnością nie doszła jeszcze do miejsca, z którego nie ma powrotu. Ale właśnie dlatego, że Polska jest dla Ameryki tak ważna, musimy otwarcie rozmawiać o problemach polskiej demokracji i uświadomić władzom, że ich polityka prowadzi do osłabienia bezpieczeństwa kraju. Dzieje się to w momencie, gdy Rosja wzmacnia swoje wojska w regionie, a Łukaszenko mnoży prowokacje na granicy. Moja wypowiedź była przestrogą dobrego przyjaciela, który troszczy się o bezpieczeństwo waszego kraju. Proces osłabiania demokracji musi się zatrzymać – inaczej może to zagrozić bezpieczeństwu Polski. Wiem, że moje mocne słowa wywołały silne wrażenie w Warszawie – mam nadzieje, że skutkiem ich będzie początek zmian.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Eksperci ONZ nie sprawdzą sankcji wobec Korei Północnej. Dziwna decyzja Rosji
Polityka
USA: Nieudane poszukiwania trzeciego kandydata na prezydenta
Polityka
Nie żyje pierwszy Żyd, który był kandydatem na wiceprezydenta USA
Polityka
Nowy sondaż z USA: Joe Biden wygrywa z Donaldem Trumpem. Jest jedno "ale"
Polityka
Afera na Węgrzech. W Budapeszcie protest przeciwko Viktorowi Orbánowi. "Zrezygnuj"