Tusk radził się też Buzka. – Rozmawialiśmy krótko, moja pozytywna ocena Kwiatkowskiego nie mogła być dla premiera zaskoczeniem – mówi szef PE.
Niezależnie od tego, kto pierwszy podsunął Tuskowi osobę ministra Kwiatkowskiego, dziś premier nie ma wielu powodów do niezadowolenia.
– Kwiatkowski jest dobrze przygotowany, to taki solidny rzemieślnik, wizerunkowo przypomina szkolnego prymusa – mówi dr Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Jego zdaniem warto zwrócić uwagę na fakt, że gdy ostatnio premier miał kłopoty wizerunkowe, szybko pojawiła się informacja o tym, że zostaną wprowadzone obrączki dla pseudokibiców. – To może świadczyć o jego lojalności – mówi Wojciech Jabłoński.– Błyskawicznie reaguje na to, co dzieje się w życiu publicznym – mówi o Kwiatkowskim jeden z pracowników ministerstwa.
Kiedy w styczniu zeszłego roku w więziennym szpitalu po zatruciu lekami zmarł „Iwan”, główny świadek w sprawie zabójstwa byłego szefa policji gen. Marka Papały, Kwiatkowski od razu zaproponował, by cenni dla wymiaru sprawiedliwości więźniowie byli w szczególny sposób chronieni.
Po fali dziwnych samobójstw porywaczy Krzysztofa Olewnika minister zaproponował reformę więziennictwa.
Ryszard Kalisz (SLD), szef Sejmowej Komisji Sprawiedliwości, uważa, że Kwiatkowski jest jednym z najlepszych ministrów w rządzie Tuska.
– Stał się bardzo dojrzałym politykiem, uporządkował swoją wiedzę, jest otwarty na argumenty. Ostatnio np. ministerstwo wycofało się z likwidacji wydziałów rodzinnych w sądach. Długo o tym rozmawialiśmy, dał się przekonać – opowiada.
Kwiatkowskiemu nie udało się jednak uniknąć wpadek. Gdy w Instytucie Ekspertyz Sądowych w Krakowie odsłuchiwał nagrania z czarnych skrzynek Tu-154, zarzucono mu, że nie ma już prawa do zapoznawania się z materiałem przygotowawczym.
[srodtytul]Walka o Łódź[/srodtytul]
Najważniejsza dla Kwiatkowskiego będzie teraz walka o Łódź. A o mieszkańców tego miasta zabiega nawet jako minister. Ciągle przyjmuje interesantów w swoim łódzkim biurze senatorskim.
Łodzianie wiedzą też, że można z nim porozmawiać w pociągu, którym jeździ do Warszawy. Pewnego dnia do przedziału ministra wkroczyła kobieta niosąca trzy tomy akt sąsiedzkiego sporu. – Teraz godzinę musi mi pan poświęcić – mówiła stanowczym tonem. – Oczywiście – odpowiedział Kwiatkowski z promiennym uśmiechem.
Minister często właśnie do Łodzi zaprasza zagranicznych gości. W czerwcu spacerował z ministrem sprawiedliwości Rosji. Za miesiąc spotka się tu z ministrem sprawiedliwości Czech.
Pasją Kwiatkowskiego są szachy. Przyznaje, że gra coraz rzadziej, bo brak mu na to czasu. Ale zaznacza, że kiedyś – znając przeciwnika – potrafił przewidzieć przebieg całej partii. Dodaje, że z polityką jest jednak dużo trudniej.