Platforma Obywatelska ma coraz więcej problemów z jednolitym stanowiskiem w Sejmie. W ubiegłym tygodniu ujawniło się to w dwóch głosowaniach – na temat uboju rytualnego i uchwały w sprawie Wołynia. Opór w PO w sprawie uboju rytualnego był tak duży, że klub parlamentarny zniósł dyscyplinę w tej sprawie. 38 posłów PO zagłosowało przeciwko ustawie rządowej, a kolejnych 37 nie wzięło udziału w głosowaniu i projekt upadł. Możliwe, że o liberalnym podejściu do ustawy przesądził fakt, iż zależało na niej przede wszystkim posłom Polskiego Stronnictwa Ludowego.
I ci nie kryli swojego niezadowolenia. – Pan premier jako szef koalicji rządowej nie wykazał się zbyt dużą determinacją, by ustawa została uchwalona – mówił wyraźnie niezadowolony Jan Bury, szef klubu PSL. – Pozwolił na rezygnację z dyscypliny, a część posłów PO, zresztą tak samo jak PiS i Ruchu Palikota, postawiło na wizerunek, a nie na rozwiązanie problemu.
Nieco mniejszy podział ujawnił się przy okazji uchwały upamiętniającej 70. rocznicę rzezi wołyńskiej. Może dlatego, że w tej sprawie dyscyplina obowiązywała. W Platformie znalazło się jednak 10 osób, które uznały, że zamordowanie 100 tys. Polaków przez UPA w 1943 roku to ludobójstwo, a nie „czystka etniczna o znamionach ludobójstwa", jak chciał rząd.
Mimo to szef klubu PO Rafał Grupiński nie przewiduje szczególnych kar dla buntowników. – Zobaczymy, co powie rzecznik dyscypliny – powiedział w rozmowie z „Rz".
Według politologa Rafała Chwedoruka z Uniwersytetu Warszawskiego obie te sprawy choć ujawniły podziały wewnątrz partii rządzącej, nie mają większego znaczenia dla wyborców tej partii.