Reklama
Rozwiń

Złodziei pamięci nazywał po imieniu

Jakże realistyczna jest ostatnia scena „Innego świata” – informacji o uwolnieniu Paryża towarzyszy smutek emigranta, którego kraj przechodzi pod nową okupację - mówi Włodzimierz Bolecki w rozmowie z "Rz"

Publikacja: 23.05.2009 15:00

Gustaw Herling-Grudziński z żoną, 1997 r.

Gustaw Herling-Grudziński z żoną, 1997 r.

Foto: Fotorzepa, Jacek Domiński JD Jacek Domiński

[b]Rz: Czy Gustaw Herling-Grudziński myślał o zrobieniu pisarskiej kariery na Zachodzie?[/b]

Kariera to w tym przypadku nie najlepsze określenie. Herling był znany na Zachodzie niemal od razu po napisaniu „Innego świata”, który najpierw ukazał się po angielsku – w 1951 roku…… z przedmową Bertranda Russella...

Pozostało jeszcze 98% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Plus Minus
Trzęśli amerykańską polityką, potem ruch MAGA zepchnął ich w cień. Wracają
Plus Minus
Kto zapewni Polsce parasol nuklearny? Ekspert z Francji wylewa kubeł zimnej wody
Plus Minus
„Brzydka siostra”: Uroda wykuta młotkiem
Plus Minus
„Super Boss Monster”: Kto wybudował te wszystkie lochy
Plus Minus
„W głowie zabójcy”: Po nitce do kłębka