Słowa te padły w TVN w programie „Kawa na ławę” podczas dyskusji na temat niewydanej jeszcze książki dwóch historyków Piotra Gontarczyka i Sławomira Cenckiewicza poświęconej Lechowi Wałęsie. Spór o tę publikację zatacza coraz szersze kręgi. Obrońcy byłego prezydenta, przeciwni publikacji, krytykowali działania IPN. – To jest dzisiaj skrajnie zideologizowana instytucja państwowa, która opiera się wyłącznie na materiałach ubeckich – grzmiał wczoraj Ryszard Kalisz z SLD. Tłumaczył, że ta książka nie przedstawi prawdy o Lechu Wałęsie. – Jej publikacja będzie zwycięstwem ubeków – dodał.
Kaliszowi wtórował Stefan Niesiołowski, wicemarszałek Sejmu z PO. – Autorzy tej książki chcą zniesławić Wałęsę – mówił Niesiołowski. I dodał, że Gontarczyk jest kompletnie niewiarygodny. – Przecież on występuje z takimi tezami, że komuniści sami się obalili, a Okrągły Stół to był spisek agentur – ironizował Niesiołowski.
Ryszard Bugaj, który podpisał się pod listem w obronie wolności badań historyków, nie podziela opinii Kalisza o zideologizowaniu IPN. – Przecież to z IPN wyszła prawda o Jedwabnem. Czy to też było złe, czy też może ci, którzy dziś atakują IPN, uważają tamtą publikację za chlubny wyjątek? – pytał w rozmowie z „Rz” Bugaj.
Były szef Unii Pracy zwraca też uwagę, że materiały, na podstawie których Cenckiewicz i Gontarczyk napisali swoją książkę, są jawne.
– Niech inni historycy do nich sięgną i ocenią, czy publikacja o Wałęsie jest stronnicza – mówi Bugaj. – Boję się jednak, że w całej wrzawie wokół książki Cenckiewicza i Gontarczyka chodzi tylko o jedno – by archiwa IPN zostały zakopane na wieki i by nikt już do nich nigdy nie sięgał.