Fiskus uważa, że przy rozliczaniu sprzedawanego mieszkania odliczyć od przychodu można tylko wydatki poczynione na rzecz dożywotnika. Tak wynika z interpretacji Izby Skarbowej w Katowicach.
Wystąpił o nią mężczyzna, który podpisał z macochą umowę dożywocia i na jej podstawie nabył dom o wartości 300 tys. zł. Po roku macocha zmarła, a mężczyzna go sprzedał. Chce pomniejszyć przychód (253 tys. zł) o koszt nabycia nieruchomości. Twierdzi, że takim kosztem jest jej rynkowa wartość, czyli 300 tys. zł. Nie zapłaci więc w ogóle podatku (koszt jest bowiem wyższy niż przychód).
Fiskus nie zgodził się na takie rozwiązanie. Jego zdaniem nie ma żadnych podstaw, aby do kosztów uzyskania przychodu ze sprzedaży domu można było zaliczyć jego wartość określoną w umowie o dożywocie. Wartość ta nie jest ceną zbycia nieruchomości, a więc nie może być również traktowana przez nabywcę jako cena jej nabycia. Kosztem podatkowym będą jedynie faktyczne i udokumentowane wydatki na rzecz dożywotnika. Muszą być one policzalne w chwili sprzedaży domu.
Od przychodu można też odliczyć wydatki związane z samą transakcją, konieczne, by doszła do skutku. Przykładowo – opłata za wycenę nieruchomości przez rzeczoznawcę, prowizja pośrednika, ogłoszenia prasowe.
Osoba sprzedająca nieruchomość nie będzie płacić podatku, jeśli pozbyła się jej po pięciu latach od nabycia (licząc od końca roku, w którym to nastąpiło). Jeśli sprzedała ją szybciej, dochód będzie obciążony 19-proc. PIT. Daniny można uniknąć, przeznaczając pieniądze ze sprzedaży na cele mieszkaniowe.