Nasz dom murem podzielony

Pokolenie ich rodziców śpiewało w latach 80. „Mój dom murem podzielony”. Oni – pierwsza generacja urodzona w wolnej Polsce – dorastając, wpisują się w nowe podziały. Na tych z PO i tych z PiS. Czy kiedyś się dogadają?

Publikacja: 28.07.2012 01:01

Jan Zarachowicz

Jan Zarachowicz

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Na pokoleniu Y europejscy badacze nie zostawili już suchej nitki. Wykształceni i obyci w świecie indywidualiści szukają w życiu tylko przyjemności i samorealizacji – orzekli. Nie interesuje ich państwo, naród ani społeczeństwo. Angażują się w spory ideowe. Nie zaprzątają sobie głowy polityką. Ot, po prostu lemingi.

Ale i wśród nich są tacy, których polityka kręci. „Jedz bogatych" – nawoływały transparenty młodych Hiszpanów na madryckim Puerta del Sol. Przeciwko klasie politycznej protestują też młodzi Grecy, Portugalczycy i Francuzi. Buntują się przeciwko tym, którzy już wywalczyli sobie pozycję społeczną i wygodnie umościli się w życiu. A przy okazji stworzyli skostniały system niedający następnemu pokoleniu szans na rozwój zawodowy.

Rodowody pokornych

U nas się nie zbuntują – orzeka prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny, kierownik projektu badań panelowych nad warunkami i jakością życia Polaków „Diagnoza społeczna". Większość z tych, którzy w ogóle interesują się polityką, płynnie weszła w buty poprzedników. Wpisują się w spór, który przez ostatnie siedem lat przeorał Polskę – na tych z PO i na tych z PiS.

– W sensie rodowodowym partie te się nie różnią – zauważa prof. Wawrzyniec Konarski, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Platforma Obywatelska stanowiła w chwili zakładania formację konserwatywno-liberalną, jednak dziś Konarski określa ją mianem partii-kartelu. – Wyzbyła się jakiejkolwiek idei. PiS zaś jest partią narodowo-katolicką, formalnie centroprawicową. Obie więc mieszczą się w ramach szeroko pojętej prawicy – tłumaczy. Politologowi marzy się, by w Polsce podział na partie odzwierciedlał rzeczywiste podziały Polaków. Wtedy jednak młodzi z PiS i z PO musieliby zbudować PO-PiS.

Poprosiłam po trzy osoby z młodzieżówek PiS i PO, by opowiedziały o powodach swoich politycznych wyborów. Wskazały, co ich dzieli – oprócz, rzecz jasna, niechęci do partyjnych liderów po drugiej stronie. I co mogłoby ich połączyć – poza tym, że prawie wszyscy pochodzą z inteligenckich domów i mają pocztę na gmail. com. Jedna z osób z młodzieżówki PO odpowiedziała po namyśle: „Chciałabym zaznaczyć, że to bardzo przykre, jeśli już na poziomie konstruowanych pytań wtłacza się polaryzacja PiS – PO (z czym osobiście mimo różnicy poglądów zawsze staram się walczyć)". W końcu uznała pytania za tendencyjne i odmówiła odpowiedzi.

Inni byli bardziej otwarci. Dzięki ich wypowiedziom można lepiej zrozumieć, czym kieruje się młodzież, deklarując w sondażach poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości – lub Platformy Obywatelskiej.

Kaczmarski i kosmonautyka

Michał Szpądrowski ma 18 lat, jest uczniem renomowanego warszawskiego Liceum im. Reytana. Jest menedżerem szkolnej drużyny koszykarskiej Reytan Nerd's Basketball Team. Od pewnego czasu interesuje go także amerykańska liga hokejowa NHL.

Janusz Roszkiewicz studiuje prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Jest absolwentem Liceum im. Frycza Modrzewskiego i podkreśla, jak wiele zawdzięcza jego nauczycielom. Prowadzi bloga, publikuje na portalu fronda. pl. Interesuje się chrześcijańską etyką seksualną oraz historią i kulturą Rosji. Gra na gitarze piosenki Jacka Kaczmarskiego.

Joanna Chlebicka uczy się w jednym z warszawskich liceów – nie chciała zdradzić, w którym. Wkrótce skończy 18 lat, planuje studiować historię. Zgłębia filozofię, uwielbia muzykę. – Bardzo dużą przyjemność odnajduję w grze na fortepianie – wyznaje.

Do młodzieżówki PiS trafili różnymi drogami. Roszkiewicz poprzez zainteresowanie religią i etyką katolicką. W liceum przeszedł chrzest bojowy, broniąc w czasie klasowych dyskusji stanowiska Kościoła. Bardzo go to uodporniło. Kiedy więc zaczął otwarcie sympatyzować z PiS, nie miało dla niego znaczenia, że partia ta stanowi obiekt kpin i uchodzi za symbol obciachu. – Byłem już nazywany fanatykiem, a kiedy wstępowałem do młodzieżówki, znajoma całkiem na poważnie wykrzyknęła, że „to tak, jakbyś wstępował do Hitlerjugend" – opowiada.

Dla Michała Szpądrowskiego PiS był wyborem oczywistym. Zapisał się przed pierwszą rocznicą katastrofy smoleńskiej. Joanna Chlebicka zaczęła uważniej przyglądać się życiu publicznemu, gdy uczyła się historii Polski do kuratoryjnego konkursu. Potem wydarzyła się katastrofa smoleńska i czas licznych podziałów, a także – jak mówi Chlebicka – niezrozumiałego postępowania rządu. Wobec tych wszystkich wydarzeń nie mogła pozostać obojętna.

Mateusz Koszkowski i Jan Zarachowicz należą do młodzieżówki PO. Koszkowski – mama jest nauczycielką, a tata przedsiębiorcą – przyznaje, że w domu rzadko rozmawia się o polityce. Wyboru Platformy Obywatelskiej dokonał samodzielnie. – To był proces szukania partii, która jest moim poglądom najbliższa – opowiada. Ma 17 lat, uczy się w jednym z warszawskich liceów. Chce studiować, bo – jak mówi – egzamin dojrzałości to trochę za mało. Czas spędza aktywnie, często na wycieczkach rowerowych.

Jan Zarachowicz ma 23 lata. Za rok kończy studia: lotnictwo i kosmonautykę. – Kompromis między pragmatyzmem i zainteresowaniami – wyjaśnia. Do młodzieżówki PO trafił, bo jego poglądy konsekwentnie zmierzały w kierunku libertarianizmu. Sympatie dla partii są tego pochodną.

Mosty czy think tanki

Wiosenne sondaże CBOS wskazywały, że wśród wyborców w wieku 18–24 lat większość, bo 24 proc., poparłaby PiS. Za PO opowiedziało się jedynie 18 proc. wyborców. Jeszcze gorzej partia rządząca wypadła w grupie wiekowej 15–17 lat. Poparcie dla partii Kaczyńskiego deklarowało 22 proc., dla partii Tuska tylko 12 proc. Stanowi to, zdaniem badaczy, odpowiedź na obecną bezideowość Platformy.

Młodzi z PiS – pytani, czy widzą jakieś punkty styczne z poglądami PO – wskazują, że to trudne pytanie, ponieważ w wielu sprawach Platforma Obywatelska nie przedstawia żadnego oficjalnego stanowiska. – Poglądy jej członków rozciągają się od prawicowych po skrajnie lewicowe – zauważa Chlebicka. Wtóruje jej Roszkiewicz: – Problem z porównywaniem poglądów polega na tym, że obie strony muszą w ogóle mieć jakieś poglądy. Czy PO je ma, skoro popierają ją zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy aborcji? Ludzie szanujący Kościół i ludzie nieufający Kościołowi? Jedynym spoiwem PO jest niechęć do PiS oraz do polityki.

Młodzi, którzy wybierają PiS, cenią tę partię za nonkonformizm. Możliwość działania w formacji antyestablishmentowej sama w sobie stanowi dla nich atrakcję. Doceniają także, że partia Jarosława Kaczyńskiego ma zaplecze w postaci think thanków, jak Fundacja Republikańska czy Instytut Sobieskiego. Co szczególnie ważne, tymi ośrodkami eksperckimi kierują ludzie młodzi. I to dziś partii Kaczyńskiego procentuje: – PiS to tak naprawdę jedna z nielicznych partii myślących na serio o ludziach młodych. Nie chodzi o to, jak nam dać do ręki jointa czy fajny samochód. Chodzi o myślenie przyszłościowe, umożliwiające nam odnalezienie się w społeczeństwie i możliwość uczciwej walki o swoje racje – deklaruje Michał Szpądrowski. – Wydarzenia takie jak „Polska – Wielki Projekt" budzą nadzieję, że PiS naprawdę szykuje się do dokonywania potrzebnych zmian w naszym kraju, a nie tylko czyha na dorwanie się do przysłowiowego koryta – przekonuje Roszkiewicz.

Państwo silne, ale jakie?

Młodzi popierający PO chętnie doszukują się w jej programie wolnorynkowych poglądów. Jan Zarachowicz zaznacza, że choć nie jest klasycznym zwolennikiem PO – sam określa siebie mianem libertarianina – uważa jednak za rozsądniejsze wspieranie partii mających realną możliwość przeprowadzenia pozytywnych zmian. – Jeśli spojrzeć na skład parlamentarnego zespołu ds. wolnego rynku, to można zaryzykować stwierdzenie, że w Platformie istnieje spora frakcja liberałów. Po cichu liczę, że PiS wygra następne wybory i da czas na rozwój wolnorynkowej frakcji w PO.

Pewnie zgodziliby się co do definicji silnego państwa. Jan Zarachowicz z młodzieżówki PO wymienia: armia, sprawne służby, odpowiednia sytuacja geopolityczna i stabilna gospodarka. – Ważne, by być podmiotem, a nie przedmiotem dyskusji. Jeśli jesteś silny, to inni cię szanują – tłumaczy Michał Szpądrowski z młodzieżówki PiS.

Jeśli jednak przejść od haseł do konkretów, od razu widać różnice. Dla sympatyków PO silna jest gospodarka deregulowana, wolnorynkowa. Zwolennicy PiS wolą zaś opatrywać ją przymiotnikiem „narodowa".

– Marzy mi się patriotyzm gospodarczy, z którego słyną Niemcy – oni często mówią o swoim państwie przedsiębiorstwo Deutschland A. G. Tam ludzie chcą pracować nie tylko na utrzymanie siebie i rodzin, ale również na rzecz państwa. Niemieckie firmy dbają o swoje interesy, ale zawsze łączą je z celami państwa. Niestety, nie ma u nas warunków do budowy polskich przedsiębiorstw – ubolewa Roszkiewicz. Zdaniem Chlebickiej trudne do zrozumienia jest podpisanie przez Polskę w 2010 r. umowy gazowej, wyprzedawanie spółek takich jak SPEC oraz dopuszczenie do zamknięcia zakładów takich jak Stocznia Gdańska, huty czy kopalnie.

Tak naprawdę nie dzielą ich sprawy światopoglądowe. Określają się zazwyczaj jako wierzący, choć nie zawsze mają wyrobione zdanie w najgorętszych obecnie kwestiach – jak związki partnerskie, dopuszczalność in vitro czy zmiana ustawy antyaborcyjnej.

Tym, czego się boją, jest brak miejsca na rynku pracy po studiach. Obawy takie wyrażają już licealiści: – Dziś bezrobocie w Polsce wynosi 13 procent, a prognozy nie napawają optymizmem. Większość moich znajomych już planuje studiować w Polsce, po czym wyjechać na zachód do pracy. Ci ludzie mają teraz po kilkanaście lat i nie widzą dla siebie żadnych perspektyw w naszym kraju – mówi Joanna Chlebicka. To opinia zbieżna z wnioskami prof. Romana Lepperta z Katedry Pedagogiki Ogólnej i Porównawczej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Wraz z grupą studentów, w ramach projektu „Minimaliści, marzyciele czy nieprzeciętnie ambitni. Orientacje życiowe maturzystów A. D. 2012", prof. Leppert przebadał ponad 1100 tegorocznych maturzystów. – Ich obawy są nieadekwatne do wieku, choć typowe dla większości społeczeństwa. Można powiedzieć, że nasi respondenci są „starzy mentalnie" – tłumaczył prof. Leppert.

Młodzi sympatycy PiS martwią się o przyszłość kraju. – Podzielam obawy prof. Krasnodębskiego, który mówi, że dzisiaj powraca zagrożenie dla niepodległości – mówi Roszkiewicz. Młodzi sympatycy PO chcą z kolei wziąć sprawy w swoje ręce. Znaleźć miejsce w systemie i zmieniać go od środka.

I jedni, i drudzy nie mają jednak idealistycznych oczekiwań: – Jasne jest, że partie potrzebują młodzieżówek głównie do realizacji spraw technicznych – przyznaje Zarachowicz. – Dla dużego ugrupowania pracuje tysiące ludzi, trudno żądać od kierownictwa, żeby każdego zasłużonego dobrze nagrodzić – godzi się z losem Janusz Roszkiewicz.

Przyszłość kraju, piwo, kosz

Kogoś, kto każdego dnia obserwuje w programach publicystycznych skaczących sobie do oczu polityków PiS i PO, może dziwić, że młodzi – choć postrzegani jako z natury bardziej emocjonalni – jednak potrafią ze sobą rozmawiać. – Mam przyjaciela bardzo związanego z PiS. Mimo różnych poglądów politycznych nasze relacje są bardzo dobre – zapewnia Mateusz Koszkowski. Z kolei Michał Szpądrowski podkreśla, że ma wielu znajomych o platformerskich sympatiach. – Wielu z nich udało mi się przekonać, jeśli nie do PiS, to do idei republikańskiej prawicy. Część z nich zainteresowała się Januszem Korwin-Mikkem i jego wizją Polski. Zatem nie jest źle. A i z pozostałymi relacje mam dobre, nie odmówię im piwa w imię poglądów politycznych. Normalnie rozmawiamy czy gramy w koszykówkę, ale – przepraszam za narcyzm – niestety w walce politycznej ze mną wymiękają – śmieje się.

Jan Zarachowicz podchodzi do tematu poważniej. – Racje polityczne raczej nie stanowią problemu. Jeśli ktoś wychodzi z założenia, że być może posiada błędne przekonania i jest gotów rozmawiać, nie uciekając się do schopenhauerowskiej erystyki, to nie widzę tutaj pola do bezwzględnego konfliktu. Jakie ja mam kompetencje, żeby twierdzić ponad wszelką wątpliwość, że się nie mylę? – deklaruje.

Prof. Wawrzyniec Konarski twierdzi, że ci młodzi, którzy teraz przed realnym życiem chowają się w wirtualnym świecie, kiedyś z niego wyjdą i zaprotestują – jak stało się to w sprawie ACTA. – Problemem polskiej polityki jest nadmiar miernot u steru władzy. Ludzi, którzy nie mają żadnych idei, a politykę wykorzystują tylko do własnych interesów. Traktują ją jako sposób na życie, źródło dochodów. To oni betonują scenę polityczną – wyjaśnia. Jego zdaniem ani PiS, ani PO nie realizują spraw ważnych dla ludzi młodych, lecz wykorzystują ich koniunkturalnie. – Młodzież ideowa może jeszcze krótko wiązać nadzieje z PiS. Jednak to ugrupowanie już pokazało, że wobec ludzi młodych zachowuje się koniunkturalnie. Przed wyborami eksponowało ich na plakatach wyborczych – pamiętamy słynne aniołki. Po wyborach znów widzimy te same twarze co zawsze, a młodzi zniknęli – mówi Konarski. Jego zdaniem także PO potrzebuje młodych, by pokazać dynamiczne oblicze. – Jednak jako partia-kartel ich nie reprezentuje, ponieważ jest zainteresowana obroną rentierów właśnie przed młodymi. A problemem ludzi młodych jest to, że nie są w stanie w sposób etyczny wejść na rynek pracy, wykonywać swoich zawodów – mówi prof. Konarski.

Nie zbuntują się

O ile zwolennicy PiS twardo stoją przy prezesie Kaczyńskim, w młodzieżówce Platformy zdarzają się tacy, którzy mają pewien dystans do Donalda Tuska i całej klasy politycznej. – Czy znane partie tak naprawdę się czymś różnią? – pyta retorycznie Zarachowicz. I dodaje, że od czasów Magdalenki w polityce działają ciągle te same osoby. Zmiany barw przebiegają płynnie. Dokonania poszczególnych rządów też są podobne. – Można próbować dostrzegać nieistotne różnice wizerunkowe czy odmienny styl polityczny. Ale czy skutecznie? – zastanawia się. Na dowód przytacza cytaty: „Nie sądzę żeby wobec takich indywiduów, takich kreatur, można było zastosować termin »człowiek« i w związku z tym nie sądzę, żeby obrona praw człowieka dotyczyła tego typu zdarzeń", „Jeśli trzeba, będziemy działać na granicy prawa – nie damy tym ludziom oddechu". – Czyje to słowa? Oszalałego z nienawiści Kaczyńskiego? Nie. Miłującego pokój Tuska – mówi.

Młodzi nie mają też problemów, by oczami wyobraźni widzieć się za jakiś czas w jednym ugrupowaniu. – Wyobraźnię mam bujną, więc czemu nie? Może przejrzą na oczy i do nas przyjdą – śmieje się Michał Szpądrowski z młodzieżówki PiS. Jan Zarachowicz odpowiada: – Interesuje mnie osiągnięcie celu, czyli głębokie i szeroko rozumiane deregulowanie gospodarki, a nie działanie pod konkretną egidą. W tej sytuacji osobą, która natychmiast przychodzi na myśl, jest Przemysław Wipler. Ja nawet nie wiem, jakie on ma poglądy na tzw. kwestie światopoglądowe. I na razie jest to nieistotne.

Zdaniem prof. Janusza Czapińskiego polska młodzież nigdy nie wyjdzie na ulicę. Różnica między młodymi Polakami a Hiszpanami jest bowiem taka, że u nas wysokie bezrobocie młodzieży w dużym stopniu istnieje tylko na papierze. – Absolwenci wchodzący na rynek pracy są grymaśni, długo poszukują. Uważają, że oferty nie odpowiadają ich kwalifikacjom. W końcu ci, którzy nie decydują się na wyjazd, biorą pracę taką, jaka jest. W barze lub na kasie w supermarkecie. I dalej szukają, a więc ciągle mają nadzieję. Dla młodych Hiszpanów nie ma zaś jakiejkolwiek oferty – mówi psycholog społeczny. – Młodzi Polacy nie zbuntują się tak długo, dopóki nie będzie załamania gospodarczego.

Na pokoleniu Y europejscy badacze nie zostawili już suchej nitki. Wykształceni i obyci w świecie indywidualiści szukają w życiu tylko przyjemności i samorealizacji – orzekli. Nie interesuje ich państwo, naród ani społeczeństwo. Angażują się w spory ideowe. Nie zaprzątają sobie głowy polityką. Ot, po prostu lemingi.

Ale i wśród nich są tacy, których polityka kręci. „Jedz bogatych" – nawoływały transparenty młodych Hiszpanów na madryckim Puerta del Sol. Przeciwko klasie politycznej protestują też młodzi Grecy, Portugalczycy i Francuzi. Buntują się przeciwko tym, którzy już wywalczyli sobie pozycję społeczną i wygodnie umościli się w życiu. A przy okazji stworzyli skostniały system niedający następnemu pokoleniu szans na rozwój zawodowy.

Rodowody pokornych

U nas się nie zbuntują – orzeka prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny, kierownik projektu badań panelowych nad warunkami i jakością życia Polaków „Diagnoza społeczna". Większość z tych, którzy w ogóle interesują się polityką, płynnie weszła w buty poprzedników. Wpisują się w spór, który przez ostatnie siedem lat przeorał Polskę – na tych z PO i na tych z PiS.

– W sensie rodowodowym partie te się nie różnią – zauważa prof. Wawrzyniec Konarski, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Platforma Obywatelska stanowiła w chwili zakładania formację konserwatywno-liberalną, jednak dziś Konarski określa ją mianem partii-kartelu. – Wyzbyła się jakiejkolwiek idei. PiS zaś jest partią narodowo-katolicką, formalnie centroprawicową. Obie więc mieszczą się w ramach szeroko pojętej prawicy – tłumaczy. Politologowi marzy się, by w Polsce podział na partie odzwierciedlał rzeczywiste podziały Polaków. Wtedy jednak młodzi z PiS i z PO musieliby zbudować PO-PiS.

Pozostało 89% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy