Dodaje, że reprezentanci każdej z grup byli członkami stowarzyszeń kulturalnych, Ochotniczej Straży Pożarnej, obejmowali stanowiska radnych i urzędników.
Władze miasta nie bez powodu pokazywały losy mieszkańców pogranicza i podkreślały wielokulturowość Mławy. To tu bowiem doszło do najbardziej gwałtownych wystąpień antycygańskich po roku 1989.
Janina Budzichowska porównuje obecną sytuację z tą z roku 1991. – Pamiętam tamten konflikt, bo jestem mławianką. Ale obecnie żadnych konfliktów między Polakami i Romami nie ma – utrzymuje.
23 czerwca 1991 roku przed północą 17-letni Roman Paćkowski wjechał swoim samochodem na przejście dla pieszych przy ul. Piłsudskiego w Mławie. Potrącił idących tamtędy mężczyznę (21-letni żołnierz zmarł w szpitalu) i towarzyszącą mu 17-latkę (została ciężko ranna).
Sprawca zbiegł z miejsca wypadku, nie udzielając pomocy ofiarom. Społeczność romska w Mławie przez dwa dni go ukrywała. W wyniku pertraktacji z cygańskim wójtem 25 czerwca nastolatek został przywieziony na komendę policji. Policjanci, bojąc się zamieszek, rozplakatowali informację o pojmaniu i osadzeniu go w areszcie.
Jednak nie zdołało to uspokoić nastrojów. Tłum Polaków przez dwa dni niszczył domy i mienie Romów. Większość nich uciekła z miasta, niektórzy ukryli się u Polaków. Co ważne, nie doszło do fizycznej napaści na żadnego przedstawiciela mniejszości cygańskiej, cała agresja tłumu skierowała się na niszczenie jej mienia.
W wyniku zamieszek całkowicie zniszczono 17 domów, a częściowo (napastnicy nie zdołali się do nich wedrzeć) cztery, zdemolowano też dziewięć mieszkań. Do Mławy sprowadzono dodatkowe oddziały policji, wprowadzono godzinę policyjną.
Za udział w zajściach zarzuty postawiono 21 osobom, 17 zostało skazanych na kary pozbawienia wolności od pół do 2,5 roku oraz grzywny i nawiązki, dziesięciu osobom sąd zawiesił wykonanie kary i dał dozór kuratora.
Co ciekawe, podczas dwudniowych zamieszek nie zostały zaatakowane baraki biedoty cygańskiej, gniew wyładowano głównie na bogatych romskich rezydencjach.
– Wydarzenia z 1991 roku dziś jawią się jako bolesna przeszłość, tragiczny wypadek. To historia, do której mławianie nie chcą wracać ze względu na dotkliwe konsekwencje dla ludzi, obu stron konfliktu i miasta – mówi Janina Budzichowska.
Dodaje, że przez ponad 20 lat od tamtego konfliktu wszyscy byli wierni „idei stworzenia miasta, w którym obowiązuje »sprawiedliwość jednaka«, niezależnie od statusu materialnego czy pochodzenia". – Napis głoszący to memento w ubiegłym roku powrócił na elewację ratusza miejskiego, skąd został usunięty w 1940 roku przez Niemców – przypomina.
Po 1989 roku w Mławie osiedlali się ludzie z różnych zakątków świata, m.in. z Korei, Armenii, Uzbekistanu, Egiptu, Włoch, Tunezji. Jak podkreślają urzędnicy, miasto prowadzi akcje zmierzające do integracji społecznej i przeciwdziałające wykluczeniu.
– Zgodnie z ideą „sprawiedliwości jednakiej" nie kierujemy ich jednak do konkretnych grup etnicznych, ale do wszystkich potrzebujących – zapewnia Budzichowska.
Działania urzędników na razie nie są jednak w stanie powstrzymać pojawiania się w przestrzeni publicznej takich fraz, jak: „Nikt tak nie kradnie jak Cygan z cygańskiego taboru" czy „A nie mówiłem, moja kochana, wyskrob, proszę, tego Cygana". To nie hasła z antycygańskich demonstracji, ale chyba bardziej nośne w odbiorze fragmenty tekstów piosenek zespołu Bracia Figo Fagot. Wykonuje on muzykę disco polo, występował m.in. na juwenaliach.
Prokuratura uznała, że muzycy nie nawołują do nienawiści na tle różnic narodowościowych. Ich ścigania chciało Stowarzyszenie Romów w Polsce.
Konflikty będą narastać
16 proc. młodych Polaków i tyle samo dorosłych uznaje zdanie: „Cygan to złodziej i tak już zostanie", czyli fragment piosenki zespołu Bracia Figo Fagot, za dopuszczalne, a co dziesiąty Polak (zarówno młody, jak i dorosły) nie uważa go za obraźliwe – wynika z raportu Fundacji Batorego „Mowa nienawiści. Raport z badań sondażowych" (jego autorami są Michał Bilewicz, Marta Marchlewska, Wiktor Soral i Mikołaj Winiewski).
Z opracowania tego wynika, że najczęstszymi miejscami styczności z „mową nienawiści" wobec Romów są internet oraz rozmowy ze znajomymi. Zdaniem autorów raportu taka sytuacja „ma bardzo słaby związek z umiłowaniem wolności słowa, co sugeruje, że Romowie są grupą niechronioną w Polsce normami politycznej poprawności".
Andrzej Sochaj, historyk, doktorant na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Szczecińskiego, członek Związku Romów Polskich ze Szczecinka, dodaje: – Konflikty wynikają z niewiedzy i stereotypów. Tymczasem Polacy i Romowie mogą się wzajemnie obdarowywać kulturą. Moim zdaniem nie będzie konfliktów, gdy – nawiązując do słów Jana Pawła II – docenimy bogactwo każdego człowieka i będziemy dbać o swoją godność, która jest nienaruszalna.
Cóż z tego, skoro Cyganie to ludzie najbardziej zagrożeni wykluczeniem. W tym kontekście warto zwrócić uwagę na inne czynniki niż dyskryminacja ze strony Polaków, a więc te, których źródeł należy szukać w samej społeczności cygańskiej.
Według danych Narodowego Spisu Powszechnego z 2011 roku 16 tys. osób zadeklarowało narodowość romską. Z tego 7 tys. stwierdziło, że odczuwa również przynależność do narodu polskiego. Cyganie, którzy od wieków obecni są w polskiej historii, do dzisiaj są „obcymi bliskimi".
Z kolei według raportu z badań Equel z 2006 roku wskaźnik bezrobocia wśród polskich Cyganów może wynosić nawet 90 proc. To ludzie, którzy utrzymują się z różnych zasiłków socjalnych. Za to – jak podawało w 2011 roku Ministerstwo Spraw Wewnętrznych – edukacją jest objęte 70 proc. cygańskich dzieci.
Działacze społeczności romskiej podkreślają, że nieprawdziwa jest powszechna opinia, iż ma ona negatywny stosunek do edukacji. Cyganie zawsze się kształcili, tyle że omijali szkołę. U nich edukacja odbywała się w rodzinie. To dzięki temu posługują się językiem cygańskim. Wielu z nich edukację w szkołach traktuje jako jedyną drogę do tak zwanego awansu społecznego.
Dzisiaj romskie dzieci w większości kończą edukację na poziomie szkoły podstawowej, kierowane są do klas specjalnych. Jednak zdaniem naszych rozmówców jest to akceptowane przez ich rodziców. – Obecność dziecka w klasie specjalnej umożliwia rodzicom korzystanie z różnych form pomocy materialnej, np. dopłat do wyżywienia w stołówkach czy do wyprawek szkolnych – opowiada nam jeden z samorządowców.
Roman Kwiatkowski uważa, że właśnie taka sytuacja może powodować, iż konflikty dalej będą narastać. – Biedni i zagrożeni wykluczeniem są nie tylko Romowie, ale też Polacy, którzy mogą nie zrozumieć, dlaczego państwo, samorząd pomagają tylko Romom, mają dla nich specjalne fundusze – tłumaczy Roman Kwiatkowski.
– System pomocy skierowany wyłącznie do Romów jest chory. Polityka lokalna kierowana tylko do nich też jest błędem, bo skupia całą agresję na naszej mniejszości – tłumaczy Kwiatkowski. – Nie powinniśmy być traktowani przez władze jako oddzielna część społeczeństwa. Nie powinno być dla nas środków znaczonych, lecz tylko te, które są dostępne dla wszystkich.
To bardzo cenna uwaga. Postulat równego traktowania Romów i obywateli polskich innych narodowości jest jak najbardziej zasadny. Ale w tej sytuacji sami Cyganie powinni respektować standardy kulturowe społeczeństwa, w którym przyszło im żyć, i powstrzymywać się przed kreowaniem siebie na ofiary rasizmu w sytuacjach, gdy sami wywołują konflikty.