Centralną postacią obu konfliktów jest szef MSW, najpotężniejszego ministerstwa w rządzie Angeli Merkel. Jest nim 69-letni Horst Seehofer. To on odmawia kategorycznie zdymisjonowania szefa Urzędu Ochrony Konstytucji Hansa-Georga Maaßena. Jego usunięcia domaga się SPD, tworząca wspólnie z bawarską CSU oraz CDU koalicję rządową pod kierunkiem Angeli Merkel.
Rzecz w tym, że Maaßen podał publicznie w wątpliwość autentyczność nagrań z wydarzeń w Chemnitz. W jego opinii nie było tam polowania przez prawicowych ekstremistów na cudzoziemców po zabójstwie 35-letniego Niemca przez imigranta z Iraku. Kłóci się to z doniesieniami powołujących się na świadków mediów oraz informacjami SPD.
Horst Seehofer stoi po stronie Maaßena, udowadniając, że nie jest prawdą, jakoby szef kontrwywiadu wspierał prawicową ekstremę. Kanclerz Merkel zwołała w tej sprawie w niedzielę specjalne spotkanie kryzysowe szefów partii koalicyjnych. SPD zasygnalizowała w ostatniej chwili, że nie postawi sprawy Maaßena na ostrzu noża.
Nie znaczy to, że kolejny konflikt w funkcjonującym zaledwie sześć miesięcy rządzie przejdzie bez echa. – Coraz trudniej wyjaśnić naszym europejskim partnerom, dlaczego rządem wielkiej koalicji wstrząsają coraz to nowe konflikty – ostrzega Günther Oettinger (CDU), komisarz ds. budżetu i zasobów ludzkich. Jak wynika z najnowszych sondaży, obie partie chadeckie: CDU i CSU, straciły ostatnio 2 punkty i mogą liczyć obecnie na 28 proc. poparcia. SPD traci jeden punkt i ma 17 proc. W tej sytuacji partie tzw. wielkiej koalicji mają wspólnie 45-proc. poparcie. Takiej sytuacji jeszcze nie było.
Takie wyniki sondaży są jasnym sygnałem wielkiego przetasowania niemieckiej sceny politycznej w najbliższym czasie. W każdym razie jest to początek zmierzchu ery Merkel. Szefowa rządu ma jeszcze trzy lata rządów, jeżeli oczywiście koalicja, której przewodzi, nie rozpadnie się wcześniej. Nie brak głosów, że wcześniej czy później właśnie tak się stanie za sprawą Horsta Seehofera.