Już początek trzyma w gigantycznym napięciu: jesteśmy świadkami próby zdobycia spektakularnej ściany góry El Capitan przez dwóch wspinaczy. Gdy jeden z nich nie daje rady zmęczeniu, przeżywa kryzys – zaczynamy się obawiać, że zaraz rozegra się dramat ludzkiej porażki z przyrodą. Wtedy jednak dochodzi do scenariuszowego trzęsienia ziemi i staje się coś, co wprowadza nas w zupełnie inny świat – przeszłość Lucy, lokalnej Laury Palmer, której zagadkę śmierci musi rozwikłać agent Kyle Turner, jak się również okaże, z przeszłością w FBI.
Eric Bana w serialu „Dzikość" Netflixa
Turnera gra Eric Bana, znany m. in. z „Helikoptera w ogniu” Scotta, jako Hektor z „Troi”, tytułowy Hulk z filmu Anga Lee i Avner z „Monachium” Stevena Spielberga, gdzie występował z Davidem Craigiem, co nie bez znaczenia, bo Bana był przymierzany do roli Jamesa Bonda w „Casino Royale”.
Nie udało się, ale jeśli aktor wtedy rozpaczał, zwłaszcza po cichu, doświadczenie niespełnienia związane z szansą na bondowską kreację życia w roli agenta Turnera przydało się do zagrania roli faceta, który z klęskami musi sobie radzić z pomocą piersiówki (to w dzień), zaś wieczorami butli Jima Beama.
Trudno się dziwić, wypada współczuć. Turner stracił bowiem w Yosemite ukochanego synka Caleba. Zamordował go przypadkowy szaleniec, a być może pedofil. Wtedy wszystkie nieszczęścia spadły na głowę milkliwego twardziela: rozstała się z nim żona Jill (Rosemarie DeWitt), choć on z nią rozstać się nie potrafi i po opróżnieniu flaszki wydzwania do niej po nocy, choć Jill żyje w nowym związku. Z oceną bohaterów trzeba jednak uważać, ponieważ scenarzysta Mark L. Smith (m. in. „Zjawa” z Leonardo DiCaprio), wspierany przez zespół reżyserów (m. in. Tom Bezucha), tak napisał postaci, że często podsuwa nam mylne i trudne do rozczytania tropy.