Na pewnym wielkim polskim uniwersytecie rozwieszono dość niezwykłe w naszych czasach ogłoszenie. Powiadamia ono o konkursie na „superstudenta” i… „najmilszą studentkę”.
U przechodzących, tak studentów i studentek, jak i wykładowców, wzbudza to najczęściej politowanie albo śmiech. Ale i bulwersuje. W każdym razie nikt nie uważa tego za rzecz normalną. Lecz nie spotkałam się też z nikim, kto by to traktował jako poważne zagrożenie, któremu trzeba zaradzić, jako groźny przejaw dyskryminacji raczej niż zwykłej bezmyślności. Nie spotkałam się z reakcją, że trzeba natychmiast powołać jakieś ciało do zwalczania dyskryminacji; ani że należy takich ogłoszeń zakazać, tych, którzy je wywieszają, potępiać oficjalną naganą, wyznaczyć na wydziale strażników poprawności i donosicieli o wszelkich poczynaniach postrzeganych jako dyskryminacyjne.
Sprawa jest przykra. Istotnie, studentki mają powód, by się czuć urażone i oburzone. Można się spierać, czy ogłoszenie należy zdjąć; może należy uznać, że studenci mają prawo wywieszać takie ogłoszenie. Ale czy trzeba, i czy należy, powoływać specjalną komisję, by z czymś takim walczyć?
Na Uniwersytecie Warszawskim taka komisja niedawno powstała, o czym powiadomiła nas „Gazeta Wyborcza” z 21 maja 2010 r. Ma ona, jak czytamy, przeciwdziałać „dyskryminacji ze względu na płeć, wiek, niepełnosprawność, wyznanie, religię, rasę i orientację seksualną”. Ale tu pierwsza kuriozalna rzecz: okazuje się, że komisja ta składa się – nie wiem, czy wyłącznie – z wykładowców kierunku gender studies przy Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych na UW, zwanym dalej w tekście GS. Brak jednak w tekście „Wyborczej” jakiejkolwiek wzmianki o tym czy w ogóle o powiązaniach z GS. A okazuje się, że są takie, a nawet wydają się one dość ścisłe; wystarczy sprawdzić uniwersytecką stronę internetową, by się o tym przekonać.
Dowiadujemy się tam m.in., że z trzech osób wymienionych w „Wyborczej” dwie – prof. Bożena Chołuj i prof. Małgorzata Fuszara – były założycielkami GS w 1995 r. Co więcej, jest tam wzmianka o komisji; czytamy, że komisja „zajmować się będzie nie tylko drażliwymi kwestiami przypadków seksizmu czy molestowania seksualnego na stołecznym uniwersytecie, ale przede wszystkim promocją problematyki równościowej”. Czytamy też, że „utworzenie komisji i wsparcie dla rozwoju badań genderowych to ważny i cenny gest świadczący o otwieraniu przestrzeni akademickiej na działania związane z przeciwdziałaniem dyskryminacji ze względu na płeć”.