W rosyjskiej Samarze kończy się remont generalny drugiego
Tu-154, który wozi polskich VIP-ów, o numerze bocznym 102 (pierwszy, o numerze 101, rozbił się 10 kwietnia pod Smoleńskiem). Ma być gotowy 24 lipca.
Modernizacja obu maszyn kosztowała ok. 70 mln zł (po ok. 35 mln za sztukę). W jej wyniku tupolew będzie miał przedłużony o sześć lat czas eksploatacji, zostanie zmodyfikowany, wyremontowane zostaną silniki. Jednak jego los jest niepewny. Dlaczego?
Po tragicznej śmierci majora Arkadiusza Protasiuka, dowódcy załogi tupolewa, który rozbił się 10 kwietnia, w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego został tylko jeden w pełni wyszkolony pilot (dowódca załogi) z uprawnieniami instruktorskimi na ten model maszyny – kpt. Grzegorz Pietruczuk. Ale sam nie jest w stanie zająć się szkoleniami – by pilot był w pełni wyszkolony, musi wylatać z instruktorem setki godzin.
Wiceminister obrony Marcin Idzik, pytany o losy ostatniego tupolewa, stwierdził dwa tygodnie temu, że rozważane są trzy scenariusze: pozostawienie samolotu do przewożenia ważnych osób w państwie, przekwalifikowanie go na maszynę transportową, a także sprzedaż za pośrednictwem Agencji Mienia Wojskowego.