[b]Przeprowadzenie z pozoru niewinnej transakcji na Allegro może spowodować konieczność zapłacenia podatku za faktycznego właściciela sprzedawanej rzeczy. [/b]
Handlarze w sieci są coraz częściej sprawdzani, a jeden z grzechów internautów to właśnie sprzedaż przez podstawione osoby i wykorzystywanie cudzych kont. Po co takie machinacje? Aby ukryć obroty przed fiskusem. Sposób prosty, ale niełatwy do wykrycia.
– Faktycznie, urzędom trudno jest wykazać, że w Internecie doszło do firmanctwa, czyli posługiwania się cudzymi danymi w celu zatajenia rozmiarów własnej działalności – mówi Krzysztof Biernacki, doradca podatkowy w kancelarii Roedl & Partner. – Najczęściej dowiadują się o tym podczas rutynowej kontroli firmującego, czyli osoby udostępniającej swojego nicka. I to tylko wówczas, gdy zdecyduje się ona na ujawnienie całego procederu. Na współpracę z przedsiębiorcą mogą też wskazywać ślady w dokumentacji, np. przelewy. Ale udowodnienie firmanctwa to dla urzędu trudna sprawa proceduralna.
[wyimek]Użyczający konta internauta może odpowiadać za zaległości sprzedawcy [/wyimek]
– Ujawnij szczegóły transakcji, to nie zapłacisz od niej podatku – tak kontrolerzy często kuszą osoby, które sprzedają w sieci cudze towary – dodaje Adam Mariański, adwokat w kancelarii Brzezińska, Narolski, Mariański i Adwokaci. – To przekonujący argument. Oczywiście nie działa w typowo przestępczych strukturach, gdzie do sprzedaży wykorzystywane są tzw. słupy, czyli osoby bez żadnego majątku.