- Człowiek, który deklarował się jako lewicowiec przechodzi do partii prawicowej. To nie są ruchy normalne w Europie - stwierdził w TVN 24 rzecznik SLD Tomasz Kalita. - Bartosz Arłukowicz najwyraźniej nie mógł doczekać się jesieni, kiedy to SLD będzie tworzył rząd i już teraz zdecydował się być ministrem w rządzie PO. Zdecydował się zamienić ciężka pracę polityka na limuzynę rządową - dodał.
Zapewnił, że poseł uprzedził swoich kolegów o odejściu z klubu. Ale jak poinformowała TVN24, współpracownicy szefa SLD Grzegorza Napieralskiego o politycznym transferze dowiedzieli się, tak jak sam przewodniczący, z telewizji.
Lider SLD przez kilka godzin nie komentował decyzji klubowego kolegi. Gdy już zabrał głos powtórzył słowa wypowiadane wcześniej w mediach przez Kalitę. - Mam głęboką nadzieję, że obecność Bartosza Arłukowicza w PO na pewno pozwoli zrealizować jeden cel. Głęboko w to wierzę, że po czterech latach rządów Platformy, na końcówce tych rządów, uchwalimy ustawę o in vitro - powiedział Napieralski.
Jak podkreślił, ustawa ta była bardzo ważna zarówno dla Arłukowicza, jak i dla SLD. - Jeżeli taką mamy zapłacić cenę za przejście Bartosza Arłukowicza, to tę cenę chętnie zapłacę - dodał lider Sojuszu.
Na profilu w portalu społecznościowym, w którym skupieni byli zwolennicy Arłukowicza pojawiło się dużo komentarzy krytycznych wobec posła. - A w SLD to nie można było pracować dla ludzi i działać na rzecz osób, które są wykluczone społecznie, ekonomicznie, informatycznie czy w ogóle życiowo? Trzeba bratać się z PO na pół roku przed wyborami?! - pyta Katarzyna Bernadetta Olszewska. Magda Zdyra przypomina wypowiedź Arłukowicza z 2009r.: "Jezus Maria, przecież PO jest tak plastikowa, że aż mnie to boli. Nie rozumiem, dlaczego ten plastik tak strasznie podoba się ludziom. Jest obła, śliska, taka masa, która się podporządkowuje oczekiwaniom zewnętrznym".
Komentarz wideo Michała Szułdrzyńskiego