Reklama

Dr Tadeusz Oleszczuk: System kradnie współpracę z pacjentem

Pacjent potraktowany z empatią, często bardziej otwarcie mówi o swoich objawach. A wtedy łatwiej postawić diagnozę i wdrożyć odpowiednie leczenie – mówi dr Tadeusz Oleszczuk, ginekolog, lekarz holista, autor książek poświęconych tematyce zdrowotnej.

Publikacja: 12.08.2025 05:20

Wielu pacjentów szuka jednak tzw. dobrego, ale i empatycznego lekarza, który potraktuje ich holistyc

Wielu pacjentów szuka jednak tzw. dobrego, ale i empatycznego lekarza, który potraktuje ich holistycznie, przejmie się nimi, zwróci uwagę na wiele aspektów.

Foto: Adobe Stock

Czy w polskim systemie ochrony zdrowia jest w tej chwili miejsce na empatię ze strony lekarza?

Niestety – jest słabo. A przecież empatia, wczucie się w oczekiwania pacjenta jest podstawą, a nie dodatkiem. Uważam, że rolą lekarza jest też edukacja, żeby pacjent więcej wiedział o swojej chorobie, bo strach ma wielkie oczy. W szczególności dotyczy to pacjentów onkologicznych. Strach, obawy, niesamowicie im utrudniają życie. Zauważyłem, że osoba, która wie, w jakim jest stanie, wie, co ją czeka i jakie ma rokowania, leczy się lepiej i skuteczniej. Rozumie, że zostanie zrobione wszystko, aby często nawet mogła wrócić do normalnego życia.

Kiedyś policzyłem, że żeby wystawić receptę czy skierowanie, muszę się przeklikać przez 17 okienek. A gdzie przestrzeń na holistyczne wysłuchanie pacjenta? Kiedy lekarz ma 10 minut na wizytę, to co zdąży zrobić? Proszę popatrzeć, ilu pacjentów przyjmuje lekarz na przykład w poradni onkologicznej? To jest taśma. A z drugiej strony – mamy dużo prac naukowych, które mówią, że empatia zwiększa zaufanie pacjenta i lepsze zrozumienie przez niego zaleceń. Kiedyś sam przeszedłem taką drogę i wiele zrozumiałem, kiedy znalazłem się jako pacjent na oddziale.

Co jest najważniejszym składnikiem tej empatii? Wytłumaczenie pacjentowi, co się z nim dzieje i jakie będzie leczenie?

Tak. To obniża napięcie nerwowe i poziom lęku. Pacjent będzie się czuł bardziej zauważony i bezpieczny. Ale trzeba pamiętać, że to działa w dwie strony. Pacjent potraktowany z empatią, często bardziej otwarcie mówi o swoich objawach. A wtedy łatwiej postawić diagnozę i wdrożyć odpowiednie leczenie. Niestety, biurokracja i sprawozdawczość kradną czas lekarzy na takie ludzkie odruchy. Oczywiście, w pewnych wymiarach jest ona ważna. Jednak także z powodu rozbudowanego systemu informatycznego jesteśmy rozliczani z tego, co się znajdzie w systemie, a nie z empatii.

Czytaj więcej

Programy wczesnego wykrywania raka płuca to szansa dla chorych

Co można z tym zrobić?

Obawiam się, że w tej chwili niewiele. Opinie pacjentów, ich chęć kontaktu z konkretnym, empatycznym lekarzem niewiele znaczą w warunkach wielomiesięcznych kolejek, kiedy na nic nie ma czasu. Edukacja? Trudna sprawa, kiedy na akademiach medycznych jest po 700 osób na roku. W dodatku technizacja życia zabiera nam tego człowieka, lekarza. Komputery oceniają coraz więcej, z jednej strony to dobrze, ale z drugiej jest coraz mniej miejsca na rozmowę z lekarzem. Pewną szansę widzę w edukacji w dwie strony – oczekiwań pacjentów w sprawie empatii i jakiejś reakcji lekarzy. Ale w gruncie rzeczy każdy musi się sam tego nauczyć. Wielu lekarzy zresztą do tego dochodzi, wraz z latami doświadczeń. Tylko jak znaleźć czas dla pacjentów? Mamy przecież w tym wielkiego rywala, czyli system, który zarabia na liczbie wizyt. A na empatii najłatwiej zaoszczędzić, bo nikt nie jest rozliczany, czy był uważny i dociekliwy. Mnie też czasem zarzucano oschłość na przykład podczas badań, ale wynikało to wyłącznie z koncentracji na prawidłowej diagnozie. Jednak staram się to jakoś wypośrodkować, nawet gestami czy uśmiechem. Ważne jest również, żeby utrzymywać kontakt z pacjentem poza wizytami, dopytywać na przykład o zmianę trybu życia czy diety, żeby ta osoba czuła się zauważana. Ważny też jest kontakt wzrokowy, zamiast tzw. face to screen.

Reklama
Reklama

Czy jednak nie dzieje się już tak, że pacjenci wręcz nie oczekują empatii ze strony lekarzy?

Zgadza się. Część pacjentów oczekuje wyłącznie najprostszej rzeczy: przepisania tabletek. Ale to w mojej ocenie tylko około 10-15 proc. Połowa pacjentów szuka jednak tzw. dobrego, ale i empatycznego lekarza, który potraktuje ich holistycznie, przejmie się nimi, zwróci uwagę na wiele aspektów. Zresztą w moim przekonaniu empatia chroni lekarza przed wypaleniem zawodowym. Bo jeśli bardzo współgra z pacjentem, to potrafi dodać skrzydeł i przynieść bardzo dobre rezultaty w leczeniu.

Czytaj więcej

Seniorzy nadużywają leków za darmo. Poznaliśmy dane

Tylko że pacjenci w ramach systemu mają często wizyty u różnych lekarzy. Cóż z tego, że jeden jest empatyczny?

…kiedy empatyczni nie są pozostali i cały system? To prawda. System karmi się procedurami, lekarz ma je wykonać, wypełnić okienko z wywiadem, okienko z badaniem, z rozpoznaniem, wpisać kod rozpoznania, zaproponować diagnostykę i leczenie. Ma zrobić tę robotę jak maszyna. Z empatii nikt nikogo nie rozlicza. W systemie tak naprawdę czasem nie ma pacjenta, jest PESEL. Gdzieś jest zgubiona cała otoczka. Może tylko lekarze rodzinni mają możliwość szerszego spojrzenia, są blisko pacjenta, znają rodzinę.

Czy ma pan nadzieję, że to się zmieni?

Chyba nie, choć są inicjatywy, które próbują to zmienić. Sam jestem ambasadorem akcji „Leczmy z troską!”, podczas której nagradzamy wyróżniające się organizacje non-profit walczące o wsparcie, także emocjonalne, dla pacjentów. Świetna sprawa.

Ale z drugiej strony system działa tak, jak działa i dzięki temu jest pewnie prościej, taniej i szybciej. W medycynie, polskiej i nie tylko, postępuje coraz węższa specjalizacja lekarzy. Oczywiście to nie jest złe, aby był osobny specjalista od oczu, gardła czy krtani. Jeżeli dzięki temu efekt zabiegów jest lepszy, to w porządku. Natomiast ewidentnie brakuje w systemie lekarzy z podejściem holistycznym. Jestem przypadkiem, który do tego doszedł sam. Po niemal czterdziestu latach pracy nie chciało mi się iść na emeryturę, tylko popatrzeć na chorego holistycznie, zbadać go nie tylko pod kątem tego, na co skarży się bezpośrednio, ale też pod kątem diety, stresu, czynników środowiskowych, jakości snu, aktywności fizycznej.

Czytaj więcej

Prof. Andrzej Czamara o sporze w KIF. „Sami sobie przeszkadzamy”
Reklama
Reklama

Może sami pacjenci głosowaniem nogami wymuszą takie holistyczne podejście. Politykom i systemowi niespecjalnie na tym zależy, bo oni się muszą wykazać w tabelkach, w excelu. A ludziom potrzeba właśnie empatii, czułości, właśnie zauważenia.

Czy w polskim systemie ochrony zdrowia jest w tej chwili miejsce na empatię ze strony lekarza?

Niestety – jest słabo. A przecież empatia, wczucie się w oczekiwania pacjenta jest podstawą, a nie dodatkiem. Uważam, że rolą lekarza jest też edukacja, żeby pacjent więcej wiedział o swojej chorobie, bo strach ma wielkie oczy. W szczególności dotyczy to pacjentów onkologicznych. Strach, obawy, niesamowicie im utrudniają życie. Zauważyłem, że osoba, która wie, w jakim jest stanie, wie, co ją czeka i jakie ma rokowania, leczy się lepiej i skuteczniej. Rozumie, że zostanie zrobione wszystko, aby często nawet mogła wrócić do normalnego życia.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Ochrona zdrowia
Konkurs na onkologię z Funduszu Medycznego. Wpłynęło więcej wniosków niż w 2023 r.
Ochrona zdrowia
Priorytety duńskiej prezydencji w zdrowiu. W planach start trilogów w sprawie Aktu o lekach krytycznych
Ochrona zdrowia
Ochrona zdrowia to wspólna sprawa
Ochrona zdrowia
Łukasz Jankowski, NIL: Po 2032 roku będziemy kształcić więcej lekarzy niż potrzeba
Ochrona zdrowia
Szpital nie powinien zarabiać
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama