Reklama

Bogusław Chrabota: Teatr przysłonił realną politykę. A może nawet stał się realną polityką

Zmienianie scenografii i odgrywanie ról nigdy nie zastąpi sztuki sprawczości.

Publikacja: 22.08.2025 14:17

Bogusław Chrabota: Teatr przysłonił realną politykę. A może nawet stał się realną polityką

Foto: REUTERS/Alexander Drago

Nad Wisłą przyzwyczailiśmy się w polityce do teatru emocji negatywnych. Mimo że nie zawsze to prawda, polscy politycy uwielbiają pokazywać, jak bardzo źli są ich antagoniści. Na szczyty kunsztu w tej nietrudnej sztuce dawno już temu wybili się politycy prawicy. Teatralizacja ich prawdziwej czy pozornej niechęci do przeciwników przechodzi w obsesję. Przynajmniej tak to czyta elektorat. Prawda jest nieco inna, to świadome użycie określonego instrumentarium; pewność, że permanentne, nieprzerwane, namolne przypisywanie komuś jakichś cech powoduje, że te cechy zaczynają się powoli wykształcać, przynajmniej w wyobraźni słuchaczy.

Dobry przykład to oskarżanie Donalda Tuska przez polityków PiS o reprezentowanie interesów niemieckich. Mimo że ten proceder to ewidentna podłość, bo odmawiania komuś w imię politycznych celów patriotyzmu nie można nazwać inaczej, po latach ciężkiej pracy polityków PiS ich elektorat ma to za pewnik. Tusk to niemiecki sługus, powtarzają bez potrzeby szukania jakichkolwiek dowodów; milion powtórzeń tworzy aksjomat, który jak wiadomo, dowodów żadnych nie potrzebuje. Zatem Donald Tusk jest i pozostanie dla sporej części elektoratu na pozycji przegranej. Rzetelną prawdę o nim i jego motywacjach potwierdzi dopiero historia, choć i to nie jest pewne, bo i ona ulega niespotykanej niegdyś presji nowoczesnych systemów komunikacyjnych; nie wiadomo, kto bądź co ją ostatecznie ukształtuje.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Zgrzybiali starcy jeszcze porządzą

Proszę wybaczyć, że do opisu tych zjawisk sięgam po kategorię teatru. Wydaje mi się – po prostu – najlepsza; najlepiej opisuje wyreżyserowany przez spindoktorów zestaw min, słów i gestów, które świadomie powtarzane mają wywołać odpowiedni efekt w kręgu odbiorców. Teatr polskiej polityki to najlepszy dowód, że nawet najpodlejsze scenariusze i najbardziej niegodziwi reżyserzy potrafią osiągnąć zamierzony sukces. I nie jest żadnym pocieszeniem, że w niczym tu się nie różnimy od światowej polityki. Współczesność, technologia wyposażyła nas po prostu w tak sprawne instrumentarium i tak łatwe możliwości kontaktu z najszerszym audytorium, że polityka siłą rzeczy musiała stać się skończenie teatralna. Kosztem rzeczowości, to oczywiste. A najgorsze, że coraz trudniej rozpoznać, jakie realia kryją się za fasadą teatrum polityki.

Teatr przysłonił realną politykę. A może nawet stał się realną polityką. Jeśli w rzeczy samej tak jest, to nie tylko zabija elementarną komunikację, ale – co gorsza – zastępuje tradycyjnie rozumianą politykę. 

Reklama
Reklama

Do tych refleksji skłoniły mnie dwa wydarzenia o skali globalnej, które przykuły uwagę światowej opinii publicznej. Pierwszym był długo wyczekiwany szczyt Rosja – Stany Zjednoczone w Anchorage na Alasce, drugim spotkanie Donald Trumpa z prezydentem Zełenskim i europejskimi liderami w Białym Domu. Czego się spodziewaliśmy? Opinie były odmienne, głównie ze względu na nieprzewidywalność interlokutora Putina na Alasce i głównego lokatora Białego Domu w jednej osobie. Jak się zachowa Trump? Będzie dowodził swojej siły, będzie schlebiać Putinowi? Czołgać europejskich liderów, jak w lutym Zełenskiego w Waszyngtonie? Wybrał całkiem inną strategię. Zarówno wobec Putina w Anchorage, jak i podczas spotkania z liderami Europy był niezwykle, nad wyraz, aż karykaturalnie uprzejmy. Przed Putinem kazał rozwinąć czerwony dywan, a swoich rozmówców ze Starego Kontynentu zasypał istną kaskadą pochlebstw. Każdego z rozmówców przedstawił jako postać wybitną, ważną, niemal historyczną, a przede wszystkim zaprzyjaźnioną. Komplementom, uśmiechom nie było końca, przynajmniej w tej części spotkania, jaka była dostępna dla dziennikarzy i transmitowana w telewizji.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Moja osobista pretensja do prezydenta Andrzeja Dudy

Jako widz poczułem się, oglądając ten teatr, nieswojo, bo nie do końca było wiadomo, czy uczestniczę z resztą światowej opinii publicznej w kabarecie, komedii czy kiepskim talk show. Co ciekawe, konwencję Trumpa przyjęli wszyscy rozmówcy; oto jesteśmy w momencie przełomowym, na naszych oczach dzieje się historia, wszystko zmierza w dobrym kierunku, czyniliśmy znaczący postęp itd., itp. Światu zaś na tej wyjątkowej ścieżce przewodzi Donald Trump. A jaka jest prawda? To niewygodne pytanie, bo wszystko przesłonił teatralny sztafaż. Jakieś skutki, wnioski, konkrety? W istocie trudne do wyłowienia. Nie twierdzę, że ich nie ma, ale zostały tak doskonale przesłonięte przygotowanym na potrzeby mediów teatrem, że ich interpretowanie jest wyjątkowo trudne. Podobnie jak odpowiedź na pytanie, czy reżyser tego spektaklu kieruje się innymi motywacjami, niż tylko potrzeba zrobienia określonego wrażenia. Czy przyświeca mu jakaś strategia? Kieruje nim jakaś taktyka? Czy chodzi tylko o show off, chęć pokazania, jakim jest mężem stanu.

Teatr przysłonił realną politykę. A może nawet stał się realną polityką. Jeśli w rzeczy samej tak jest, to nie tylko zabija elementarną komunikację, ale – co gorsza – zastępuje tradycyjnie rozumianą politykę. Bo zmienianie scenografii, granie ról nigdy nie zastąpi sztuki sprawczości. Czy tak można interpretować ostatnie wysiłki w sprawie pokoju z Putinem, dowiemy się w ciągu kilku tygodni. Realia wskażą, gdzie mieliśmy do czynienia tylko z teatrem.

Plus Minus
„The Smashing Machine”: Chleb, igrzyska i anatomia bólu
Materiał Promocyjny
W poszukiwaniu nowego pokolenia prezesów: dlaczego warto dbać o MŚP
Plus Minus
„Bezcenny pakunek”: Dar od Boga Pociągu Towarowego
Plus Minus
„Tajemniczy pociąg”: Kafka jedzie pociągiem
Plus Minus
„Skarbek”: Porażka agentki
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Dr Agnieszka Tambor: Kibicuję polskiemu kinu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Reklama
Reklama