Naczelny Sąd Administracyjny (NSA) oddalił skargę kasacyjną podatnika, który walczył z fiskusem o niesłusznie zapłacony PIT.
Sprawa to pokłosie nieobowiązującej już od dawna tzw. ulgi meldunkowej, która wpędziła w kłopoty sporą grupę osób. Jedną z nich był skarżący, który tak jak wielu nie dopełnił obowiązku złożenia oświadczenia i fiskus zaczął kwestionować jego prawo do ulgi. Pod wpływem urzędników i z obawy przed sankcjami karno-skarbowymi – na półtora roku przed upływem przedawnienia – sam skorygował swoje zeznanie oraz zapłacił zaległy PIT za 2010 r.
Fiskus zaczął jednak przegrywać sprawy o ulgę meldunkową, bo sądy administracyjne zmieniły podejście do braku feralnego oświadczenia.
W tej sytuacji podatnik postanowił „odzyskać” ponad 50 tys. zł. W październiku 2019 r. złożył kolejną korektę i zażądał nadpłaty. Nic to już nie dało. Fiskus wyjaśnił bowiem, że PIT za 2010 r. przedawnił się z końcem 2016 r. A zgodnie z przepisami po upływie terminu przedawnienia nie można już złożyć skutecznej korekty i domagać się stwierdzenia nadpłaty.
Podatnik nie złożył broni, ale Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie nie uwzględnił jego skargi. Co prawda zgodził się, że nikt, zwłaszcza państwo, nie powinien czerpać korzyści z naruszania prawa. Ale w systemie funkcjonuje instytucja przedawnienia zobowiązań podatkowych. I choć zazwyczaj chroni podatników, to chroni też fiskusa. Dlatego w spornej sprawie sąd musiał potwierdzić, że żądanie stwierdzenia nadpłaty za 2010, sformułowane w 2019 r., było spóźnione, a przez to niedopuszczalne. Tak samo jak wniesienie kolejnej korekty.