Co dalej z inflacją w Polsce?
    Lekki spadek inflacji w Polsce jest prawdopodobnie związany z niższymi od oczekiwań cenami żywności – te urosły rok do roku w październiku tylko o 3,4 proc., względem 4,2 proc. we wrześniu oraz 5-6 proc. przez poprzednich kilkunastu miesięcy. Rosną z kolei m.in. koszty ciepła systemowego, po odmrożeniu cen w drugiej połowie roku. Pierwsze oznaki podwyżek w tej drugiej kategorii było widać już w danych inflacyjnych za wrzesień, ale pełny efekt widzimy teraz, być może jeszcze w statystykach za listopad i grudzień. Możliwe też, że nieco do dynamiki cen dodały sezonowe podwyżki cen odzieży i obuwia oraz usług edukacyjnych.
    Źródłem pozytywnej niespodzianki wydaje się też inflacja bazowa, tj. z wyłączeniem cen żywności i energii (a dzięki temu lepiej oddająca presję popytową w gospodarce, na którą polityka pieniężna NBP ma większy wpływ). Według szacunków ekonomistów, mogła ona spaść z 3,2 proc. w sierpniu i wrześniu, do 2,9-3 proc. w październiku. Inflacji bazowej na tak niskim poziomie nie widziano w Polsce od sześciu lat (ostatnio w listopadzie 2019 r.). 
    Wskaźnik inflacji pozostaje w okolicach 3 proc. r/r od lipca, acz lekko opada (3,1 proc. w lipcu, 2,9 proc. w sierpniu i wrześniu). Prognozy ekonomistów wskazują, że na zbliżonym poziomie utrzyma się do końca roku. Jest więc w przedziale odchyleń wokół celu inflacyjnego NBP (2,5 proc. +/- 1 pkt proc.). Zgodnie z obecnymi średnimi prognozami, w 2026 r. inflacja powinna powoli zbiegać w kierunku 2,5 proc., choć oczywiście te projekcje obarczone są niepewnościami związanymi nie tylko z czynnikami zewnętrznymi (np. globalne ceny ropy i paliw, ceny żywności na rynkach światowych), ale i wewnętrznymi. Teoretycznie presję cenową wzmagać może m.in. luźna polityka fiskalna rządu (acz ta wynika w sporej mierze z wydatków na zbrojenia, co nie podnosi popytu krajowego), solidny wzrost gospodarczy czy dynamika wynagrodzeń (acz ta opada, a w 2026 r. czekają nas już tylko trzyprocentowe podwyżki płacy minimalnej i wynagrodzeń w sferze budżetowej).
    Czynnikiem niepewności są też ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych od początku 2026 r., gdy wygasną obecne działania osłonowe (cena maksymalna 500 zł/MWh). Obecna cena taryfowa to niespełna 573 zł/MWh i – jak wynika z szacunków NBP – gdyby tyle wynosiła w 2026 r., to podnosiłoby to wskaźnik inflacji o 0,3-0,4 punktu procentowego. Bardzo możliwe jednak, że do tego czasu ceny taryfowe spadną w okolice dziś zamrożonych 500 zł/MWh, co oznaczałoby brak podwyżki tego komponentu na rachunkach za prąd. Średnia cena kontraktów na przyszły rok na Towarowej Giełdzie Energii od miesięcy utrzymuje się na poziomie nieco ponad 400 zł/MWh (w październiku średnio około 435 zł/MWh). Nawet po doliczeniu dodatkowych kosztów po stronie sprzedawców energii powinno dawać to około 500 zł/MWh w taryfach.